Każdy
przestępca
potrafi liczyć
do 48. W ciągu
tylu godzin, od momentu zatrzymania, decyduje się
bowiem jego los. To czy pozostanie na wolności,
czy też
przez najbliższe
3 miesiące
będzie
oglądać
świat
przez kraty, zależy
praktycznie wyłącznie
od tego krótkiego wycinka rzeczywistości
(swoją
drogą
ciekawe jest, że
tymczasowe aresztowanie zawsze stosowane jest na maksymalny okres 3
miesięcy,
ale jest to historia na zupełnie
inną
opowieść).
Tej
cennej umiejętności
przeprowadzania najprostszych działań
matematycznych wydają
się
być
pozbawione niektóre sądy.
Choć
problem nie dotyczy okresu zatrzymania, nie mniej jednak kwestia ta
jest również
bardzo niepokojąca.
Zgodnie z art. 463 §
2 k.p.k.: „Zażalenie
na postanowienie w przedmiocie tymczasowego aresztowania oraz
zabezpieczenia majątkowego
powinno być
przekazane do rozpoznania w ciągu
48 godzin ”.
Tymczasem,
w jednej z ostatnich spraw moje zażalenie
zostało
przekazane sądowi
odwoławczemu
po 336
godzinach, tj. po 14 dniach od jego wniesienia. Nie
pomogły
codzienne telefony lub osobiste wizyty w sekretariacie właściwego
wydziału.
Skoro prokurator nie przesłał
akt, to sąd
ma ręce
związane,
a poza tym jest to ustalona praktyka sądu,
a mec. Burda jak do tej pory nie skarżył
się
na tego typu sytuacje – tak tłumaczono. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Pomogła
dopiero skarga na przewlekłość
postępowania.
O dziwo, w przeciągu
24 godzin od momentu jej złożenia
akta sprawy trafiły
do sadu odwoławczego
– przypadek? Wątpię.
Dlatego nie dajcie się
zwieść
niezadowolonym minom sekretarek oraz opieszałości
prokuratorów i walczcie o swoje 48 godzin. Nie wiem, czy moja skarga
zostanie uwzględniona,
jednak nie mogłem
pozostać
bierny wobec tak ewidentnych naruszeń
przepisów o charakterze gwarancyjnym. Moje milczenie stanowiłoby
bowiem przyzwolenie na tego typu praktykę,
co czyniłoby
mnie współodpowiedzialnym
za zaistniałą
przewlekłość.
Proszę dać znać, jak się zakończy sprawa skargi. Moje doświadczenia nie są budujące - wniosek o zabezpieczenie rozpoznany po 41 dniach zamiast po przepisowych 7, ale sąd nie uznał, by była tu przewlekłość - w końcu zdaniem sądu to termin instrukcyjny.
OdpowiedzUsuńNie mamy Pana płaszcza i co nam Pan zrobi?
OdpowiedzUsuń"milczenie stanowiłoby bowiem przyzwolenie na tego typu praktykę, co czyniłoby mnie współodpowiedzialnym za zaistniałą przewlekłość"
OdpowiedzUsuń"jest to ustalona praktyka sądu, a mec. Burda jak do tej pory nie skarżył się na tego typu sytuacje"
ojojoj...
Skarga na przewłokę jest niestety najlepszym straszakiem. Niegdyś po kilkumiesięcznym oczekiwaniu na klauzulę wykonalności złożyłam skargę, po czym odebrałam telefon z sądu z zapytaniem czy na pewno podtrzymuję skargę, bo dzień przed doręczeniem sądowi skargi nadano już klauzulę.
OdpowiedzUsuńm