Grudzień
2018. Jak Krystyna Janda, wykonująca Balladę o Janku Wiśniewskim, jest adwokat podczas
posiedzenia w przedmiocie przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania. Gdy
w odpowiedzi na wniosek prokuratora napisze:
„[inwokacja]
Dwa dni temu sędziowie krakowscy postawili na
sądowym korytarzu choinkę. Ubrali ją w bombki z napisem „Konstytucja”. Ubrali
się w koszulki z napisem „Konstytucja”. Fotografie z tego wydarzenia zamieścili
na jednym z portali społecznościowych.
Niech wartości pojawią się nie tylko na
drzewach ale i na salach rozpraw. Niech wartości zagoszczą w sercach, nie tylko
na koszulkach.”
- to choince nic się nie stanie, nie spadną bombki, gdy Rzeczpospolita Polska
zwycięży z 92 procentową skutecznością. Boga nie ma.
Pielęgnowali
poloneza. Czyścili karoserię, usuwali liście, drobne gałązki. Sprzątali środek
i namaszczali plastikowe elementy jakimiś specyfikami. On często brał się za
niewielkie ulepszenia: to doczepił odkręcaną antenkę, to wymienił żarówkę na
jaśniejszą.
Po
skończonej pracy wypoczywali w tym polonezie. Nigdzie nie jechali ale było to
całkowicie zrozumiałe, bo podróżując nawet setki kilometrów i tak nie dotarliby
do czegokolwiek godnego uwagi.Po prostu
siedzieli w milczeniu, dorośli z przodu, dzieci z tyłu. Wszystkiemu przyglądała się
pani Bębenkowa, wypełniająca jedno z okien na drugim piętrze.
Nie
wiadomo co się z nimi stało po 1989 roku. Może kupili inny samochód, którego
wcale nie kochali? Może on zabił i zjadł resztę? Może pewnego popołudnia ona uruchomiła
silnik i utopiła całą rodzinę w pobliskiej rzece?
Pozostało
tylko ich wariactwo, jak wariactwo wymienionych w „chorobie?” Bukowskiego. To z
nich bije światło. Z nich i z każdego szaleńca, który będzie twierdził, że nieskończenie
szkodliwa jest teza: "Uczestnictwo w strukturze zorganizowanej uzasadnia wystarczająco obawę matactwa, a to ze względu na znajomość jej uczestników, ich wzajemne powiązanie, istnienie dróg przepływu informacji, solidarność grupową bądź także inne środki wywierania wpływu na wyjaśnienia lub zeznania, począwszy od gróźb po przekazywanie środków do życia rodzinom uczestników grupy"
Niech bandyta
lub ksiądz przejmie zarządzanie Prokuraturą Okręgową w Krakowie. Niech
krucyfiksem lub maczetą przepędzi nagie kobiety z kalendarzy ściennych, odszuka
zagubione w szafach wnioski dowodowe, utnie palce za niedokładne czytanie akt,
wybije zęby za kiepskie przesłuchania świadków i biegłych, zmiesza z błotem za
przychodzenie do pracy w czasie urlopu.
To nie tak, że
wszyscy potrzebują bandyty lub księdza. Potrzebują tylko ci, którzy potrafią
ogłosić zarzut handlu ludźmi, nie zadając sobie trudu ustalenia sytuacji
materialnej pokrzywdzonego, ci którzy straszą świadków w sądzie, napominając, że
mają dobrze zastanowić się nad odpowiedziami, bo złożony wobec nich wniosek o
dobrowolne poddanie karze (art. 335 kpk) może zostać cofnięty, albo ci którym się
po prostu nie chce.
Codzienna obserwacja
bezkarnych parodystów, szafarzy reliktowego promieniowania niesławnej
Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, wyklucza dostrzeżenie zła w tym, że osoby
karane za przestępstwa pracują lub wpływają na pracę administracji jednego z
lokalnych klubów piłkarskich (o czym ostatnio w TVN). Nie widzimy też niczego
niewłaściwego doprowadzeniu do łez pracowników organizacji kierowanej przez duchownego
(o czym z kolei na portalu onet). Jeżeli kariery robią prokuratorzy, którzy nie
szanują ludzi i przepisów, to odziani w garnitury zarządcy Wisy czy Wiosny mogliby
być równie nieuczciwi. Lepszy jest ksiądz, lepszy bandyta! Afirmujemy więc dres i koloratkę, oczekując rychłego przeniknięcia
dysponentów tych atrybutów w struktury krakowskiej Prokuratury Okręgowej. Póki
co, zgodnie z punkową maksymą Do It Youself, musimy być dla bezczeszczących
Urząd jak Wisła dla Cracovii, Cracovia dla Wisły, Jezus dla Szatana, Dziewica
dla węża.
W drugiej połowie lat 80-tych
zbuntowany rzeszowianin sporządził odezwę. Zmieścił ją na kartce A4 i pomimo
powszechnych braków aprowizacyjnych na odcinku artykułów papierniczych oraz biurowych
porozklejał na słupach, płotach, przystankach. Rebeliant wzywał do
nieposłuszeństwa totalnego. Walka miała się rozgrywać przy okazji dokonywania drobnych
czynności życia codziennego. Wychodząc z założenia, że szary obywatel może
prowadzić tylko małą, intymną dywersję, prosił o: wciskanie wszystkich przycisków w windach w urzędach
państwowych, regularne przechodzenie na czerwonym świetle, zaniechanie
kasowania biletów w środkach transportu publicznego, gubienie dowodów
osobistych i legitymacji szkolnych, lekceważenie obowiązku pracy, rezygnację z
prenumeraty wszelkich tytułów prasowych, niepłacenie czynszu, wyrzucenie
odbiorników telewizyjnych, odmowę udzielenia odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie
funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej.
Z odezwą tą nie zapoznali się adwokaci
Paweł Gieras i Andrzej Grabiński, a być może zapoznali się, ale nie wzięli do
serca jej przesłania. Ostatnio apelowali bowiem do członków NRA o niepodejmowanie inicjatyw zmierzających do przyznawania adwokatom jakichkolwiek orderów i
odznaczeń państwowych. Panowie! Wpinacie
w klapy papierowe oporniki! Pokażcie prawdziwy sprzeciw i gniew, a tłum pójdzie
za Wami. Wzywajcie adwokatów polskich to oporu totalnego i bezpardonowego.
Niech nie spuszczają wody w sądowych toaletach! Niech ryją sprośne napisy na
sprzętach w salach rozpraw! Niech dorysowują orłowi penisa! Niech wykręcają
żarówki w prokuraturach! Niech wszyscy adwokaci polscy zgłoszą się na sędziego
Sądu Najwyższego i przyjdą zaprezentować się osobiście firmantom z KRS! To są
działania, które powstrzymają demontaż wymiaru sprawiedliwości i przywrócą
świetność Konstytucji. O takie działania powinni nawoływać liderzy adwokatury w
tych trudnych czasach. I przykład takich właśnie działań każdy z primus inter
pares powinien dawać szeregowym adwokatom, by ci, ośmieleni do kolektywnego
zrywu, uratowali Ojczyznę.
A tak na marginesie, to adwokat
nie może przyjmować odznaczeń i orderów, bez względu na to, która partia jest u
władzy. Wiele razy już pisałem, że Zbigniew Ziobro nie jest gorszy od
Zbigniewa Ćwiąkalskiego, a jako minister sprawiedliwości to jest nawet lepszy. Ale od jednego i
drugiego Zbigniewanie można przyjąć
orderu, bo dla adwokata każdy minister jest wrogiem. Dla sędziego też, ale o
tym innym razem.
To krówka Mieczysław Potejko synu.
Nic na świecie tak nie pachnie. Uwielbiam zapach krówki Mieczysław Potejko o
poranku. Pachnie jak zwycięstwo.
Najbardziej tajemnicze cukierki polskiego
wymiaru sprawiedliwości. Opozycyjna prasa docieka ile sztuk wyprodukowano? Z
jakiego powodu? Za czyje pieniądze?
My chcielibyśmy wiedzieć kto jada
krówki Mieczysław Potejko? Ile zawierają kalorii? Czy są kruche? Czy ciągnące? Czy
można je jeść z salcesonem? Czy to prawda, że Kolka Nachałow wykradł je z sali bankietowej
Domu Partii? Czy krzepiły spawaczy z
Magnitagorska, rolników w dorzeczu Jangcy, budowniczych Pałacu Kultury? Czy
Jurij Gagarin wziął je na wypadek spotkania z przedstawicielami obcych
cywilizacji? Czy eksperymentował z nimi Jędrzej Kodymowski? Czy to o nich
Zbigniew Sajnóg napisał ten swój koszmarny wiersz? Czy Mike Tyson pomylił z
nimi ucho Evandera Holyfielda? Czy ukażą się po wysuszeniu wód Eufratu?
Żyliśmy w czasach, w których
walczący o Konstytucję sędziowie uwzględniali 92% wniosków o stosowanie
tymczasowego aresztowania. W czasach, w których hordy niewolników zabiegały o
posadę w Sądzie Najwyższym. Żyliśmy w czasach krówki Mieczysław Potejko.
Deszcz, duchota, depresja.
Demobilizacja, demoralizacja i destabilizacja. Nastrój suicydalny. Sąd spowity
deszczem co chce spaść, a nie może, i wisi u powały. Spada z zaskoczenia, robi
mokrość, przestaje, wysycha, spada znowu. Policjanci lepkim wzrokiem duszą.
Sędziowie w depresji ustami aresztują, nawet jak dusza im krzyczy, żeby nie.
Prokuratorzy jak jeżozwierze kłują. Lato tego roku nie sprzyja.
Komisariat VI Policji w Krakowie
ma na to sposób – zaprzecza istnieniu świata zewnętrznego i odmawia nawiązania
kontaktu przez konsekwentne nieodbieranie telefonu. Poeta powiedziałby, że
komisariat nie brodzi po kolana w błocie codzienności.
My brodzimy, po łokcie.
W tym błotnym wyścigu podajemy
rękę bratniej instytucji, pisząc przed kilkunastoma stronami prawnych
argumentów wniosku o zmianę postanowienia o przedstawieniu zarzutów i o
uchylenie tymczasowego aresztowania taki prolog:
Niniejsze pismo stanowi szczegółową analizę materiału
dowodowego stanowiącego podstawę stawianych podejrzanemu zarzutów, na którym to
materiale Prokurator oparł wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania w
niniejszej sprawie. W ocenie obrońcy szczegółowa analiza tych materiałów
prowadzi do wniosku, że zaszła fatalna pomyłka, a tymczasowe aresztowanie nie
powinno być stosowane. Wychodząc naprzeciw idei obrońcy podejrzanego jako amicum
accusare – przyjaciela prokuratora, wymyślonej przez obrońcę na potrzeby tej i
innych spraw, która – zdaniem piszącej te słowa – powinna przyświecać
świadczeniu pomocy prawnej w postępowaniu karnym, poniżej przedstawiam
argumentację merytoryczną, pozostając w nadziei, że zachęci ona Urząd Prokuratorski
do zmiany stanowiska w przedmiocie izolacji penitencjarnej podejrzanego.
Deszcz dudni o parapet, listonosz
nie przynosi odpowiedzi. Prokuratura w błotnym oceanie błędu dryfuje na
dmuchanym flamingu. Piszemy kolejne pisma.
Adwokat Adam Wojtaszczyk zakłada
przeciwdeszczową pelerynę i wsiada na rower.
Jest bardzo mało czasu. Bardzo
dużo zadań (napisz, opłać, odbierz, zawieź, weź udział, dotknij). W dniu 20
marca 2018 ginie Kak Channthy, jednak wiadomość o jej śmierci Program Drugi
Polskiego Radia podaje dopiero w dniu 26 marca 2018. Spiker mówi, że wszystko
wraca, wpływa, przenika. Spiker emituje utwory kompozytora Debussy i jego jawajskich
naśladowców. W tym wszystkim przytrafia się mniej więcej taka historia:
Próba zmitologizowania głównego bohatera nieuchronnie prowadziłaby do przedstawienia życiorysu Kinga (który
całował się z papieżem). Nie ma to żadnego sensu, powiedzmy tylko, że lubił
substancje delikatnie modyfikujące postrzeganie rzeczywistości.
„Co ma on w swojej ślinie?”
zadumał się policjant i mając ku temu sposobność wynikającą z kontroli drogowej
przeprowadził test. Wynik sugerował konsumpcję konopi innych niż włókniste.
Badanie krwi wykazało obecność delta9tetrahydrokanabinolu w stężeniu około 2 ng/ml. W toku postępowania
sądowego nie potwierdzono, by ta substancja w jakikolwiek sposób upośledzała
czynności psychomotoryczne. Sąd Rejonowy
uznał, że popełnione zostało wykroczenie z art. 87 par. 1 kw i (między innymi)
wymierzył środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów
mechanicznych na okres 6 miesięcy.
Był kierowcą zawodowym. Był smutny. Złożona
została apelacja bazująca na założeniu, że art. 87 par. 1 kw przewiduje
odpowiedzialność jedynie za zachowania społeczne szkodliwe, a takim nie jest
prowadzenie pojazdu mechanicznego przez kierowcę, w którego krwi znajduje się
substancja niewywołująca najmniejszego wpływu na jego psychomotorykę (wszak nie
stwarza taki kierowca zagrożenia). Jakkolwiek w doktrynie i orzecznictwie
przyjmuje się, że wykroczenie popełnia i ten, na którego środek „podobnie działający
do alkoholu” nie działa, ale nie ma on większego sensu (co dostrzega A.Skowron)
i warto być może poddać ten pogląd
kontroli przy wykorzystaniu środków nadzwyczajnych (bo np. osoby chore na raka,
poddane terapii leczniczą marihuaną, będą traciły prawa jazdy nawet gdy nie
będą odurzone).
Sąd Odwoławczy uznał, że dla
realizacji znamion wykroczenia nie jest konieczne wykazanie jakiegokolwiek
oddziaływania środka odurzającego na czynności psychomotoryczne sprawcy. Treść uzasadnienia wyroku wskazuje, że
komentarz do art. 87 par. 1 kw autorstwa Ryszarda A. Stefańskiego nie jest
ulubioną lekturą sądu (chociaż ostatecznie komentator ten opowiada się za
poglądem, który zaważył o rozstrzygnięci). Treść uzasadnienia wyroku wskazuje, że jeśli
ustawodawca wprowadzi odpowiedzialność za wykroczenie polegające na prowadzeniu
pojazdu przez kierowcę, który nie lubi marionetkowego trybunał konstytucyjnego,
to sądy pokornie będą wymierzały kary.
Dobrze jednak, że uzasadnienie
sądu odwoławczego zostało sporządzone, gdyż pomoże ministrowi Zbigniewowi
Ziobro ostatecznie zwyciężyć sędziów. Po pierwsze nie kryje sąd lenistwa (lub
arogancji) gdy ubolewa z powodu konieczności sporządzenia pisemnego
uzasadnienia i stwierdza na wstępie, że obecny na rozprawie autor apelacji
wysłuchał przecież „dość długich i szczegółowych motywów ustnych orzeczenia
sądu odwoławczego” opatrując tę uwagę trafnym przypuszczeniem „choć najwyraźniej
bez zrozumienia” (Sąd ma rację, bo obwinieni, których obrońcy są idiotami nie
powinni mieć prawa do pisemnego uzasadnienia rozstrzygnięcia). Po drugie jawnie
deklaruje sąd, że nie zasługują na szacunek ci, którzy składają apelację i
występują z wnioskiem o uzasadnienie wyroku, bo decyzję o przedstawieniu
„przynajmniej (...) kilku zdań” podejmuje sąd „z szacunku dla pozostałych stron
procesowych (bo nie dla autora owego <środka odwoławczego>)”. Po trzecie
nie szanuje sąd tego nieszczęśnika, który wraz z prawem jazdy stracił pracę,
stwierdzając, że nie ma racjonalnych powodów dla sporządzania rozbudowanych
uzasadnień w „drobnych sprawach
wykroczeniowych”, gdyż „odrywa to (...) sędziów od spraw poważniejszych i
społecznie istotnych, zaś waloru wyłącznie edukacyjnego trudno tu oczekiwać,
skoro o to uzasadnienie wnosi osoba, w końcu prawniczo już wyedukowana”.
W jaki sposób minister Zbigniew
Ziobro zwycięży sędziów i zapewni sobie komfort borykania się ze znikomym poparciem
społecznym ich papierowych protestów? Pozwoli im orzekać.
To przytrafiło się naprawdę. Sąd odczytał art. 263 par. 2 kpk zgodnie z jego brzmieniem i
nie przedłużył tymczasowego aresztowania na okres przekraczający 3 miesiące. Spotykam prokuratora, który zadaje sobie trud
skomentowania argumentacji prezentowanej podczas posiedzenia: „jeśli pan uważa,
że ja się opierdalam, to nie mamy o czym rozmawiać! Dobrze, pan wiedział, że
(...), a podnosi takie argumenty” (pomijam o czym wiedziałem, bo chodzi o
przyczyny dwutygodniowej nieobecności prokuratora w pracy). Mając na uwadze
zasadę jednolitości prokuratury oświadczam tylko, że zawsze będę tak robił, gdy
ktoś się będzie opierdalał. No i nie mamy już o czym rozmawiać.
Prokurator ten jest całkowicie
niewinny, a gniew jego usprawiedliwiony. To produkt systemu, w którym obrońcy
poklepują po ramieniu, uśmiechają się drobiąc kroczki, a urok roztaczając pozyskują konfidencjonalne wiadomości, by w tajemnicy
największej przekazać wdzięcznej klienteli. Mecenas taki zaciekłym wrogiem jest przepisów prokuratorowi
niewygodnych, za to samego prokuratora oddanym przyjacielem. Dzięki mecenasom
takim zasada: „pośpiech poniża” największym cieszy się szacunkiem i bez
uszczerbku może się wyistaczać.
Prokurator, co słowa wulgarne w
gniewie sprawiedliwym ciska, całkowicie niewinny jest również dzięki sędziom po
ramionach poklepanym, co w miłej atmosferze areszty przedłużają i o przepisy
kodeksów różnorakich nie muszą się troszczyć. Skoro mecenas miły, w humorze
wybornym, to i „szczególne okoliczności”,
czy „wysokie prawdopodobieństwo” zawsze się przytrafią, więc zamiast na te nudne
zagadnienia czas mitrężyć, lepiej poszeptać jak Ziobro Zbigniew zły jest i Plakat
z Prawdą po nocach obrywa.
Nie wiadomo
tylko jakie tam w prokuraturze słowa rezerwują dla sędziów, co przepisy czytają
i ramion nie nadstawiają.
Pani
lubi Pana. Pani zaprasza i wabi. Pani mówi, że jest bezpiecznie.
Pan pozwala się zwabić.
Rodzi
się dziecko.
Pan
bada się. Wynik negatywny. Niemożliwe.
Pan
zaprzecza po czasie. Nieudanie.
Pani
wnosi o alimenty. Pan o kontakty.
Pan
przychodzi do dziecka. Pani wyraża pretensje, Pan odpowiada. Pani
uderza Pana w twarz.
Sąd
Okręgowy w centrum kraju pisze: Reakcja spoliczkowania mężczyzny przez
kobietę, który w jej obecności wypowiada niekorzystne i w jej
odczuciu nieprawdziwe, intymne insynuacje dotyczące jej życia
seksualnego, w tym odnośnie okoliczności poczęcia jedynego
dziecka, jest reakcją, która w znacznej części opinii społecznej
jest zrozumiała i nie budzi negatywnych ocen i konotacji.
-
naruszenie art. 263 par. 2 kpk w zw. z art. 45 Konstytucji RP w zw. z art. 10
ust. 1 Konstytucji RP, w zw. z art. 178 ust. 1 Konstytucji RP w zw. z art. 6
ust. 3 EKPCZ poprzez przedłużenie tymczasowego aresztowania pomimo, że nie
zachodziły żadne szczególne przeszkody dla zakończenia postępowania w
dotychczasowym terminie, co w perspektywie stanowiska Sądu Apelacyjnego w
Krakowie zawartego w uzasadnieniu postanowienia z dnia _______, sygn.
II Akz _______ o konieczności zakończenia
postępowania w czasie ________, stanowi naruszenie zasady bezstronności
polegające na uprzywilejowaniu Prokuratora, jak również jest przejawem
uległości sądów wobec organów władzy wykonawczej, których opieszałość nie jest
limitowana w ramach sądowej kontroli zasadności tymczasowego aresztowania, stanowiącej realizację zasady trójpodziału władzy, zaś
akceptacja tej opieszałości stanowi wsparcie nieuczciwej taktyki bezpodstawnego
przedłużania prowadzenia śledztwa wobec osoby pozbawionej wolności, celem
przymuszenia jej do zmiany stanowiska procesowego