Dziękuję
panu Prezydentowi Andrzejowi Dudzie za to, że nie krył, iż
obrońców praktykujących w tym kraju ma za nieudaczników,
prokuratorów za lokajów rządzącego ugrupowania, a sędziów za
idiotów. Słusznie ułaskawił pana Mariusza Kamińskiego, nie
czekając na prawomocne rozstrzygnięcie sądu odwoławczego, bo
trudno powierzać los kolegi ludziom nieodpowiedzialnym. To jest dla
nas bardzo ważna lekcja. To drogowskaz.
Przede
wszystkim wiemy, że najważniejsza jest przyjaźń. Należy porzucić
edukację, lekturę orzecznictwa i komentarzy. W ogóle nie trzeba
się już starać. Spieszmy za to przyjaźnić się z Prezydentem i
jego kolegami. Zaprzyjaźniony sędzia może być spokojny o swoje
rozstrzygnięcia. Zaprzyjaźniony adwokat nie musi obawiać się
porażek.
Po
drugie wiemy, że dzięki Prezydentowi obrońcy, którzy pozostaną
na wolności, dobrze zarobią. Wysłał bowiem jasny komunikat do
CBA, Policji, ABW – nie lękajcie się! Sądy i prokuratury nie
podniosą na was ręki. Ścigajcie ich wszystkich.
Dzięki
Szlachetnej Uprzejmości Koleżeńskiej Prezydenta wiemy też jak
ważka jest kulturotwórcza rola orzecznictwa Sądu Najwyższego i
Sądów Apelacyjnych. Wszak prezydent jest krwią z krwi i kością z
kości tego nurtu, w którym np. szczególną okolicznością
uzasadniającą potrzebę dalszego tymczasowego aresztowania jest
przesłuchanie jednego świadka, czy sporządzenie opinii
psychiatrycznej. Skoro przepisy gwarancyjne powszechnie interpretuje
się rozszerzająco, z luźnym stosunkiem do zasad wykładni językowej
(chociażby dzisiaj jeden z ukochanych sądów uczynił tak z art.
263 par. 4b kpk), to tym bardziej można uznać, że ułaskawienie dopuszczalne jest nie tylko od kary i nie tylko w przypadku prawomocnego
rozstrzygnięcia. Najbliżsi koledzy Prezydenta mają być
ułaskawieni nawet od czynów, które dopiero popełnią za jakiś
czas. To bardzo usprawni pracę służb specjalnych i ośmieli ich
funkcjonariuszy. Pracownicy tych organów proszeni są o jak
najszybsze nawiązywanie przyjaźni z Prezydentem.
Prezydent
wskazał również, że prokuratorzy powinni dać sobie spokój z
oskarżaniem jego kolegów. Niedługo zostanie wprowadzone ułatwienie
dzięki nowelizacji kodeksu karnego i nowemu kontratypowi:
„Nie podlega karze sprawca czynu zabronionego jeśli jest kolegą
Andrzeja Dudy lub Andrzej Duda powie, że to jego kolega”.
Parlamentarzyści powinni niezwłocznie rozpocząć pracę nad stosowną ustawą.
Najważniejsze
jest jednak to co Prezydent dał obywatelom. Niektórzy z nich pozostawali
bowiem w żałosnym przekonaniu o równości wobec prawa,
sprawiedliwości sądów i wadze przepisów konstytucji, kodeksu
karnego i kodeksu postępowania karnego. Dobrze się stało, że
Prezydent RP, a zarazem pracownik naukowy Uniwersytetu
Jagiellońskiego, pozbawił tych naiwniaków złudzeń.
A ja znowu wyszłam na osla bo myślałam, że tylko przy prawomocnym skazaniu można. I co ?? Muszę do szkoły wracać :(
OdpowiedzUsuńodlot.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym nowym kontratypem. On powinien się nazywać kontratypem krystaliczności, ta krystaliczność postaci powinna koniecznie się tam znaleźć.
Jakie pole popisu dla doktryny, dla orzecznictwa. Co oznacza pojęcie "kolega", czy musi być jakaś specjalna formułka, którą Prezydent musi wypowiedzieć żeby ktoś był traktowany jako jego kolega czy to będzie wynikać z okoliczności. Wreszcie - czy to będzie tytuł dziedziczony, czy będzie rozciągał się na krewnych i powinowatych oraz innych kolegów? Jak daleko będzie sięgać ten krąg kolegów? Czy wobec teorii sześciu stopni oddalenia nie okaże się kiedyś, że każdy zna jakiegoś kolegę i w związku z tym - o jak pięknie - wszyscy jesteśmy niewinni?
Demon zła cofnął apelację ... obłęd.
OdpowiedzUsuńpo tym co stało się wczoraj, myślałam, że już nie ma nic więcej do dodania, ale zmieniam zdanie, nowy kontratyp jest niezbędny!
OdpowiedzUsuńTo jest tylko proste nawiązanie do klasyki powieści przygodowej.
OdpowiedzUsuńZ mojego rozkazu i dla dobra kraju osoba posiadająca ten dokument uczyniła to, co uczyniła. Richelieu
Rzeczywistość wyprzedza baśnie. Coś o Trybunale Konstytucyjnym wypadałoby napisać ...
OdpowiedzUsuńjakoś nigdy nie byłem sympatykiem tej instytucji. nudne uzasadnienia piszą. długo rozpatrują sprawy. zdarzali się sędziowie o wątpliwych kompetencjach. dla mnie można tk zlikwidować.
Usuń- no i te nakrycia głowy obciachowe.
Usuńto też. ja chciałbym tego trybunału ludowego. chciałbym być jego Przewodniczącym i Głównym Ideologiem. I żeby można było przejąć każdą sprawę do rozpoznania. I wymierzyć każdą karę. I osądzić kogoś, kto nie został oskarżony. I uniewinniać nawet nienarodzonych.
UsuńCzego chcesz Mecenasie, czego chcecie Komentatorzy. Toż my tu Lud, my tu Suweren, a oni - nasza emanacja. Nie da się ukryć- adekwatna. To, co było do tej pory, że to elitom, gorszym lub lepszym, udawało się nadawać krajowi w miarę pożądany kierunek, było jakąś anomalią, odchyleniem od zwyczajności, wybrykiem statystyki i rachunku prawdopodobieństwa, nieomalże Cudem nad Wisłą. Po 1923 u sąsiadów też przyszedł 1933, bo musiał. A że myśmy tamtej lekcji nie odrobili dość starannie, to musimy ją powtórzyć.
OdpowiedzUsuńA ja wbiję kij w mrowisko i napiszę coś pod prąd.
OdpowiedzUsuńNie oburza mnie postępowanie Prezydenta. Argumenty.
1) Można ułaskawić od prawomocnego wyroku. Wnioskując z większego na mniejsze, zasadnym wydaje się więc twierdzenie, że można ułaskawić od nieprawomocnego wyroku (skoro można więcej, można i mniej). Dodałbym, że przy założeniu, iż oskarżony się na to zgadza i nie ma obiekcji natury moralnej (nie został oczyszczony z zarzutów w normalnym procesie).
2) Argument ekonomiczny - po co prowadzić proces aż do prawomocnego zakończenia i wydawać na niego z 200 000 zł oraz marnować czas sędziów i prokuratorów, skoro i tak wiadomo, że oskarżony zostanie ułaskawiony? Po co więc urządzać szopkę z procesem? Po co czekać marnując pieniądze i czas? Dodałbym, że pieniądze podatników.
3) Zarzuca się, że Prezydent złamał trójpodział władzy stosując prawo łaski. Ale przecież prawo łaski ze swojej natury wychodzi poza sztywne ramy tego podziału - władza wykonawcza niejako unieważnia orzeczenie władzy sądowej. Nie widzę więc problemu.
4) Stawia się zarzut, że prawo łaski zostało w tym przypadku upolitycznione - ale przecież to prawo ze swej natury jest upolitycznione.Janusz Korwin Mikke twierdzi nawet, że służy jako karta przetargowa do werbowania szpicli. Wiem, że to może żaden karnistyczny autorytet, ale jakoś nie przypominam sobie przypadku ułaskawienia pijanego rowerzysty i innego osobnika, który popełnił "pospolite" niemedialne przestępstwo.
Pozdrawiam
ad.1 w tej sprawie działał jeszcze pokrzywdzony. Co z nim? naruszone prawo do sądu - mam nadzieję, że złoży skargę do ETPCZ. W zakresie możliwości ułaskawienia przed skazaniem - niewykluczone, że prezydent może. warto przy tym pamiętać, że obecnie art. 5 par. kpk nie obejmuje wątpliwości co do prawa. Ale problem nie w tym, czy może czy nie może, a w tym, że kiepsko to wygląda.
Usuńad. 2 ja jednak wierzę w gnijący świat wymiaru sprawiedliwości. być może pan Mariusz Kamiński jest niewinny, być może kara za surowa. Nie znamy akt, ale podobno prezydent też nie zadał sobie trudu ich lektury. Trzeba było dać szansę systemowi. decyzja prezydenta demoralizuje.
ad. 3 ja co do zasady też nie widzę wielkiego problemu, ale wolałbym zobaczyć co zrobi sąd.
ad. 4 wbrew pozorom tych ułaskawień było całkiem sporo w ostatnich latach. zasadniczo w sprawach zwykłych ludzi. nie zgadzam się z tezą, że prawo karne "jest upolitycznione". jest narzędziem, które można wykorzystać dobrze lub źle. "Lub" nieprzypadkowo.
Ad 1 i 2.
UsuńCo do ekonomiki postępowania - tę sytuację porównałbym do dpk. Tam też rezygnuje się z analizowania wszystkich szczegółów w imię szybkości i ekonomii postępowania.
A jeżeli już zrobiłem takie porównanie, to oczywiście argument o pokrzywdzonym jest trafny. Skoro musi się zgodzić przy dpk, to powinien też wyrazić zgodę w tej sprawie.
* Ja wiem, że tu bardziej chodzi o to, jak działania Prezydenta wyglądają, a nie tylko o pytanie co Prezydent może, a czego nie. Zgadzam się, że to ułaskawienie nie wygląda elegancko. Wydaje się jednak, że sprawowanie władzy nie zawsze może być eleganckie.
* Co do ułaskawień - rzeczywiście, sprawdziłem Wikipedię, jest ich sporo. Z Wikipedii wynika jednak, że Prezydent Duda nie jest pierwszym, który ułaskawił osobę mającą koneksje polityczne.
Pisząc o upolitycznieniu prawa - miałem na myśli samo prawo łaski - które często bywa używane w sprawach politycznych. Nie chodziło mi natomiast o prawo karne jako całość.
* miało być:
OdpowiedzUsuń...czy innego osobnika, który popełnił "pospolite" niemedialne przestępstwo.
Przyzwoitość i choćby pewna prawnicza rzetelność nakazywałaby przy okazji takiej kontrowersyjnej decyzji wytłumaczenie jej czymś bardziej konkretnym niż "kryształowością" charakteru i tłumaczeniami jak do dzieci szkolnych, o tym, że ktoś jest taki dobry a ten sąd taki zły. Taka decyzja wymagałaby choćby krótkiego, ale rzeczowego komunikatu z przedstawieniem prawnych argumentów, jak na taki urząd przystało (nie mówię tu o ujawnianiu czegoś niejawnego).
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką używania języka prawniczego wszędzie i mówienia do klientów po łacinie, ale nie może być tak, że społeczeństwo traktuje się jak dzieci i rzuca się tylko takie hasła upraszczające rzeczywistość.
Nawiasem mówiąc, poza kontratypem, zrodziła się także nowa definicja "zapoznania się z aktami"...
Jak teraz tłumaczyć klientom, że przeglądnięcie ich podręcznej teczuszki na papiery nie wystarczy? A może wystarczy - i uwolnimy wtedy wymiar sprawiedliwości od niezręcznego kłopotu w postaci konieczności udostępnienia akt? Sekretariaty i czytelnie odetchną. Zapanuje ład i porządek. Wszyscy udamy się na akademię szkolną, gdzie szczęśliwi będziemy śpiewać.
Ulaskawienie od prawomocnego a od nieprawomocnego to nie jest relacja z wiekszego na mniejsze. Ulaskawienie jest uwolnieniem od skutków skazania. Trojpodzial wladzy. Jezuuuuu...
OdpowiedzUsuńja się muszę przyznać, że do czasu tego koleżeńskiego ułaskawienia pozostawałem w przekonaniu, że nie ma problemu ingerencją prezydenta nawet na etapie postępowania przygotowawczego. Nie wykluczam, że to wina wykładów prof. Waltosia, bo chyba taki lansował pogląd. Dodatkowo postrzegałem prawo łaski jako relikt władzy króla, a król mógł wszystko. Po lekturze komentarzy uważam, że prezydent jednak nie mógł.
Usuń* "Ulaskawienie od prawomocnego a od nieprawomocnego to nie jest relacja z wiekszego na mniejsze. Ulaskawienie jest uwolnieniem od skutków skazania."
UsuńJa byłbym w stanie się z tym nawet zgodzić. Patrząc jednak z perspektywy obywatela, a nie karnisty (którym nie jestem nadmieniam) - nie widzę sensu w przeciąganiu procesu skoro i tak wiadomo, że na końcu będzie ułaskawienie. Szkoda pracy, czasu i pieniędzy.
"Trojpodzial wladzy. Jezuuuuu..."
Jak już pisałem, wydaje mi się, że ułaskawienie ze swej istoty wychodzi poza ramy monteskiuszowskiego trójpodziału. Władza wykonawcza kasuje orzeczenie władzy sądowej. Niezależnie na jakim etapie to zrobi, w mojej ocenie niezależność władzy sądowniczej zostaje naruszona.
P.s. Nie piszę tego wszystkiego dlatego, że jestem jakiś wielkim zwolennikiem nowej władzy. Po prostu wydaje mi się, że niektóre komentarze bijące na alarm i wieszczące ostatnio koniec demokracji są mocno przesadzone. Autorytety widziały natomiast problemu, np. gdy poprzednia władza zapowiadała walkę z dopalaczami "na granicy prawa".
Ja jestem karnistą i widzę problem. Ale to być może przez prochy. Przemyśle to.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa widzę wskazany przez Autora bloga problem praw pokrzywdzonego.
OdpowiedzUsuńPoza tym, z perspektywy obywatela, wydaje mi się, że nie ma wielkiej różnicy między praktycznymi skutkami ułaskawienia teraz a ewentualnego ułaskawienia za 3, 4 lata. Efekt jest ten sam.
Państwo to gra pozorów. Tropodzial władzy. Sądy iTrybunaly. Sejm i Prezydent. To gra. Z regułami. Bez względu na to jak beznadziejnie sądy orzekają i jak źle rządzi premier, te pozory, te reguły muszą być przestrzegane. Ich brak nawet bez różnicy faktycznej odróżnia Państwo prawa od totalitaryzmu w którym jednostka decyduje jak będzie lepiej dla mnie czy Pani. Wolę żeby mnie skazał beznadziejny niezawisly sąd niż najjaśniejszej prezydent nieprawomocnie ulaskawil.
OdpowiedzUsuńJa przyznam się szczerze, że się z Panią zgadzam. Przekomarzałem się tylko dla zasady.
OdpowiedzUsuńRóżnica jest wyraźna.
Jeśli ułaskawiamy przed wyrokiem, to jednocześnie możemy ułaskawić kogoś przed przestępstwem - konsekwentnie myśląc. Możemy więc niejako wystawić glejt zwalniający od wszelkiej odpowiedzialności karnej.
Jaka jest więc różnica między ułaskawieniem teraz a po procesie?
Prosta. Jeśli jest proces, to można oskarżonego choćby tymczasowo aresztować. Jest to jakaś dolegliwość, której nie będzie jeżeli oskarżonego ułaskawi się od razu. Tych dolegliwości może być o wiele więcej w trakcie procesu. Działają one więc odstraszająco, nawet dla kogoś kto wie, że po procesie zostanie ułaskawiony. Zniechęcają więc od łamania prawa.
A contrario, jeżeli dana osoba wie, że może zostać ułaskawiona w trakcie procesu, na samym jego początku albo nawet przed procesem (?), potencjale dolegliwości nie zaistnieją - nie odstraszą więc od łamania prawa.
A jeszcze co do trójpodziału władzy - on nie jest chyba dzisiaj jakoś sztywno przestrzegany. W klasycznej koncepcji Monteskiusza, parlament był władzą ustawodawczą, a rząd wykonawczą. W Polsce to rząd pisze ustawy, a parlament tylko je klepie. Rząd ma więc faktyczną władzę ustawodawczą. Ciężko to pogodzić z klasyczną koncepcją trójpodziału.
Klepie nie klepie ale jednak uchwala. To pozory o których mówiłam, a które sa ważne. Kto ma inicjatywę ustawodawczą określa konstytucja. A co do ulaskawienia - upolitycznienie prawa karnego to najgorsze co się może zdarzyć I to bynajmniej nie sędziemu tylko obywatelowi. Vide choćby przykład Fieldorfa "Nila". W tym temacie nie chodzi ani o ochronę sędziów ani o to ze się sąd obraził, ze ktoś go wyreczyl. Chodzi o ochronę obywateli - pewność ze ich sprawa będzie rozpatrzona bezstronnie - nawet jeśli in concreto błędnie - gdyz ten się nie myli kto nic nie robi. Po to sa instancje i składy kolegialne żeby korygować. Więcej tylko może wiedzy by się zdało. Zalecam zawsze podręcznik stary prof. Zolla i Buchaly.
OdpowiedzUsuńNie czytałem. Może to kiedyś nadrobię.
OdpowiedzUsuńprzez ostatnie dwa tygodnie nosiłem go ze sobą, ale jakoś wszystkie rozprawy wołali punktualnie. znalazłem w biurze. chyba nawet mój ze studiów. rocznik 1994. głosy kazały mi to czytać, więc może w tym tygodniu się uda.
UsuńMój ze studiów z 97, wydanie drugie. Dużo odwołań do Jeschecka. Skarb. Jakby się zawsze czytać chciało to i błędów byłoby mniej.
UsuńJa za to dziś dorwałęm w Empiku książkę "Elegancki morderca" - opis procesu Władysława Mazurkiewicza, najsłynniejszego mordercy Krakowa w czasach PRL. Co ciekawe, ukrywał ciała w garażu na Osiedlu Oficerskim, a więc w okolicy, gdzie dziś jest większość kancelarii prawnych. Głosy każą mi ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka z USA:
OdpowiedzUsuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Richard_Nixon
Nixon nie musiał obawiać się ewentualnego postawienia w stan oskarżenia w związku z Watergate, gdyż we wrześniu 1974 roku prezydent Ford udzielił mu ułaskawienia in blanco za wszelkie przestępstwa, jakich dopuścił się lub mógł dopuścić w czasie pełnienia urzędu prezydenta.