wtorek, 7 grudnia 2021

Rzucony w jądro

Dzisiaj martwimy się o genitalia profesora Jana Majchrowskiego

Nie jest dobrze rzucać jurystą salonowym, kulturalnym, o ugruntowanej pozycji zawodowej i społecznej, w samo jądro prawniczego galimatiasu. Nie dziwi nas, że człowiek ten nie dał rady. Wycofał się. Pękł. Zrezygnował z pracy na odcinku Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wszak błyskotliwa jego kariera nie pozwoliła – jak powiadają na Górnym Śląsku – na ciulanie w syfie. Nie był nawet na aplikacji, nie wiedział, że sędziego nienawidzą wszyscy, że musi funkcjonować w atmosferze walki, w ciągłej pozycji argumentacyjnej, zadawać (ciulać) i przyjmować ciosy. Nie przewidział, że system rzuca kłody, nie perły, że trzeba własnymi pięściami prostować ścieżki zawsze niewiernej i niewdzięcznej Temidy. 


Martwimy się o genitalia profesora Jana Majchrowskiego, albowiem czytaliśmy jego oświadczenie. Bije z niego gorycz i bezsilność. Dostrzegamy gwałtowne spiętrzenie emocji, które na co dzień obserwujemy wśród praktykantów kancelarii radcowsko-adwokackich, po około siedmiu tygodniach kontaktu z organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Wiemy, że jest to stan niebezpieczny. A przecież pamiętamy, o czym już niegdyś zdarzyło nam się napomknąć, ten wiersz Charlesa Bukowskiego o człowieku, który w akcie rezygnacji i protestu odciął sobie genitalia, wsadził w kieszeń i maszerował wzdłuż autostrady. Byłoby bardzo nieprzyjemnie, gdyby taka historia przytrafiła się profesorowi Janowi Majchrowskiemu. Niech jego męczeństwo i sprzeciw wobec bezprawia ograniczy się do konwencjonalnej ofiary z pełnionego urzędu. Niech jego ból zostanie ukojony synekurą na jakimś innym odcinku, nie tak brutalnym jak wymiar sprawiedliwości. 

6 komentarzy:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=CgkWs5p6Nk0 Pan powiedzial w tym wywiadzie z Winim, ze prawnik ma ciezej w interpretacji, gdy njie czytal Norwida. Rzucil Pan tez szkolenie aplikantow, bo nie bylo kodu kulturowego. A czy punkowiec ("w Rzeszowie byla duza scena punkowa, nie lizemy sie po fiutach") lubi rock progresywny i Niemena?

    OdpowiedzUsuń
  2. w dzieciństwie słuchałem programu 3 PR, więc i dużo rocka progresywnego. dzisiaj słucham już tylko utworu comfortably numb Pink Floyd. niczego więcej, chyba, ze radio emituje coś innego. więc raczej nie lubię już.

    sam pomysł rocka wirtuozowskiego mnie nie przekonuje. nuda. Chyba Jimmi Page grywał Szopena na koncertach i kiepsko się tego słucha. rock ma korzenie w muzyce ludowej, może dlatego próby zbliżenia się do elitarnej muzyki klasycznej mogą się kończyć porażką. Z drugiej strony, co ciekawe, kompozytorzy klasyczni udanie zasysają motyw ludowe.

    Niemena doceniam. ale prawie nie słucham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.youtube.com/watch?v=QATICdf7b-0 Page grywał Chopina w 1983 roku (rok wcześniej wydał soundtrack do Życzenia śmierci 2, gdzie też znajdowało się preludium nr 4). Wtedy ogólnie już mało występował, a jego nieliczne występy były już bardzo słabe. Przełom lat 70tych i 80tych to był ponoć szczyt jego ciężkiego nałogu heroinowego, który odbił się na graniu. Są teorie, że LZ by się rozpadło nawet jakby Bonham nie umarł, bo Page już nie dawał fizycznie rady grać. Wesołych świąt!

      Usuń
  3. Powiedzial Pan w wywiadzie z T. Drwalem, ze trywializuje, odnoszac sie do kwestii wrazliwosci pseudokibicow z przekasem, ze " no, maja kotki i pieski". Pan mowi, ze starcia z niebezpiecznymi narzedzami to tak jakby dla nich robota. Ze nie mozna im odmawiac czlowieczenstwa itp. Tylko, ze problem polega na tym ze ci ludzie krzywdza czesto postronne osoby (nie byloby duzego problemu, gdyby jedynie cieli sie miedzy soba, takie zycie wybrali, takie ryzyko zawodowe). Czy nie jest wiec tak, ze to Pan trywializuje, mowiac, ze no ok oni sa niebezpieczni, ale kazdy czlowiek jest niebezpieczny? Prawdopodobienstwo, ze pozbawi mnie zdrowia programista php / student filozofii itp. jest kilkadziesiat razy mniejsze niz ze zrobi to czlonkiek bojowki (wystarczy, ze bedzie na koksie, przypadkiem na niego spojrze na miescie i mu sie agresor wlaczy). Oczywiscie, moze Pan powiedziec ze prawdziwi przestepcy maja zasady - ze nie bija kobiet, nie krzywdza dzieci, nie atakuja osob postronnych itp. Tylko czy nie jest tak, ze te glosno deklarowane zasady przestepcze jednak w praktyce rzadko kiedy sa przestrzegane? Przetepcy jednak nie sa chyba romantycznymi bohaterami jak Salvatore Giuliano w Sycylijczyku Mario Puzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Moim zdaniem przemoc może być taką samą formą wyrażania bólu istnienia jak poezja. Po lekturze biografii MIka Tysona uważam, że nie lubił boksu. Był przez chwilę najlepszy, bo tak radził sobie z cierpieniem, bagażem kiepskich doświadczeń, poniżenia jakie go spotykało wcześniej. Działalność chuligańska może być więc tylko formą.

      2. NIe wiem jakie są statystyki. NIe dostrzegam szczególnego problemu z przemocą chuliganów okołostadionowych wobec osób nieuczestniczących w tej wojnie. Myślę, że jest taka sama jak była zawsze, w tym sensie, że część ludzi znajduje przyjemność w biciu innych i będzie to robiła niezależnie od przynależności do chuligańskich formacji. NIe mieszałbym w to narkotyków. Spojrzenie komuś w oczy zawsze wiąże się z ryzykiem konfrontacji fizycznej. Zawsze tak było. Być może jest nawet tak, że uczestnicy wojny wolą się bić między sobą, bo przynajmniej teoretycznie pobity nie powinien się skarżyć policji.

      3. NIe mówię, że przestępcy mają zasady. NIektórzy je mają, a niektórzy nie. NIczym się nie różnią od reszty społeczeństwa. Jest dokładnie tak, jak to opisał Bronisław Malinowski w książce "Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich".

      Domagam się, by po ludzku traktować tych, którzy nie przestrzegają prawa, bo tylko wówczas będziemy mieli moralne prawo dystansować się do ich nielegalnej działalności i wymierzać kary. Jeśli walcząc z patologią społeczną wyrzekamy się człowieczeństwa, to niczym nie różnimy się od tych, którzy rzekomo są źli.

      Usuń
  4. 1. ok, ale w ten sposob mozna wytlumaczyc wszystko. rownie dobrze mozna powiedziec, ze kradziez torebek starym babciom albo akty pedofilskie to forma wyrazenia bolu istnienia. tylko, ze jako spoleczenstwo pewne formy wyrazenia tego bolu akceptujemy (np. walka na ringu, wymagajaca dyscypliny, treningu, wedlug zasad), a pewne nie (te o ktorych wspomnialem sa na tyle nieakceptowalne, ze nawet przetepcy - przynajmniej na poziomie deklaratoryjnym - ich nie akceptuja). nie jest wiec prawdziwa teza, ze pobicie kogos pod klatka to taka sama forma wyrazenia bolu istnienia jak np. pisanie wierszy czy malowanie obrazow. normalne, ze jezeli ktos krzywdzi innych to spotyka sie z ostracyzmem (a przynajmniej powinien sie spotkac).
    2. latwo znalezc przyklady glosnych spraw, gdzie dostaly (i to bardzo ciezko) osoby postronne. moze oszczedze sobie wrzucania linkow do artykulow, ale no nie jest to trudne.
    spojrzenie w oczy jako zaproszenie do konfrontacji to jest chyba jednak zwyczaj biednych spoleczenstw. na zachodzie jak sie spojrzy na nieznajomego to ten podejdzie, usmiechnie sie, spyta czy nie potrzebuje sie pomocy. Slowianszczyzna natomiast ma tak, ze spojrzenie w oczy = smiertelna obraza, zaproszenie do walki. a w sumie czemu?

    3. duzo "normalnych" ludzi nie ma zasad, ale tez znaczenie ma to w czym ten brak zasad sie objawia. sklonnosc przestepcow do przemocy ma w sobie jednak o wiele wiekszy ladunek zla niz np. brak slownosci czy tendencja do oszukiwania na kase. bo jednak wiekszym problemem byloby dla mnie to gdyby przestepca zrobil ze mnie kaleke, niz to gdy niesolidny fachowiec zle wywiaze sie z umowy o roboty budowlane i krzywo pomaluje sciane.

    to, ze przestepcow nalezy traktowac po ludzku i sadzic wedlug procedur jest jasne, z tym nie ma dyskusji. ale czy nie jest tak, ze na skutek popelnienia pewnych czynow czlowiek sam pozbawia sie czlowieczenstwa? przeciez nawet przestepcy nie traktuja pewnych kategorii osob jak ludzi (np. pedofile). i jezeli Pan pyta w czym czlowieczenstwo czlonka bojowki jest gorsze niz czlowieczenstwo przecietnego czlonka spoleczenstwa no to odpowiedz jest taka, ze jednak wielu czlonkow bojowek ma na sumieniu okaleczenie innych (czesto postronnych), a taki statystyczny gosc klepiacy sobie Excele w korpo jednak nie.

    OdpowiedzUsuń