piątek, 30 sierpnia 2013

Zrób to sam


Dobrze. Jestem już stary i młodszym autorom mogę pozostawić walkę z systemem. Mogę pisać nudne teksty. I sam je czytać.

Otóż sytuacja procesowa w tej głośnej (przynajmniej jakiś czas temu) sprawie  bardzo się skomplikowała. Powszechnie wiadomo, że mężczyźnie postawiono zarzut przygotowania pewnego wydarzenia. Jednocześnie postawiono dwa zarzuty podżegania do wspólnej realizacji owego przedsięwzięcia. Za przygotowanie grozi kara do 5 lat. Za podżeganie od 3 lat do 15.

Pomysł był taki, że podżeganie należy uznać za współukarany czyn uprzedni, a podejrzany może odpowiadać wyłącznie za przygotowanie. Okazję do polemiki stworzyło postępowanie w przedmiocie przedłużenia tymczasowego aresztowania. Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że  reguły wyłączania wielości ocen sprzeciwiają się przyjęciu, że w takim układzie procesowym sprawca nie odpowiada za podżeganie, akcentując między innymi, iż forma stadialna przygotowania została zrealizowana wyłącznie przez sprawcę, nie zaś przez osoby podżegane (problem skutkowości podżegania niech nie będzie przedmiotem rozważań w tym tekście).

W zażaleniu trzeba było zatem lansować tezę, że dla przyjęcia konstrukcji współukaranego czynu uprzedniego nie ma znaczenia czy sprawca poprzestał na przygotowaniu, usiłowaniu, czy też dokonał przestępstwa, a zastosowanie znajduje reguła konsumpcji. Punktem wyjścia był fragment komentarza A. Marka:

„Jeżeli nakłanianie innej osoby do popełnienia czynu zabronionego okaże się bezskuteczne, a nakłaniający sam lub wspólnie z inną osobą zdecyduje się dokonać tego czynu, odpowiada jedynie za dokonanie czynu zabronionego, uprzednie podżeganie zaś stanowi czyn współukarany (por. wyrok SN z dnia 9 listopada 1974 r., Rw 513/74, OSNKW 1975, nr 1, poz. 15), por. uwagi do art. 11” (A. Marek, Komentarz do art. 18 k.k., system informacji prawnej LEX).


Podobnie jak Sąd Okręgowy próbowałem wykorzystać też wyrok SA w Białymstoku z 11 czerwca 2002 r., II Aka 109/02, OSA 2003, z. 3, poz. 34., twierdząc jednak, że to orzeczenie potwierdza mój pogląd. Kluczowy fragment wywodu S.A. brzmiał tak:

„Bezspornym pozostaje, że ww. oskarżeni w ramach poszukiwania odpowiednich do dokonania planowanego przez siebie rozboju na pracownikach Ośrodka Rekreacyjnego w Cz. P. osób, proponowali M. K. współudział w przestępstwie, lecz ten odmówił. (…)
Ponieważ B. T. i P. W. nakłaniali M. K. do współudziału w przestępstwie rozboju (art. 280 § 1 k.k.), którego w późniejszym czasie sami dokonali, odpowiadają nie za dwa odrębne czyny przestępne - podżeganie i sprawstwo - lecz za dokonanie tego przestępstwa. Tak też w tej kwestii wypowiedział się Sąd Najwyższy w orzeczeniach z 1975 i 1984 r. (OSNKW 1975/1/15 i OSNKW 1984/11-12/120).
Z tych przeto względów, podzielając w tej mierze zarówno uwagi sądu I instancji jak i wywody obrońców oskarżonych, Sąd Apelacyjny uniewinnił B. T. od popełnienia czynu przypisanego w pkt. II wyroku, a P. W. od czynu zarzuconego mu w pkt. V aktu oskarżenia. (...)


Z lektury tego orzeczenia wynikało - moim zdaniem - w sposób niezbity, że sprawa dotyczyła sytuacji analogicznej do tej naszej. Sprawcy mieli nakłaniać inną osobę do popełnienia przestępstwa, jednak ich starania okazały się nieskuteczne. Skoro sami przystąpili do dokonania, to Sąd Apelacyjny uznał, że za podżeganie odpowiadać nie mogą, pomimo tego, że podżegany nie był współsprawcą popełnionego przestępstwa. Problem w tym, że oni przestępstwa dokonali, a nie przygotowywali się do niego.


Sąd Okręgowy uzasadniał swe stanowisko przywołując też pogląd P. Kardasa: „Jeżeli nakłanianie przerodzi się następnie w sprawczy współudział w wykonaniu czynu zabronionego, wówczas zgodnie z regułą wyłączania wielości ocen w prawie karnym (konstrukcja współukaranych czynów uprzednich) nakłaniający, który następnie współwykonuje lub kieruje wykonaniem czynu zabronionego przez osobę nakłanianą poniesie odpowiedzialność za współsprawstwo lub sprawstwo kierownicze”.  Polemizując wskazywaliśmy że uczony ten w cytowanym fragmencie komentarza nie przesądza o wyłączeniu odpowiedzialności podżegacza tylko wówczas gdy stanie się on współsprawcą wraz z osobą podżeganą.

W uzasadnieniu postanowienia S.O. i w zażaleniu znalazło się odwołanie do orzeczenia SN z dnia 9 listopada 1974 r., Rw 513/74, OSNKW 1975, z. 1, poz. 15:

„W wypadku gdy nakłanianie innej osoby do wspólnego popełnienia identycznego przestępstwa okaże się bezskuteczne, a podżegacz sam lub wspólnie z jeszcze inną osobą wypełni ustawowe znamiona przestępstwa, odpowiada on nie za dwa odrębne czyny przestępne (podżeganie i sprawstwo), lecz jedynie za dokonanie tego przestępstwa. Podżeganie w takim wypadku stanowi tzw. czyn współukarany, za który sprawca przestępstwa dokonanego nie ponosi odpowiedzialności, natomiast uwzględnić to należy przy wymiarze kary za to (dokonane) przestępstwo.”

W zażaleniu znalazł się również następujący cytat z wypowiedzi A. Zolla (z uwag wstępnych do rozdziału IX Kodeksu Karnego):

„Współukaranymi czynami uprzednimi są także formy zjawiskowe przestępstwa w stosunku do form sprawczych. Jeżeli dana osoba najpierw zrealizowała znamiona podżegania albo pomocnictwa, a następnie dokonała w formie sprawczej czyn zabroniony, to skazuje się tylko za dokonanie przestępstwa w formie sprawczej, traktując zrealizowanie postaci zjawiskowej za współukarany czyn uprzedni.”


Fragment zażalenia podsumowujący ten wątek brzmiał tak:


„Sąd Okręgowy nie precyzuje która z reguł wyłączania wielości ocen miałaby się sprzeciwiać „podwójnej” odpowiedzialności podejrzanego w tej sprawie. Tymczasem wchodzenie w porozumienie z innymi osobami, stanowiące znamię przygotowania, jest jednocześnie znamieniem usiłowania podżegania, bowiem nie sposób „wejść w porozumienie” bez prośby, czy też propozycji wspólnego popełnienia przestępstwa. Wydaje się zatem, że właśnie reguła konsumpcji wyklucza „podwójną karalność”, a jej zastosowanie pozostaje w zgodzie przywołanymi orzeczeniami Sądu Najwyższego i wypowiedziami uczonych”


Stanowisko sądu odwoławczego było o tyle wyczekiwane, że trudno znaleźć jakieś orzeczenie, czy wypowiedź uczonych, z które rozstrzygałoby ten problem.


Wczoraj Sąd Apelacyjny postanowił utrzymać w mocy zaskarżone postanowienie, a co ważniejsze stanął na stanowisku, że reguły wyłączania wielości ocen sprzeciwiają się przyjęciu, że podżeganie stanowi współukarany czyn uprzedni w stosunku do przygotowania. Sąd przeprowadził wywód na poziomie wykraczającym ponad standard uzasadnienia postanowienia rozstrzygającego kwestię incydentalną, toteż stosowny fragment wkleję, jak go tylko otrzymam. Najistotniejszy argument to ten, że odpowiedzialność za przestępstwo zagrożone surowszą karą nie może być konsumowana przez odpowiedzialność za przestępstwo zagrożonego karą łagodniejszą. Z tym niełatwo polemizować, bo zagrożenie karą zależne jest od stopnia społecznej szkodliwości, a to znowu ma znaczenie dla stosowania reguł wyłączania wielości ocen.

Gdyby jednak pominąć kwestie ustawowego zagrożenia karą i kierować się wyłącznie zdrowym rozsądkiem, to trudno przyjąć, że osobista aktywność, nawet polegająca jedynie na przygotowaniu, jest mniej szkodliwa społecznie od nakłaniania innych osób. Jeśli ktoś dotarł do tego miejsca i mógłby przytoczyć wypowiedź autorytetu, która podważy stanowisko S.A., to będę wdzięczny. Bo jeśli pogląd ten zwycięży (a niemałe jest prawdopodobieństwo), to lepiej wszystko robić samemu. Zawsze.

6 komentarzy:

  1. Myślałem, że to ja zostanę autorem najdłuższego tekstu na tym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współukaranie osobiście uważam za instytucję rodzącą więcej komplikacji niż pożytku, ale mniejsza o to.
      Jeśli chodzi o problem poruszony w tekście, to wg mnie nie można omówić go bez zajęcia stanowiska w kwestii skutkowości podżegania. W ślad zatem za przeważającą częścią doktryny i orzecznictwa przyjmijmy, że podżeganie jest znamienne skutkiem, przy czym zmiana w świecie zewnętrznym (albo raczej wewnętrznym, bo dokonuje się przecież wewnątrz psychiki podżeganego) polega na wywołaniu zamiaru popełnienia czynu zabronionego.
      Argument Sądu odwoławczego dotyczący braku możliwości konsumowania odpowiedzialności za przestępstwo zagrożone surowszą karą odpowiedzialnością za przestępstwo zagrożone karą łagodniejszą (mniejsza o to, że konsumowanie nie jest chyba najtrafniejszym określeniem) jest atrakcyjny jedynie prima facie. Rzeczywiście bowiem abstrakcyjne zagrożenie stanowi w zasadzie odzwierciedlenie ogólnie ujętego stopnia społecznej szkodliwości danej kategorii zabronionych zachowań. Ale przecież w literaturze podkreśla się, że redukcja ocen prawnokarnych jest w takim przypadku zawsze zagadnieniem teleologicznym, które można rozwiązać jedynie w nawiązaniu do realiów konkretnej sprawy, nigdy zaś w formie abstrakcyjnej. Stąd też różnice w sankcjach co do zasady nie mogą wykluczać przyjęcia współukarania, albowiem in concreto może dojść do takiego wzajemnego stosunku dwóch zachowań, w ramach którego to realizujące znamiona czynu zabronionego o surowszej sankcji będzie miało charakter poboczny, mniej istotny, zaś to, które wypełnia istotę czynu zabronionego zagrożonego łagodniejszą sankcją, będzie niosło za sobą znacznie większy stopień społecznej szkodliwości, stanowiąc tym samym czyn bardziej doniosły, główny.
      Nie znając kompletnie realiów sprawy, w której zapadło omawiane rozstrzygnięcie, można jednak zasygnalizować, iż dokonywanie zaawansowanych czynności przygotowawczych może być w pewnych warunkach uznane za zdecydowanie bardziej szkodliwe społecznie, ważniejsze od podżegania (nieskutecznego - a zatem raczej usiłowanego niż dokonanego, co jest nie bez znaczenia dla oceny stopnia karygodności) do popełnienia czynu zabronionego.
      W kontekście tego tekstu przypomniało mi się miłe spotkanie między budynkami Sądu Apelacyjnego i pozostałych Sądów krakowskich. Było to jakiś czas temu. Sygnalizowano, że poszukuje się trzeciego obrońcy w głośnej sprawie, takiej, która przynajmniej na tamten czas była „na językach”. Niegdysiejszy bohater newsów w prasie fachowej, któremu onegdaj pożyczono odkurzacz (szerzej patrz „Fart”), żył przez pewien czas nadzieją, że wstępna propozycja doczeka się jakiejś kontynuacji, ale rzeczywistość sprowadziła go na ziemię, tj. pod sekretariat wydziału cywilno-rodzinnego, gdzie czekał go smutek.

      TajnyWspółpracownik

      Usuń
  2. A czy to podżeganie nie było skierowane do funkcjonariuszy podszywających się pod zwykłych konspiratorów? Nie śledzę aż tak uważnie tej sprawy ale pamiętam, że taki wątek się pojawił. Jeśli rzecz jasna odpowiedź na moje pytanie może zostać umieszczona na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro w mediach podali, że chodziło o inne osoby, to przyjmijmy tę wersję.

      Usuń
  3. no chyba, że tak. Chociaż nie sądzę żebym informacje o takiej wersji miał z innych źródeł niż media. Zastanawiałem się nad podobieństwami tej sprawy do casusu Beaty Sawickiej w tym kontekście. Ale dyskusja w takim razie bezprzedmiotowa ;).

    OdpowiedzUsuń