środa, 7 sierpnia 2013

Alfa PVP. Tobie też to zagraża!

Dzisiaj debiut nowego autora. Poniżej tekst Tomasza Płóciennika - lektura obowiązkowa dla wszystkich,  którym wydaje się, że produkowanie substancji psychoaktywnych spoza załącznika do ustawy o przeciwdziałaniu narkomani wyklucza ryzyko tymczasowego aresztowania. Jednocześnie przestroga, że utrata wolności może wam się przytrafić nieoczekiwanie, z zaskakującego powodu. W tym kraju każdego wciąż można wsadzić - rzekł wczoraj Znany Profesor, podsumowując dwudniowe zakończenie jednego z najważniejszych procesu tego miasta w ostatnich latach. O tym procesie  za tydzień, a teraz perspektywa zaangażowanego aplikanta:

Środa, godzina 15 – telefon. Niby zwykła sprawa, ot zapowiadało się standardowe zatrzymanie, postawienie zarzutów, następnie przesłuchanie, groźba aresztu. Tylko paragraf jakiś nowy, dotąd nieznany, wręcz tajemniczy. Więc jadę, zastanawiając się, o co w tym wszystkim chodzi, a przede wszystkim co kryją znamiona art. 165 § 1 pkt 2 k.k. Docieram na miejsce. Otwieram kodeks – z pośpiechu nie uczyniłem tego wcześniej – i czytam, coś o jakiś szkodliwych substancjach zagrażających życiu lub zdrowiu wielu osób. Kara do 8 lat pozbawienia wolności. Spotykam kobietę – żonę a zarazem nieżonę mojego klienta (ślub miał  być dopiero w sobotę, ale ten kościelny, ważniejszy, bo cywilny wzięli wcześniej). Mówi, że przecież były charakterystyki tych substancji, że to wszystko legalne, bo mąż osobiście sprawdzał. Wyobrażam sobie jakieś chemikalia, trujące, żrące, może jakiś wybuch – zagrożenie ma być bowiem realne (tak przynajmniej uczyli na studiach). No i ta kara. Trochę niepewny, ale idę. Prokurator wita uprzejmie, wręcz z radością – w końcu to Prokuratura Apelacyjna, mają nawet klimę. Czytam zarzut: „wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu brefedronu i a-PVP, stanowiące zagrożenie dla życia i zdrowia wielu ludzi (…)” + oczywiście grupa, żeby było zabawniej, bo zatrzymanych było kilku.

Ale te substancje to co to takiego - pytam? Dopalacze – mówi w skrócie Prokurator. I wszystko jasne, choć nie tak poważne, jak przypuszczałem. Wyjaśnienia, gadka szmatka, czary, że na dzisiaj szanse na areszt to 50/50.
Zaklinanie rzeczywistości nie pomogło. Wnioski z samego rana trafiają do Sądu. Zaczyna się wyścig z czasem. Spotkanie z rodziną. Sporządzona na kolanie po raz 3 w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości pisemna odpowiedź na wniosek. W końcu nadeszła chwila prawdy. Na sali sądowej oczywistą przewagę Prokuratora próbowałem zniwelować występując u boku mec.  Burdy. Nie pomogły zarówno odniesienia do sieńkiewiczowskiej białogłowy, jak również argumenty czysto prawne, iż:

-art. 165 § 1 pkt 2 k.k. nie dotyczy substancji szkodliwych ze swej istoty, ale wyłącznie takich, które przymiotu szkodliwości nabrały na skutek ich wadliwego wytwarzania, składowania etc. (tak przynajmniej twierdzi zawsze uśmiechnięty dr Bogdan, w ślad za prof. Buchałą), a co za tym idzie, że czyn zarzucany podejrzanym nie stanowi przestępstwa;
- 
-jeśli mówimy o środkach zastępczych (w rozumieniu art. 4 pkt 27 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii) to wyłącznie przepisy tej ustawy mogą mieć do niej zastosowanie. Skoro zaś art. 44b ustawy zakazuje ich wytwarzania i wprowadzania do obrotu, nie przewidując za to żadnej kary (poza administracyjną karą pieniężną z art. 52a, wymierzaną przez właściwego Inspektora Sanitarnego), to nie mamy do czynienia z przestępstwem.

-Nie poskutkowało. Przegraliśmy. W uzasadnieniu brak odniesienia się do podnoszonych przez obronę kwestii, za wyjątkiem stwierdzenia, że o winie i kwalifikacji przesądzi ostatecznie Sąd po ewentualnym wniesieniu aktu oskarżenia (swoją drogą ciekawe czy gdyby Prokurator zarzucił komuś zabicie psa i zakwalifikował ten czyn z art. 148 k.k., to czy Sąd postąpiłby tak samo). Zatem nici ze ślubu, choć Sąd sprytnie zastrzegł, że podejrzany może skorzystać z dobrodziejstw przewidzianych w przepisach k.k.w., cokolwiek to znaczy.

Niby kolejna przegrana. Niby wszystko jak zwykle. Już prawie pogodziłem się z takim stanem rzeczy. Jednak coś tu nie grało i nie dawało mi spokoju . Olśnienie nadeszło w niedzielę wieczorem. Zalogowanie się do lexa i odszukanie uzasadnienia projektu ustawy nowelizującej ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii zmieniło wszystko – tak przynajmniej wtedy mi się wydawało. W niemal euforyczny stan radości wprowadził mnie następujący fragment motywów, którymi kierował się ustawodawca, zakazując „dopalaczy”: „Skierowana do konsultacji wersja projektu spotkała się z życzliwym przyjęciem partnerów społecznych. Wielu z nich wskazywało na zasadność przyjęcia rozwiązań dalej idących, w tym w zakresie wprowadzenia zakazu obrotu i wytwarzania środków zastępczych (co zostało uwzględnione) oraz penalizacji wszelkich czynności związanych z obrotem, jak i posiadaniem środków zastępczych. Ten drugi postulat nie został uwzględniony przede wszystkim z uwagi na przyjęcie konstrukcji administracyjnoprawnej, a nie karnoprawnej regulacji tego zagadnienia. Przyjęcie przepisów karnych byłoby znacznie utrudnione z uwagi na trudności w zakresie wystarczająco precyzyjnego określenia znamion czynu zabronionego, w szczególności w odniesieniu do opisu przedmiotu takiego czynu”.

Pomyślałem, że batalia skończona, że Prokurator przyzna się do błędu (zapewniał mnie, iż potrafi) i stwierdzi, że czyn nie stanowił przestępstwa, a on sam nie jest właściwy do dalszego prowadzenia postępowania w tej sprawie. Nic bardziej mylnego. Skoro substancja może być szkodliwa dla życia i zdrowia (jak masa innych substancji typu: alkohol, papierosy, klej do podłóg, czy benzyna jak się ją wypije, o czym Prokurator zapomniał albo nie chce pamiętać) to art. 165 § 1 pkt 2 k.k. jak znalazł - oznajmił.

Pozostało mi złożyć zażalenie i się modlić. W akcie desperacji napisałem również do Rzecznika Praw Obywatelskich o zajęcie stanowiska w tej sprawie oraz do Prokuratora Generalnego z prośbą o objęcie toczącego się postępowania przygotowawczego zwierzchnim nadzorem służbowym. Może przychylna opinia wyżej wspomnianych organów, o uznanej renomie, sprawią, że rozpaczliwy głos obrony zostanie usłyszany.

Nie twierdzę, że w tym sporze na pewno mam rację, choć jak nigdy, jestem co do swojego poglądu święcie przekonany. Jednak jak do tej pory nikt (zarówno Sąd, jak i Prokurator) nie potrafił mi wytłumaczyć, dlaczego mój sposób postrzegania rzeczywistości jest nietrafny, ale co ważniejsze czemu neguje wolę racjonalnego ustawodawcy, będącego głosem suwerennego narodu. Dziwny jest zatem ten wymiar sprawiedliwości, w którym w dyskursie prawniczym decyduje nie siła argumentu a straszak w postaci tymczasowego aresztu. Jedno jest pewne, ta dziwna machina wymiaru sprawiedliwości – przy jej obecnej konstrukcji – może pożreć, przeżuć i wypluć każdego, niezależnie od tego, czy zarzucono mu przestępstwo, czy też zachowanie niezagrożone karą.



O wsparciu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka tutaj.

Aktualizacja 11.12.2013: po przedłużeniu aresztu zażalenie trafiło do Sądu Apelacyjnego, który uwolnił nieszczęsnych. Nikt nie może się czuć bezpieczny. Sąd nie rozstrzygnął  ostatecznie czy art. 165 k.k. znajduje zastosowanie w przypadku wytwarzania i handlu dopalaczami

4 komentarze:

  1. Dobry debiut. A niedzielne zaangażowanie przekonuje do podwyżki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro teraz zabroniona jest ALFA PVP, tylko czekać aż będą karać za oglądanie POV.

    Pozdrawiam,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem 30 lat uzależniony od heroiny i mimo że nigdy nie miałem zarzutów tzw "kryminalnych", to i tak miałem liczne rewizję, oskarżenia, procesy, areszty związane z byciem ćpunem, tj. za posiadanie, wytwarzanie itp. Od więzienia uratowało mnie tylko moje wrodzone inwalidztwo, jednak moi przyjaciele tego szczęścia nie mieli. Mechanizm jest bardzo prosty- organa państwa brutalnie łamią prawo "dla dobra" społeczeństwa, więc policją, prokurator i sądy nawzajem sobie puszczają oko w imię tego, że "dla dobra narodu" trzeba czasami nagiać prawo, aby wyrwać chwasta. Dam przykład- pierwszy raz wchodzę na salę rozpraw, a na mój widok pani sędzia zaczęła z emocją w głosie mówić- ja zrobię wszystko, aby tacy jak oskarżony nie chodzili po ulicach, takie osoby jak pan są zagrożeniem dla społeczeństwa, ja zrobię wszystko aby oskarżony już nie wyszedł z więzienia! Tak mnie pani sędzia przywitała na pierwszej rozprawie, zanim jeszcze nie zaczął się proces, a oskarżony byłem w praktyce tylko za to, jaki jestem, tj że ćpun żyje wśród nas! Stereotypy, kłamliwe obiegowe opinie powodują, że organa państwa łamią prawo, ale przykład dał nasz premier mówiąc o działaniu na granicy prawa... Kilkanaście lat temu w państwie polskim była eksterminacją ćpunów, dokonana w białych rękawiczkach aparatu przemocy, od tamtego czasu w Polsce praktycznie nie mamy już heroinistów- nieomal wszyscy umarli do końca będąc prześladowanymi. Czyli, aparat państwa ma już praktykę w tych sprawach. Inna sprawa, że fundacja helsińska, organizacje praw człowieka, to cioty, to tak naprawdę kolaboranci systemu totalitarnego, którzy są tylko fasadą. Nikt nie kiwnął palcem, gdy 15 temu moi przyjaciele umierali w ukryciu i na ulicach, do końca będąc prześladowanymi, bici, szykanowani. Fiesta, odpal@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem skoro coś nie jest zabronione, nie jest nielegalne. Uważam, że jeżeli prokuratorzy i sędziowie nie są w stanie merytorycznie odnieść się do argumentów podnoszonych przez adwokata, tzn., że nie wiedzą co robią. Generalnie uważam, że najlepsze co można było by zrobić w tej sytuacji to dalej handlować tym produktem, który jest legalny prawie w całej Europie, ale od osób nabywających go brać oświadczenia, że zapoznali się z kartą charakterystyki powyższego produktu i że oświadczają iż powyższy produkt nie będzie wykorzystywany do celów spożywczych.

    Prawie Mecenas
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń