To przytrafiło się naprawdę. Sąd odczytał art. 263 par. 2 kpk zgodnie z jego brzmieniem i
nie przedłużył tymczasowego aresztowania na okres przekraczający 3 miesiące. Spotykam prokuratora, który zadaje sobie trud
skomentowania argumentacji prezentowanej podczas posiedzenia: „jeśli pan uważa,
że ja się opierdalam, to nie mamy o czym rozmawiać! Dobrze, pan wiedział, że
(...), a podnosi takie argumenty” (pomijam o czym wiedziałem, bo chodzi o
przyczyny dwutygodniowej nieobecności prokuratora w pracy). Mając na uwadze
zasadę jednolitości prokuratury oświadczam tylko, że zawsze będę tak robił, gdy
ktoś się będzie opierdalał. No i nie mamy już o czym rozmawiać.
Prokurator ten jest całkowicie
niewinny, a gniew jego usprawiedliwiony. To produkt systemu, w którym obrońcy
poklepują po ramieniu, uśmiechają się drobiąc kroczki, a urok roztaczając pozyskują konfidencjonalne wiadomości, by w tajemnicy
największej przekazać wdzięcznej klienteli. Mecenas taki zaciekłym wrogiem jest przepisów prokuratorowi
niewygodnych, za to samego prokuratora oddanym przyjacielem. Dzięki mecenasom
takim zasada: „pośpiech poniża” największym cieszy się szacunkiem i bez
uszczerbku może się wyistaczać.
Prokurator, co słowa wulgarne w
gniewie sprawiedliwym ciska, całkowicie niewinny jest również dzięki sędziom po
ramionach poklepanym, co w miłej atmosferze areszty przedłużają i o przepisy
kodeksów różnorakich nie muszą się troszczyć. Skoro mecenas miły, w humorze
wybornym, to i „szczególne okoliczności”,
czy „wysokie prawdopodobieństwo” zawsze się przytrafią, więc zamiast na te nudne
zagadnienia czas mitrężyć, lepiej poszeptać jak Ziobro Zbigniew zły jest i Plakat
z Prawdą po nocach obrywa.
Nie wiadomo
tylko jakie tam w prokuraturze słowa rezerwują dla sędziów, co przepisy czytają
i ramion nie nadstawiają.