poniedziałek, 17 listopada 2014

Praktyczny poradnik dla posiadaczy maczet, tasaków i innych niebezpiecznych przedmiotów



UWAGI I OSTRZEŻENIA:

1.  Ten tekst ma wersję dla dziennikarzy i osób preferujących jednoznaczny przekaz. Zalecam zacząć od niej

2. O tym jak Rzecznik Praw Obywatelskich uratował świat można przeczytać tutaj

3. Osoby, które są zainteresowane poważną wykładnią art. 50a kw, powinny sięgnąć do orzeczenia omówionego tutaj

4. Niektóre media reklamują tekst jako instrukcję pozwalającą uniknąć odpowiedzialności za przestępstwo. To przejaw nierzetelności  dziennikarskiej. Tekst dotyczy wyłącznie wykroczenia. Nie zawiera też porad w jaki sposób popełnić wykroczenie i uniknąć odpowiedzialności. Jeśli ktoś musi traktować publikację jako poradnik, to na wstępie winien wiedzieć, że zawiera on zestaw zaleceń dla osoby niewinnej. 

5. Po lekturze tekstu może wystąpić powikłanie w postaci "zespołu out of focus". Osoba nim dotknięta będzie występowała w relacjach telewizyjnych z rozmazanymi częściami ciała (zazwyczaj twarzą). 

6. Po lekturze tekstu może też wystąpić powikłanie polegające na pomawianiu autora o pomaganie chuliganom jeszcze przed popełnieniem bliżej niesprecyzowanego przestępstwa. Przyczyny tego zjawiska nie zostały dotychczas zbadane. W przypadku wystąpienia objawów należy unikać kontaktu z przedstawicielami środków masowego przekazu.  

7. Autor tekstu nie przypomina sobie, by kiedykolwiek pełnił funkcję obrońcy w sprawie osoby obwinionej o popełnienie wykroczenia z ar. 50a k.w.  polegającego na posiadaniu maczety. Nie ma w tym zakresie żadnego doświadczenia. Poza tym jest starym i zmęczonym adwokatem, który poleca korzystanie z usług młodszych koleżanek i kolegów. 

8. W grudniu 2015 autor podjął się obrony w sprawie o posiadanie maczety. W tym czasie okazało się również, że nie wolno pobłażać policjantom łamiącym prawo. Bo uczą się od nich politycy. 



Państwo wożą ze sobą te maczety, tasaki, noże i inne niebezpieczne narzędzia. Państwo zabierają ten sprzęt w miejsca publiczne. To oczywiście bardzo źle, ale ja dzięki Państwu reguluję zobowiązania, w ogóle trwam, więc jakoś się Państwu muszę odwdzięczyć.

Proszę zatem posłuchać, mam dla Państwa darmową poradę na wypadek, gdy policja ujawni taką maczetę w samochodzie, domu, plecaku, reklamówce czy w jakikolwiek sposób ukrytą. Otóż wbrew gazetowym przechwałkom w większości przypadków nie ma szans na skuteczne Państwa ukaranie, a takiej sytuacji w ogóle nie trzeba się obawiać.

Samo tylko posiadania ulubionego atrybutu męskości wcale nie oznacza bowiem popełnienia wykroczenia z art. 50a k.w. Jak ktoś przeczyta ten przepis, to niby jest oczywiste, ale policjanci przezornie nie czytają i kierują do sądu wnioski o ukaranie. Sądy zaś karzą Państwa grzywną (minimum 3000 zł, może być też areszt albo ograniczenie wolności) zupełnie niesprawiedliwie, bo posiadanie jest wykroczeniem tylko wówczas gdy okoliczności wskazują na zamiar użycia przedmiotu w celu popełnienia przestępstwa. Takie to już złe miasto.

Jeśli zatem maczety nie mieli Państwo w ręku, nie krzyczeli, że zamierzają kogoś zabić, albo w jakiś inny sposób nie komunikowali, że niedługo uczynią użytek z narzędzia, a pomimo to policja je znalazła, to proszę postępować tak:

  • należy zachować spokój, niestabilność emocjonalna może zostać zinterpretowana, a następnie opisana przez policjanta jako agresja stanowiąca przejaw zamiaru użycia ukrytego sprzętu

  • w czasie zatrzymania nie wolno po maczetę sięgać, nawet jak policja będzie Państwa biła. Trzeba to godnie znieść i pamiętać, że policjanci w tym mieście biją zazwyczaj umiejętnie, tak, że nie widać. Natomiast ból fizyczny przemija szybko.

  • należy powstrzymać się od odpowiadania na pytania o cel posiadania maczety. Tak na wszelki wypadek, bo Państwo czasem mówią rzeczy niepotrzebne. Wzorem niech będzie Incitatus, który według relacji poety Herberta nigdy nie zabierał głosu.

  • otrzymają Państwo wezwanie na przesłuchanie na policji. Najlepiej ograniczyć się do tego, że sprzęt był tylko transportowany i nikt nie myślał o jego używaniu. 
     
  • jeśli Sąd przyśle wyrok nakazowy, to trzeba zrobić takie pismo:


miejscowość, data
dane osobowe





Sąd Rejonowy w ______

Wydział Karny





Sygnatura akt: _______









Sprzeciw od wyroku nakazowego z dnia _____


Wnoszę sprzeciw od wskazanego wyroku nakazowego. Jestem całkowicie niewinny, bo ______________ (maczety, noża, miecza, itd.) nie chciałem używać. Miałem go w ___________ (samochodzie, domu, na działce), a przed zatrzymaniem zachowywałem się spokojnie.

Z literalnego brzmienia art. 50a kw wynika, że warunkiem odpowiedzialności za wykroczenie jest posiadanie niebezpiecznego przedmiotu w okolicznościach wskazujących na zamiar jego użycia. W piśmiennictwie podnosi się, że „Odpowiedzialność za popełnienie wykroczenia z art. 50a może więc zachodzić jedynie w przypadku zaistnienia kumulatywnego zbiegu dwóch sytuacji wskazanych w treści komentowanego przepisu, a mianowicie posiadania noża, maczety lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu w miejscu publicznym, i zamiaru, w tym przypadku postrzeganego jako zewnętrzne, fizyczne zachowanie sprawcy, np. trzymanie w ręku, wymachiwanie itp. zachowanie, ale również słowne zapowiedzi, których treść świadczy o zamiarze użycia posiadanych przedmiotów, a wskazanych w dyspozycji komentowanego przepisu, w celu popełnienia przestępstwa, np. "potnę cię", "zarąbię" itp” (W. Jankowski, Komentarz do art. 50a Kodeksu Wykroczeń, System informacji LEX, stan prawny 1.1.2013)

Jestem zatem niewinny bo ja tylko ________ (maczetę, siekierę, tasak, itp.) miałem.

podpis


  • sprzeciw należy wysłać w terminie 7 dni od otrzymania wyroku nakazowego.

  • na rozprawę należy przyjść i potwierdzić brak zamiaru użycia przedmiotu (bo wniesienie sprzeciwu spowoduje wyznaczenie rozprawy).

  • za wyrok uniewinniający należy okazać wdzięczność i nie wychodzić w czasie jego uzasadniania.


Podsumowując: niech Państwo nigdy po te narzędzia nie sięgają, a w razie ujawnienia przez policję proszę realizować powyższy schemat. Zaoszczędzone środki proszę gromadzić na pomoc prawną w innych sprawach. Nie gwarantuję, że za każdym razem się powiedzie, ale jeśli maczeta będzie spokojnie leżała na swoim miejscu, to prawdopodobieństwo uniknięcia grzywny jest wysokie. Podobnie jak ujścia z życiem.

środa, 12 listopada 2014

Miłość (ft. MB)


Byłam tego dnia u niego na widzeniu. Z trudem udało się dograć termin, który pasował też asyście. Asystował funkcjonariusz, któremu niestraszne okazało się moje późniejsze karkołomne i z góry przegrane przedsięwzięcie – był druhem szczerym, na krok nie opuścił, a przy tym odnalazł jasne strony swego zadania, za co pięknie dziękuję (za to – i nie tylko – po raz kolejny ukłony dla narkotyków KMP Kraków). Aresztowany jadł chleb z niejednego pieca i na niejednym balu bywał. Pojedynki, które stoczył za młodu okazały się dlań nie mniej kształcące, niż spożywane kawiory i wypijane trunki.

Ale nie o nich ta historia, mimo że dodali uroku. Historia jest o niej – a ona przynależy do niego – aresztowanego. Przynależność jej, oderwana aresztowaniem, odkleiła rutynę od codzienności. W próbach zaklejenia z powrotem tego, co winno tkwić, chciała spotkania po naszym spotkaniu, które obiecałam jej kilka razy. Traf chciał, że dzień nie miał zamiaru się skończyć, a wizja szesnastej przechodziła w godziny coraz bardziej wieczorne. Pozostając w kontakcie operacyjnym bezradna byłam jak dziecko, bo słowo nie szmata, a tu już grubo po dzienniku. Ona powiedziała, że przecież nie sypia, że od oderwania tylko przykleja co pozostało. Klejąc z nią razem w kontakcie umówiłam na noc. Myślałam, że chyba nie przyjdzie.


*


Wyszła zza plandeki. Może to była zresztą jakaś folia, w każdym razie coś w co robotnicy zawinęli kawałek schodów prowadzących do sądu. Mówiąc precyzyjnie, to nam się wydawało, że stamtąd wyszła, bo z jej perspektywy, mogła wyjść z zupełnie innego miejsca. Mogła nawet w tym innym miejscu pozostawać, pomimo rozmowy z nami. Po części tak zapewne było, bo ona zawsze nieco gdzie indziej, z nią zawsze jak z postaciami z ikony – patrząc w jej oczy zaglądasz w oczy Jurija Gagarina.

Była pierwsza w nocy. Popatrzyłem.

Ich złość, ich kpiny, ich amatorskie pretensje, że o tej godzinie nie mogą zasnąć w cieple, ich głupie pogróżki. Wszystko to jeszcze przed chwilą miało jakieś znaczenie, ale teraz ona odbierała talon, pytała i przekazywała informacje. Teraz wszystkie sputniki fotografowały nas, nie mając problemów z ustawieniem ostrości, bo noc była wyjątkowo jasna. Teraz nikt nie miał wątpliwości, że czas nie odgrywa najmniejszej roli.

wtorek, 4 listopada 2014

Trzy linijki dla autorów listów motywacyjnych

Nie ma ciepła, snu, pieniędzy, ani prestiżu. 
Jest tylko strasznie, codziennie coraz straszniej. 
I tak właśnie będzie do samego końca. Który wcale nie jest odległy.