czwartek, 23 czerwca 2016

Zrobię nic

Będąc pozbawionym jakichkolwiek talentów administracyjnych, czasu i entuzjazmu, a co więcej gardząc urzędniczą posadą za marną pensję, uznałem, że powinienem zostać dziekanem Krakowskiej Izby Adwokackiej. Zamierzam robić nic i to jest najlepszy sposób piastowania tego przereklamowanego stanowiska, o które w ostatnich dniach toczą zaciekłą walkę dwaj moi konkurenci: adwokat Jan Kuklewicz i adwokat Paweł Gieras. Zmagania te zostawmy na boku, bowiem obaj kandydaci oferują aktywne, pełne zaangażowania wykonywanie obowiązków. Tymczasem Państwo potrzebują dziekana, którego nie będzie, który nie ma czasu, by Państwu przeszkadzać, którego życie instynktowne (a być może i czasami świadome) pochłania w stopniu wykluczającym robienie czegokolwiek. Państwo potrzebują dziekana bez właściwości, który po sprawnym wypełnieniu ustawowych obowiązków pierzchnie z biura.

Zapewniam, że dotrzymam obietnicy i nie będę niczego robił. Nie mam na to czasu z uwagi na rozległą praktykę zawodową, której prowadzenie – przy braku stosownych umiejętności - przychodzi mi z najwyższym trudem, obfitując zarazem w liczne niepowodzenia. Usiłuję też niekiedy oddawać się życiu rodzinnemu, dzięki czemu naprawdę nie mam czasu na jakiekolwiek wybryki. To właśnie jest szczególną i niepowtarzalną zaletą mojej kandydatury. Poza tym, od ciągłego przebywania w sądzie, mam zaburzone poczucie osadzenia w jednej, tożsamej rzeczywistości, o niezmiennych właściwościach. Przypadłość ta wyklucza podejmowanie działań godzących w interes adwokatów KIA.

Obiecuję zatem, że nie zrobię nic dla młodych adwokatów. Jeśli sobie nie radzą to powinni poszukać innej roboty. Też tak uczynię, gdy liczba błędów przekroczy dopuszczalne granice. Niczego nie zrobię dla starych adwokatów, adwokatów w średnim wieku, adwokatów gejów, adwokatów heteroseksualnych, a do tego białych i czterdziestoletnich, adwokatów wędkarzy i uprawiających korzenioplastykę. Wszyscy oni powinni być zadowoleni, że moja bierność w zakresie pomocy młodym ograniczy nieuczciwą konkurencję.


Niczego nie zrobię w zakresie obniżenia składki adwokackiej. Nie zrobię nic, co mogłoby ingerować, modernizować i ulepszać pracę biura KIA. Nie potrafię zarządzać pracą jednego choćby aplikanta i w ogóle mnie zarządzanie nie interesuje. Nie załatwię też parkingu pod sądem, darmowych rowerów wodnych, paczek na Mikołaja i nagich dziewcząt w sekretariacie KIA. Będę Państwa przyjmował z kwaśną miną, niechętnie i tylko w godzinach dyżuru. Narzekając na wysokość pensji, w całości wydam ją na własne potrzeby, nie poświęcając ani złotówki na cele charytatywne. Nie powstrzymam też roztrwonienia funduszu wzajemnej pomocy (na przykład na szofera, który dostarczy potrzebną rzecz w odpowiednie miejsce, czy wykupienie abonamentu w drogiej restauracji). 

Nie chcą pozostać w tyle za pozostałymi kandydatami prezentuję mój oficjalny, wykorzystywany od lat i sprawdzony życiorys: Maciej Burda, ur. 1975, jak spuszczał wodę, to się śmiał. Każdy ma takiego dziekana, na jakiego zasłużył.