Wszystkie
polskie niegrzeczne dzieci powinny być wdzięczne Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka. Ja
też muszę odszczekać dotychczasowe utyskiwania, bo oto wyistacza się
sprawiedliwość, a szczęście niedługo może zawitać na peryferia społeczeństwa. Niech te
wszystkie uszminkowane dziewczęta radośnie mrugają powiekami, niech chłopcy
urządzą dzień bez blanta, czy innej straszliwej aktywności.
Tu, i
tu pisałem o tym, że w sądach dla nieletnich praktykuje się taki patologiczny zwyczaj
trzymania w schronisku dla nieletnich bez wydawania postanowienia o przedłużeniu
tego środka. Chodzi o to, że zamyka się „tymczasowo” na 3 miesiące, a potem – według sądów – wystarczy
wydać postanowienie o rozpoznaniu sprawy w postępowaniu poprawczym, by
wykluczyć konieczność orzekania o przedłużeniu umieszczenia w schronisku. Dzięki
tej praktyce dzieci są pozbawione wolności bezprawnie i w ogóle mają znacznie gorzej niż dorośli. Oczywiście
takiego „przedłużenia” nie da się zaskarżyć.
Korzystając z
porady Czytelnika złożyliśmy skargę do ETPCZ (najpierw próbowaliśmy sprowokować
zastosowanie pewnej tajemniczej instytucji, ale się nie udało). Tym razem wcale
nie trzeba było długo czekać na ten ich „przedsąd” (Trybunał poinformował rząd, zakreślił termin do odpowiedzi, kazał pisać w obcym języku). Nieważne przy tym jaki będzie
ostateczny rezultat, natomiast ważne jest to, że w jakimiś normalnym czasie zapadnie
rozstrzygnięcie i to właśnie daje jakąś nadzieję.
Ponieważ co
najmniej dwa lokalne sądy czynią opisane zło, a z pisma dyrektora schroniska
wynika, że w służbie owego zła pozostają również inne sądy, to proszę, oto
numer sprawy: 57722/12. Jak będzie w HUDOC’u to można sobie śledzić, a
niewykluczone, że wykorzystać.
W między czasie sprawa,
z powodu której ma się odmienić oblicze polskich sądów dla nieletnich zakończyła się. Zastosowano zakład
poprawczy z warunkowym zawieszeniem wykonania. Bohater siedział więc 8 miesięcy
bezprawnie (to akurat tylko 5 miesięcy), niesprawiedliwie i niepotrzebnie.
Może warto też
dodać, że przeprowadziłem bezsensowną korespondencję z Rzecznikiem Praw Dziecka.
W końcu poinformował mnie, że będzie monitorował sprawę. To jednak nie
pomagało.