wtorek, 7 grudnia 2021

Rzucony w jądro

Dzisiaj martwimy się o genitalia profesora Jana Majchrowskiego

Nie jest dobrze rzucać jurystą salonowym, kulturalnym, o ugruntowanej pozycji zawodowej i społecznej, w samo jądro prawniczego galimatiasu. Nie dziwi nas, że człowiek ten nie dał rady. Wycofał się. Pękł. Zrezygnował z pracy na odcinku Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wszak błyskotliwa jego kariera nie pozwoliła – jak powiadają na Górnym Śląsku – na ciulanie w syfie. Nie był nawet na aplikacji, nie wiedział, że sędziego nienawidzą wszyscy, że musi funkcjonować w atmosferze walki, w ciągłej pozycji argumentacyjnej, zadawać (ciulać) i przyjmować ciosy. Nie przewidział, że system rzuca kłody, nie perły, że trzeba własnymi pięściami prostować ścieżki zawsze niewiernej i niewdzięcznej Temidy. 


Martwimy się o genitalia profesora Jana Majchrowskiego, albowiem czytaliśmy jego oświadczenie. Bije z niego gorycz i bezsilność. Dostrzegamy gwałtowne spiętrzenie emocji, które na co dzień obserwujemy wśród praktykantów kancelarii radcowsko-adwokackich, po około siedmiu tygodniach kontaktu z organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Wiemy, że jest to stan niebezpieczny. A przecież pamiętamy, o czym już niegdyś zdarzyło nam się napomknąć, ten wiersz Charlesa Bukowskiego o człowieku, który w akcie rezygnacji i protestu odciął sobie genitalia, wsadził w kieszeń i maszerował wzdłuż autostrady. Byłoby bardzo nieprzyjemnie, gdyby taka historia przytrafiła się profesorowi Janowi Majchrowskiemu. Niech jego męczeństwo i sprzeciw wobec bezprawia ograniczy się do konwencjonalnej ofiary z pełnionego urzędu. Niech jego ból zostanie ukojony synekurą na jakimś innym odcinku, nie tak brutalnym jak wymiar sprawiedliwości. 

środa, 10 listopada 2021

Ojczyźnie troskliwej jak bufetowa




Niczym patyk suchy, ciśnięty ręką migranta, może być adwokat polski. Siać zamęt, przestrach i potrzebę popryskania go gazem przez obrońcę ojczyzny. Śmiać z ziobrowych prezesów, giertychowskich donosów do MTK, stachanowskiego kombatanctwa starego Maty. Stać tam gdzie stało ZOMO i tulić Jarosława Kaczyńskiego. Być przyczyną i częścią chaosu, symultaniczną inkarnacją Prokuratora Krajowego, Prokuratora Generalnego, Prezesa TKJP, Pierwszego Prezesa SN. Wszystko to może adwokat polski. Zwłaszcza gdy wybrał śmierć


Najpierw musi jednak napisać kasację, którą SN rozpozna w składzie z udziałem: Igora Zgolińskiego, Marka Siwka, Marka Motuka, Antoniego Bojańczyka (jednego z wymienionych panów). Wówczas to może adwokat polski sporządzić prośbę według poniższego wzoru.

 





środa, 27 października 2021

Spieszcie myć nogi SSN dr hab. Kamila Zaradkiewicza

Zawsze byłem blisko Jezusa. Łączy nas uderzające podobieństwo fizyczne, szacunek dla trudów jawnogrzesznic oraz przekonania w sferze moralności. Lubię te awanturnicze historie o oczyszczeniu świątyni, przechadzkach po jeziorze, uzdrawianiu opętanych. Z Wędrownym Kaznodzieją łączy mnie również szczególna pokora wobec rzeczywistości, a pomysłu na akcję z myciem nóg zwyczajnie mu zazdroszczę. 


Moja bliskość z Jezusem, zwłaszcza w świetle Jego dokonań o charakterze performatywnym, jest naturalnym źródłem rozmyślań o nogach SSN dr hab. Kamila Zaradkiewicza. Uczony popełnił   bowiem następujący tekst:



Oczywistym jest, że niegodny czyszczenia togi dr Mamak winien zacząć od nóg, a przede wszystkim nóg SSN dr hab. Kamila Zaradkiewicza. Przypuszczam, że czyszcząc tę część ciała można po jakimś czasie dochrapać się czyszczenia togi, jednakowoż moje rozważania w tym zakresie nie są poparte jakimkolwiek doświadczeniem. Ogromnie jestem ciekaw co, komu i czy w ogóle czyścił, ewentualnie polerował SSN dr hab. Kamil Zaradkiewicz pisząc swój podziwu godny życiorys (lektura biogramu z Wikipedii przekonuje o licznych i bohaterskich przewagach Uczonego). Zaskoczeniem byłoby, gdyby człowiek o takiej pozycji zawodowej i społecznej czynił uwagi w poważnej sprawie bez stosownej bazy empirycznej. Założyć zatem należy, że miały miejsce zaszłości, z powodu których SSN dr hab. Kamil Zaradkiewicz uważa, że czyszczenie odzieży starszych prawników jest zadaniem tych młodszych. Dlatego należy pilnie umyć mu nogi.


Akt pokory zapewni SSN dr hab. Kamilowi Zaradkiewiczowi komfort higieniczny, ale nade wszystko na nowo wymodeluje jego postrzeganie relacji międzyludzkich. Niepożądanym i nieprzyjemnym jest bowiem, gdy osoba decydująca o losach obywateli tego kraju dzieli ich na godnych i niegodnych czyszczenia elementów garderoby współbraci. Jest w tym myśleniu reliktowe promieniowanie feudalizmu i niewolnictwa. Zaprzeczenie nauki Jezusa. Wywyższanie się. Szykujcie więc misy, mydło, wodę i spieszcie myć nogi SSN dr hab. Kamila Zaradkiewicza. W pierwszym szeregu niech idą ci z Katedry Prawa Karnego WPiA UJ.



wtorek, 12 października 2021

Namiastki


Poeta żartował, że to namiastki. Miał na myśli pistolety, dlatego żartował. Ze sprzętem jest inaczej, sprzęt to poważna sprawa. Chociaż to też namiastka. 


W gazecie przytoczono słowa sędziego: „Trzeba stwierdzić, że to zdarzenie miało charakter ulicznego bandytyzmu - w potocznym rozumieniu tego stwierdzenia. Niestety bandytyzmu ulicznego tak powszechnego w Krakowie. Ale sądy sobie z tym poradzą, nawet jeśli ma to skutkować zapełnieniem zakładów karnych”. Sędziemu chodziło bandytyzm z wykorzystaniem niebezpiecznych narzędzi. Mylił się mówiąc, że sądy sobie poradzą. 


Sądy nie mają szans. Nie lęka się zakładu karnego, kto ryzykuje życiem, odcięciem nogi, ręki, przebiciem brzucha, klatki piersiowej, czy tętnicy udowej. Kto używa sprzętu, wie, że i przeciwko niemu może być użyty, więc perspektywa wieloletniej kary pozbawienia wolności to niewiele w porównaniu z możliwością utraty kończyny. Nadto: czym jest długotrwały pobyt w zakładzie karnym wobec wiecznej sławy, którą może dać – jakże świeże w swej innowacyjności – wykorzystanie wideł w ulicznej potyczce. Zwłaszcza, gdy skutkuje panicznym odwrotem przeważających sił wrogiej formacji. 


Sprzęt to siła. Sprzęt to męskość, pożądanie kobiet, pieniądze. Wielu uwielbia chrzęst sprzętu o poranku. Domyślamy się jak brzmi. 


Sądy powinny słuchać poety. Nie składać obietnic bez pokrycia. Sprzęt jest namiastką penisa i żadna kara nie może zniechęcić mieszkańców tego miasta do jego używania.


Nadzieja w podwórkach, szkołach, sekcjach strzeleckich, sekcjach bokserskich, hokejowych, karate, w cieple rodzinnym, w starych ludziach z miasta, którzy sprzętu nie używali. 


Przywołany utwór liryczny  to "Pogo" autorstwa pana Marcina Świetlickiego. 

Cytat pochodzi z tekstu w Gazecie Krakowskiej: https://polskatimes.pl/jest-prawomocny-wyrok-w-sprawie-smiertelnego-pobicia-nowohuckiego-rapera-papuga/ar/c1-15835765



piątek, 1 października 2021

Przechodząc obok

Mam 46 lat i nie wiem co napisać. A przecież żyję z pisania. Zgromadziłem przepastny rezerwuar przeżyć, wzlotów, upadków, krzywd wyrządzonych i tych które mnie spotkały, a nie wiem co napisać. I nawet popełniłem wiersze o ludziach czekających na ufo. I na pisaniu zarobiłem cały tapczan hajsu, a jednak nie wiem co napisać. 

Może tak: ten chłopak uczył postępowania karnego. Znał się na tej robocie, miał do tego dryg. Po części przez niego wplątałem się w awantury z wymierzaniem sprawiedliwości. 

Potem został sędzią w Wieliczce i uchodził za surowego. Słyszałem lękliwe szepty adwokatów, że nie da się z nim dogadać, że ma ciężką rękę. Los chronił mnie przed nim przez kilka lat. 

Gdy zaczął orzekać w Krakowie okazało się jednak, że jedynie działa zgodnie z przepisami. Nic więcej. Gracze nie psują sobie zabawy perspektywą surowej kary, która może spotkać ich klientów. Gracze cieszą się prawidłowo prowadzoną rozgrywką. Bo są tylko trzy gry: boks, wyścigi samochodowe i porządnie prowadzony proces karny. Reszta to gierki. On gwarantował grę. 

W ostatnich latach próbował przeciwstawić się entropii pochłaniającej wymiar sprawiedliwości. Organizował protesty, przemawiał, tłumaczył. Występował w programach radiowych, cytowały go gazety. Sprzeciwił się orzekaniu w składach z sędziami powołanymi przy udziale zatrutej KRS. Za to lokalna przedstawicielka ministra sprawiedliwości przeniosła go do wydziału cywilnego. 

Nie wiem co napisać, bo patrzyłem z boku na walkę jego, jego koleżanek i kolegów. Nie przyłączyłem się. Nigdy nie stanąłem obok nich przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. Uważałem, że ten spór sędziowie muszą prowadzić sami, że sprawują władzę i ich zmartwieniem jest budowanie napięcia w relacji z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Wielokrotnie zgadzałem się z ich postulatami, ale wolałem pozostać po drugiej stronie ulicy. Przechodząc obok straciłem szanse na to, by on poprowadził grę w sposób sobie właściwy. 


Bohaterem notatki jest pan Maciej Czajka, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. 

Tekst o całym tapczanie hajsu usłyszała moja żona Kamila Czajkowska Burda.

Mam nadzieję, że Marta Podgórnik, Charles Bukowski i Ernest Hemignway nie obrażą się za zapożyczenia, przeróbki i nawiązania. 

piątek, 24 września 2021

Postulaty czasów zarazy


Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, pani Dagmara Pawełczyk Woicka poinformowała, że popełni przestępstwo. Nie możemy jej tego zabronić. Nie będziemy jej krytykować, czytywaliśmy za młodu Dostojewskiego. Postulujemy jednak, by karmiąc swe demony, penetrując ciemne peryferia prezesowskiej duszy, dopuściła się wykroczenia lub przestępstwa niezbyt szkodliwego. Niech przemyci nieco koksu i rozprowadzi pomiędzy członków KRS, niech w celu krótkotrwałego użycia odpali stary traktor sędziego Waldemara Żurka, niech pogoni z maczetą za sędzią Beatą Morawiec, niech skradnie krówkę z napisem Mieczysław Potejko. Bezprawność tych zachowań powinna wystarczająco zaspokoić potrzebę czynienia zła, nie wyrządzając zarazem licznych i katastrofalnych szkód. 


Postulat powyższy formułujemy zaniepokojeni treścią komunikatu pani prezes Dagmary Pawełczyk Woickiej, zrelacjonowanego w dzisiejszej prasie. Otóż zapowiedziała ona, że wyłączy od losowania do składów wieloosobowych 12 sędziów, którzy oświadczyli, że jeśli znajdą się w składzie z którymś z sędziów nominowanych przez nową KRS, będą żądać "zmiany zarządzenia, przeprowadzenia ponownego losowania składu orzekającego z wyłączeniem osób powołanych w wyżej opisany sposób”. Takie wyłączenie, to przestępstwo z art. 231 par. 1 kk, albowiem ustawa o ustroju sądów powszechnych oraz regulamin urzędowania sądów powszechnych nie przewidują tak opisanej przesłanki wyłączenia (przewidują inne, np. par. 48 regulaminu), a naruszenie przepisów o wyznaczeniu składu orzekającego jest przekroczeniem uprawnień godzącym w interes prywatny stron (w tym pokrzywdzonych). Demoralizuje też społeczeństwo. 


Jeśli więc prezes Sądu Okręgowego w Krakowie musi popełnić jakieś przestępstwo, to niech nie godzi w funkcjonowanie całego systemu. Niech nie daje złym adwokatom pretekstu do formułowania zarzutu naruszenia przepisów o losowaniu składu w środkach odwoławczych. Niech nie utrudnia sytuacji pokrzywdzonych (chodzi przecież o składy wieloosobowe, więc jej działanie może uderzyć w rodziny ofiar zabójstw). Niech nie stwarza podstaw do składania wniosku o wznowienie postępowania (art. 540 par. 1 pkt. 1 kpk). 

poniedziałek, 13 września 2021

Szanujcie gołych

Zaczęło się. Znamy charakter aktu nudyzmu, który stał się udziałem Macieja W., Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. Wszystko wiemy, bo czytaliśmy „Małą apokalipsę” Konwickiego. Uczciwy Polak, zmuszony przez okoliczności dziejowe do funkcjonowania w opresyjnej strukturze, nieustannie toczy walkę z pokusą publicznego rozebrania się. Nie chodzi o seks, nie chodzi o nieskrępowany kontakt z naturą. Chodzi o bunt, wolność, sprzeciw wobec niszczącej obywateli władzy. Nagość prokuratora Macieja W. jest więc wielkim wołaniem o szacunek społeczeństwa, szczerą i twardą deklaracją przywiązania do zasad przyzwoitości. Odrzuceniem zła. Apelem o opamiętanie. 


Zaczęło się i nie można tego powstrzymać. Nadzy prokuratorzy wyjdą na ulice naszych miast. Konwicki pisał: „To było straszne fatum, niepojęta zaraza, nieokiełznana epidemia ogarniająca całą partię. Nikt, jak dotychczas, nie umiał jej zapobiec. Wszystkim spędzała sen z powiek, przyspieszała bicie serca i zarazem obezwładniała. Uczestników i obserwatorów. Bezpieczniaków i reakcjonistów.” W prokuraturze będzie podobnie, bo kandydatami na golasów są podobno nawet ci, którzy grywali z Godzillą w gry zespołowe. A być może oni narażeni są najbardziej. 


Chcielibyśmy Państwu wytłumaczyć dlaczego prokuratorzy będą się publicznie obnażali. Po rozmowach z kilkudziesięcioma przedstawicielami tego zawodu (a może ponad setką) dobrze to wiemy, jednak nie możemy przywołać opinii ani jednej konkretnej osoby. Nikogo nie będziemy narażali na szykany. Oddajemy zatem głos towarzyszowi Kobiałce, który rozebrał się u Konwickiego: „Fatalny dzień. Co godzinę ktoś się rozbiera. Wie pan, to wisi w powietrzu. (…) Ludzie nie wytrzymują. Ogromne napięcie.” 


Uprzejmie prosimy więc, by nie śmiać się z nagich prokuratorów. To najuczciwsi z nich, najbardziej prawi, najpilniej ścigający przestępców i zarazem niemogący znieść krępowania w tej chwalebnej aktywności. Z łagodnym zrozumieniem spoglądajmy na ich łydki, penisy, czy torsy. Niech każdy wyposaży się w folię NRC i użyje w krytycznym momencie. Szanujmy gołych!

piątek, 13 sierpnia 2021

Słowo o art. 281 par. 2 kpk

Konstytucja to nie jest słowo jak dzwon. Nie dźwięczy stale, nie przypomina o sobie. Konstytucja to nie jest parowóz dziejów. Ani ich strażnik, ani drogowskaz, ani semafor dla Maszynisty naszych czasów. Z Konstytucją na ustach nie zerwie się o brzasku żaden natchniony traktorzysta, szewc czy robotnik. Konstytucja to stare, wyleniałe zwierzę, na którym wesołe przejażdżki urządzają sobie dziewczęta i chłopcy ze stowarzyszeń sędziowskich. Konstytucja zwiesza wtedy łeb i posłusznie stąpa się po piaszczystej arenie prowincjonalnego cyrku.


Jest jednak kobieta, która prawdziwie kocha Konstytucję. Która wie, że nie trzeba jej glorii (ni szumnych metafor, ni wyrobów tekstylnych z napisem). Która gniewa się, gdy Konstytucję krzywdzą pomocnicy Maszynisty, czy fałszywi wyznawcy Temidy. Konstytucja łasi się do niej i pozwala pielęgnować, czyścić z brudów. Ta kobieta inspiruje i zachęca. Do takich tekstów: 


Polemizując rozstrzygnięciem Sądu Okręgowego należy w pierwszej kolejności odnotować, że ustawodawca pozostawił decyzję w przedmiocie wydania listu żelaznego w kompetencjach sądu. Mógł zastrzec, że w postępowaniu przygotowawczym list żelazny wydaje Prokurator, a jednak uznał, że organem właściwym będzie sąd. Jednocześnie ustawodawca, czy raczej ustrojodawca, nie zdecydował się na zmianę art. 173, 175 ust. 1, 178 ust. 1 i art. 10 ust. 1 Konstytucji RP, a zatem nie mógł krępować decyzji sądu stanowiskiem którejkolwiek ze stron postępowania. Skoro tak uczynił, to popełnił legislacyjny błąd. 


Każdy Sąd rozstrzygający obecnie w przedmiocie wydania listu żelaznego musi więc rozsważyć czy zastosować art. 281 par. 2 kpk, a w konsekwencji uznać, że nie jest sądem niezależnym i niezawisłym, pełniąc rolę służebną wobec Prokuratora, czy też stosować art. 173, 175 ust. 1, 178 ust. 1 i art. 10 ust. 1 Konstytucji RP, które wymagają podjęcia samodzielnej decyzji w zakresie zagadnienia, które ustawodawca pozostawił w zakresie kompetencji sądów powszechnych. Każdy Sąd musi więc zdecydować czy jest sądem, a więc sprawuje władzę zgodnie z art. 10 ust. 1 i 2 Konstytucji RP, czy też sprzeniewierza się powierzonym obowiązkom. Być może „sprzeniewierza” brzmi ostro, ale wliteraturze i orzecznictwie wskazuje się, że „szczególną postacią sprzeniewierzenia się obowiązkom łączącym się z zasadą niezawisłości jest naruszenie obowiązku zachowania przez sędziego bezstronności, co może m.in. polegać na dostosowywaniu treści wydawanych orzeczeń do sugestii czy poleceń przekazywanych sędziemu z zewnątrz (TK – Kp 1/15)” (tak Bogomił Naleziński, Komentarz do art. 178 Konstytucji RP, System Informacji Prawnej Lex). Sąd, który unika podjęcia samodzielnej decyzji, postępując pod dyktando strony postępowania, sprzeniewierza się zatem powierzonej funkcji, naruszając wskazane przepisy Konstytucji RP.


Jeśli więc sąd chce być sądem w znaczeniu, jakie słowo to zostało użyte w ustawie zasadniczej, to nie może stosować art. 281 par. 2 kpk. Musi dokonać tzw „rozproszonej kontroli konstytucyjności” owego przepisu i dostrzegając jego kolizję z aktem prawnym wyższego rzędu zaniechać jego wykorzystywania. Taka kontrola jest bardzo prosta i nie wymaga szczególnych zabiegów interpretacyjnych związanych z rekonstrukcją wzorca kontroli konstytucyjnej:


  • Z art. 10 ust. 2 Konstytucji RP wynika, że władzę sądowniczą w Polsce wykonują sądy i trybunały. Jeśli więc jakiekolwiek decyzje zostały powierzone sądom, to nie mogą być podejmowane przez Prokuratora

  • Z kolei z art. 173 Konstytucji RP wynika, że sądy i trybunały są niezależne od innych władz. Nie można więc niwelować tej niezależności przepisem ustawowym.

  • Z art. 178 ust. 1 Konstytucji RP wynika, że sędziowie są niezawiśli i podlegają Konstytucji oraz ustawom. Nie mogą więc podlegać prokuratorowi. Kolizje norm konstytucyjnych i ustawowych należy rozwiązać zgodnie z regułą lex superior derogat legi inferiori, co wydaje się oczywiste i nauczane od pierwszego roku edukacji prawniczej (w ramach przedmiotu „Wstęp do prawoznawstwa”). 

  • Art. 175 ust. 1 Konstytucji RP stanowi, że wymiar sprawiedliwości sprawują sądy, nie zaś prokurator


W niniejszej sprawie Sąd Okręgowy nie podjął samodzielnej decyzji, a był posłuszny wobec stanowiska Prokuratora. Jest więc oczywiste, że doszło do naruszenia art. 173, 175 ust. 1, 178 ust. 1 i art. 10 ust. 1, które zgodnie z jedną z podstawowych zasad niwelowania kolizji norm derogują art. 281 par. 2 kpk, w zakresie w jakim przepis ten uzależnia wydanie listu żelaznego na etapie postępowania przygotowawczego od braku sprzeciwu prokuratora.”

czwartek, 8 lipca 2021

Celuj w rządzących!

Rozmawiałem z nimi. Z księdzem, operatorem maszyny w kamieniołomie, menadżerem w firmie o nazwie nietutejszej i pretensjonalnej. Z upadłym gangsterem, kobietą w depresji, lekarką, która się rozwodzi, sprzedawcą warzyw, kierowcą ciężarówki. Niektórzy niczego nie pamiętali, inni podkreślali, że udało im się przejechać zaledwie krótki odcinek. Nikt nie rozpaczał, że zrobił coś głupiego. Nikogo nie dławił strach, że pójdzie do piekła. Wszystkich łączyło przekonanie, że zostaną ukarani zbyt surowo. 


Ludziom z alkoholem we krwi niestraszne zapisy kodeksów, grzywny, więzienia i wieloletnie zakazy prowadzenia pojazdów. Ludzie z alkoholem we krwi śmieją z ofiar wypadków drogowych, osieroconych dzieci, kalekich ocalonych. Śmieją z polityków, policjantów sędziów i prokuratorów. Mają swoją jazdę. Dopiero przyłapani narzekają na konsekwencje. Wcześniej o nich nie myślą. 


Obowiązkowa blokada alkoholowa w każdym samochodzie to zbyt wielkie ryzyko dla tego skurwiałego towarzystwa Kaczyńskiego, Tuska, Kukiza, Ziobry, Warchoła, Hołowni, Gowina, naszej koleżanki Małgorzaty Wassermann i innych. Za coś takiego można stracić zbyt wiele głosów. Coś takiego może skończyć się uczciwą pracą, a za to trudno napchać mordę krewetkami. Pijany kierowco! Celuj w rządzących! 

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Jestem zachwycona




Objawił się dość nieoczekiwanie, w tumulcie niewybrednej krytyki i niesmacznych żartów. Niestrudzony bojownik w sprawach najwyższych wartości, bezkompromisowy egzekutor dobra i piękna, humanitarny przenosiciel wrogów Reformy w dalekie krainy.

Objawił się jako kolejny Wielki Przyjaciel Adwokatury!


Jestem zachwycona odpowiedzią Tego, który skromnie pełni szlachetną służbę i niczym James Bond nie wyrzeka się elegancji eliminując przeciwników.


Od dawna czułam się codziennie wikłana we wstrętne macki bieżącej polityki, tak jak rzesze mi podobnych. Od dawna Naczelna Rada Adwokacka swoimi niewyparzonymi uchwałami lansowała "fałsz i dezinformację". 


W końcu zdecydowany głos w mojej i naszej obronie. Głos ten wie najlepiej, a zdecydował się przemówić! To podniosła chwila dla ciemiężonej przez NRA adwokatury. 


Prawdopodobnie na ten głos odpowiedziała adwokacka ulica, kryjąca się w ciemnych bramach tego miasta. Z wdzięczności i czule uderzyła Sztuką, uwspółcześniając mit Heraklesa organów ścigania. On? Nie on? Po dzisiejszym komunikacie chcę wierzyć. 










sobota, 12 czerwca 2021

Nowa Polska Ściana

Dziecko, które wie o Konstytucji nie napisze ładnego wiersza. Nie zje chętnie narkotyków. Nie wypije grzecznie alkoholu. Nie zbije pedała. Nie rzuci w Murzyna bananem.


Dziecko, które wie o Konstytucji naskarży na księdza. Zaszczepi się. Zaatakuje rodzinę. Przeczyta i zrozumie. 


Dziecko, które wie o Konstytucji musi być odizolowane i do końca życia karmione żurkiem. 


W Nowym Ładzie dzieci, które nie wiedzą o Konstytucji przyniosą mnóstwo pieniędzy. Dajmy im na imię Roger i niech piszą nową operę narodową. Nową Polską Ścianę.



piątek, 21 maja 2021

Gdyby spalić gacie Bodnara

Gdyby spalić gacie Bodnara, to dym skierowałby się ku Koszutce. Gdyby zapytać najbliższych współpracowników Bodnara co im się ostatnio śni, to powiedzieliby: hałdy, duży betonowy statek kosmiczny (taki w kształcie talerza), a także mężczyzna o imieniu Teofil, malujący kolorowe obrazki. Gdyby posłyszeć ironiczny komentarz Bodnara dotyczący wyboru jego następcy (wygłoszony gdy wchodził do toalety), to okazałoby się, że powiedział „kopalnia zgody”. 


Wobec tak wielu możliwych znaków, podszedłem do kolegi adwokata zajmującego się polityką:


- zróbcie Jarosława Gwizdaka RPO

- a kto to, kurwa, jest?


I ten znak potwierdził trafność rozpoznania. Gdyby dać Gwizdakowi damaru, to bębniłby jak Bodnar.

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

To dlatego

Jestem człowiekiem pozbawionym talentów. Jeśli coś potrafię, to tylko trochę, na tyle, by uświadamiać sobie jak wiele brakuje do należytej biegłości. Dotyczy to wszelkich dziedzin życia, od podwórkowej gry w piłkę, po życie towarzyskie i uczuciowe. Od dzieciństwa pozostaję więc w przekonaniu, że o garniturze genów zadecydował ktoś pokroju szefa z opowiadania „Zadziwiający Człowiek Pająk” Marka Hłaski.


Ta uciążliwa niedoskonałość rekompensowana jest w bardzo niewielkim zakresie.  Chodzi o pewną, w jakimś stopniu wstydliwą właściwość, która jednym może wydać się nieprzyjemna, innym niepokojąca, ale pewnie znajdą się i tacy, którzy będą zazdrościli. Nie jest to nic wielkiego, po prostu ludzie, a nawet całe instytucje, z którymi pozostaję w konflikcie, których działalność mnie mierzi lub zwyczajnie dostrzegam w nich zło, po pewnym czasie znikają. Nie ma ich. Te bardziej spektakularne zniknięcia to bank BPH, detaliczny oddział Deutsche Banku w Polsce, czy Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Te drobne pomińmy. 


Ostatnio kolega dał mi wydruk. Był to przejaw działalności instytucji kierowanej przez panią Julię Przyłębską. Dla bohatera pewnej sprawy bardzo korzystny, jednakże sporządzony z chyżością referatu organizacyjno-prawnego fabryki konserw. Wówczas przypomniałem sobie, że coś kiedyś było, jakiś organ, który uzasadniał orzeczenia tak, że lektura tych tekstów zwalniała z konieczności dalszych badań literaturowych. Był to zatem organ bardzo pożyteczny. Dlaczego więc zniknął? Dlaczego twórców tak rzetelnych, przemyślanych opracowań już nie ma? Dociekając co to był za organ i dlaczego obecnie nie istnieje, natrafiłem na dwa teksty: Dziękujemy Ci Trybunale i Posłuchaj, to do Ciebie Trybunale

środa, 14 kwietnia 2021

Znaj różnicę

 „Na marginesie rozważań zaznaczenia wymaga, że jako niezasługujące na akceptację uznać należy zawarte w uzasadnieniu apelacji (tak w oryginale) porównanie pobytu podejrzanego w areszcie tymczasowym do pobytu zwierzęcia w ogrodzie zoologicznym. Powyższe twierdzenia skarżącego nie tylko niczemu nie służą, (…) ale nie licują z godnością podejrzanego i mogą jedynie świadczyć o niezrozumieniu instytucji tymczasowego aresztowania, które ze swej istoty wiąże się z izolacją tymczasowo aresztowanego (…).” 


Nie porównujmy. Sytuacja zwierząt w ogrodzie zoologicznym jest jednak zupełnie inna. 


  1. Takie zwierzę nie musi nikogo prosić o talon na majtki, czy klapki. Może się ubrać w co chce. Może chodzić dziko na golasa. 

  2. Zwierzę je to, co lubi. Wilk pałaszuje mięso, foka rybę, żyrafa liście. 

  3. Zwierzę korzysta z wybiegu według własnego uznania. Wielogodzinne spacery nie szkodzą gnu.

  4. Weterynarz w różnoraki sposób stara się pomóc niedomagającym zwierzętom. Nie ogranicza terapii do podawania środków przeciwbólowych.

  5. Pracownicy zoo cieszą się gdy zwierzęta kopulują i starają się stwarzać ku temu sprzyjające warunki. 

  6. Opiekunowie zwierząt lubią swą robotę.

  7. Odwiedziny zwierząt nie są limitowane.

  8. W klatkach nie miesza się zwierząt drapieżnych z łagodnymi. Myszoskoczek cieszy się, że wąż mieszka w innym miejscu. 


Adwokacie! Nie naruszaj godności tymczasowo aresztowanego chybionym porównaniem. Znaj różnicę! 

wtorek, 16 lutego 2021

Sąd mówi, że ***** Adama Mickiewicza


 - pan to napisał?

- tak

- pokazałem żonie


A apelacja (która nie doprowadziła do zmiany wyroku), zawierała następujące uzasadnienie: 


Wymierzając karę pozbawienia wolności Sąd XXXXXX nie docenił w dostateczny sposób pojednania z pokrzywdzonym. Jakkolwiek słusznie akcentuje Sąd uprzednią karalność oskarżonego, jego niepoprawność i postawę życiowego abnegata, odrzucającego powszechnie aprobowane życiowe cele, to jednak im bardziej jawi się on jako młodociany penetrator społecznych peryferiów, tym większa wartość owego pojednania. 


Oto bowiem oskarżony, liczący lat (...), na każdym kroku kwestionujący reliktowe promieniowanie dobrego wychowania (….), decyduje się na zachowanie grzeczne. Przeprasza, wyraża skruchę i jedna się z pokrzywdzonym. To dowód wielkiej jego przemiany. Jeśli bowiem wehikułem jego życiowych poszukiwań stały się niskogatunkowe narkotyki, zaś tradycyjny bunt pokoleniowy realizuje poprzez dystrybucję takich właśnie substancji, ewentualnie poprzez zniszczenie cudzego mienia czy ugodzenie kolegi nożem, to grzeczność i pokora są całkowitym zaprzeczeniem dotychczasowego upadku. Jego prymitywna dzikość, niekiełznana głupota, ustąpiły człowieczeństwu. Jego umęczony środkami odurzającymi i długotrwałymi odwykami umysł wygenerował wzniosłą potrzebę pojednania. Jego potrzeba funkcjonowania w środowisku ludzi kwestionujących porządek prawny wygasła. Jego wewnętrzne piekło zamarzło. Przyznał się i przeprosił. Zachował się jak należało.


Taką postawę powinien Sąd Rejonowy utrwalać. Konieczny jest jasny komunikat dla XXXXXXX: jeśli będziesz człowiekiem, to zachowasz wolność. Wystarczy tylko tyle.

niedziela, 24 stycznia 2021

Zdradziła nas Małgorzata Wassermann

Zdradziła nas nasza siostra Małgorzata Wassermann. Jeszcze w 2015 roku lewacki tygodnik pisał: „krakowski mecenas Maciej Burda mówi, że Wassermann jest adwokatem frontowym, który dobrze radzi sobie w sali sądowej: – Jest doświadczoną prawniczką, ale bez większego politycznego doświadczenia. Mam nadzieję, że nie da się wciągnąć w partyjne rozgrywki – dodaje”. Okazało się jednak, że na nic doświadczenie frontowe, na nic rozmowy prowadzone w oczekiwaniu na doprowadzenie osadzonego w areszcie przy ul. Montelupich. Nasza siostra została owcą z Folwarku Zwierzęcego i głosuje za różnymi bzdurami np: za wprowadzeniem 91a kk, art. 115 par. 9a kk, art. 278a kk, art. 258a kpk, art. 276a kpk, art. 81 Tarczy 4.0. Zagłosowała też na kandydata na RPO, który jest tak oddanym członkiem partii, że zagłosował sam na siebie, by nie łamać dyscypliny. Dzięki niej na odcinku TK Julii Przyłębskiej trudzą się Stanisław Piotrowicz i Krystyna Pawłowicz. Wybrała do KRS pracowitych i uczciwych. Jest wierna partii. Myśli równie niezależnie jak znakomita większość sędziów na posiedzeniu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania. 

Nasza siostra jest współodpowiedzialna (bo nie protestuje, nie walczy publicznie) za nikczemne postępki kierownictwa Prokuratury Krajowej polegające na delegowaniu niektórych prokuratorów (w tym znanych siostrze z jej praktyki, jak np. Mariusz Krasoń) do jednostek odległych od miejsca zamieszkania. Za istnienie IDSN i IKNiSP. Jest odpowiedzialna za zastępowanie kiepskiego systemu jeszcze gorszym. 

Nie oszukujmy się, jedno z imion tego gruzowiska to Małgorzata. 

Na powrót naszej siostry cierpliwie jednak czekamy. Nie jest pierwszym adwokatem, który wykonując mandat posła zrezygnował ze zdobyczy ewolucji. Kiedy wróci, będziemy dla niej jak Pan Kleks dla Alojzego. Uczłowieczymy ją.

piątek, 8 stycznia 2021

Dziewięćset czterdziesty szósty dzień tymczasowego aresztowania


Trzy kobiety siedzą, jeden z mężczyzn siedzi, dwóch mężczyzn stoi. 

Pięciu mężczyzn siedzi, ale gdzieś indziej. 

Kobieta wychodzi na korytarz.


Dzień dobry. Sprawdza obecność. Kto? Wojtaszczyk? Nie mam tu pana. Ale ja jestem. To pana wpisywać? Może pani. Zażenowanie. Moja obecność nie robi zazwyczaj na sądzie wrażenia. Śmiech. Ani różnicy. 


Kobieta wpisuje: „Wojtaszczyk”. 


Wchodzą do sali. Stają na swoich miejscach. Czekają.


Kobieta otwiera na komputerze plik tekstowy. Klika drukuj. Szum drukarki. Monty Python live. Urządzenie wypluwa kolejne gęsto zadrukowane strony, cichnie.


Wchodzą dwie kobiety i jeden mężczyzna. Siadają. Kobieta sprawdza obecność. Kamila Czajkowska-Burda i Adam Wojtaszczyk. My tu w ostatnim rzędzie. Jaki Wojtaszczyk? Nie mam tu pana. Ale ja jestem. Jak to? Jestem obrońcą tu od początku. Od zatrzymania. W tej sprawie całej. No dobrze. Wojtaszczyk. 


Trudno.