niedziela, 24 stycznia 2021

Zdradziła nas Małgorzata Wassermann

Zdradziła nas nasza siostra Małgorzata Wassermann. Jeszcze w 2015 roku lewacki tygodnik pisał: „krakowski mecenas Maciej Burda mówi, że Wassermann jest adwokatem frontowym, który dobrze radzi sobie w sali sądowej: – Jest doświadczoną prawniczką, ale bez większego politycznego doświadczenia. Mam nadzieję, że nie da się wciągnąć w partyjne rozgrywki – dodaje”. Okazało się jednak, że na nic doświadczenie frontowe, na nic rozmowy prowadzone w oczekiwaniu na doprowadzenie osadzonego w areszcie przy ul. Montelupich. Nasza siostra została owcą z Folwarku Zwierzęcego i głosuje za różnymi bzdurami np: za wprowadzeniem 91a kk, art. 115 par. 9a kk, art. 278a kk, art. 258a kpk, art. 276a kpk, art. 81 Tarczy 4.0. Zagłosowała też na kandydata na RPO, który jest tak oddanym członkiem partii, że zagłosował sam na siebie, by nie łamać dyscypliny. Dzięki niej na odcinku TK Julii Przyłębskiej trudzą się Stanisław Piotrowicz i Krystyna Pawłowicz. Wybrała do KRS pracowitych i uczciwych. Jest wierna partii. Myśli równie niezależnie jak znakomita większość sędziów na posiedzeniu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania. 

Nasza siostra jest współodpowiedzialna (bo nie protestuje, nie walczy publicznie) za nikczemne postępki kierownictwa Prokuratury Krajowej polegające na delegowaniu niektórych prokuratorów (w tym znanych siostrze z jej praktyki, jak np. Mariusz Krasoń) do jednostek odległych od miejsca zamieszkania. Za istnienie IDSN i IKNiSP. Jest odpowiedzialna za zastępowanie kiepskiego systemu jeszcze gorszym. 

Nie oszukujmy się, jedno z imion tego gruzowiska to Małgorzata. 

Na powrót naszej siostry cierpliwie jednak czekamy. Nie jest pierwszym adwokatem, który wykonując mandat posła zrezygnował ze zdobyczy ewolucji. Kiedy wróci, będziemy dla niej jak Pan Kleks dla Alojzego. Uczłowieczymy ją.

piątek, 8 stycznia 2021

Dziewięćset czterdziesty szósty dzień tymczasowego aresztowania


Trzy kobiety siedzą, jeden z mężczyzn siedzi, dwóch mężczyzn stoi. 

Pięciu mężczyzn siedzi, ale gdzieś indziej. 

Kobieta wychodzi na korytarz.


Dzień dobry. Sprawdza obecność. Kto? Wojtaszczyk? Nie mam tu pana. Ale ja jestem. To pana wpisywać? Może pani. Zażenowanie. Moja obecność nie robi zazwyczaj na sądzie wrażenia. Śmiech. Ani różnicy. 


Kobieta wpisuje: „Wojtaszczyk”. 


Wchodzą do sali. Stają na swoich miejscach. Czekają.


Kobieta otwiera na komputerze plik tekstowy. Klika drukuj. Szum drukarki. Monty Python live. Urządzenie wypluwa kolejne gęsto zadrukowane strony, cichnie.


Wchodzą dwie kobiety i jeden mężczyzna. Siadają. Kobieta sprawdza obecność. Kamila Czajkowska-Burda i Adam Wojtaszczyk. My tu w ostatnim rzędzie. Jaki Wojtaszczyk? Nie mam tu pana. Ale ja jestem. Jak to? Jestem obrońcą tu od początku. Od zatrzymania. W tej sprawie całej. No dobrze. Wojtaszczyk. 


Trudno.