Ssały odkurzacze,
krzątały się panie sprzątające, a media publikowały już filmy z zatrzymania. Czekając
na posiedzenie aresztowe obiecaliśmy pani protokolantce, że przeczytamy akta
zanim zdąży powiedzieć ciastko z jagodami i udało się. W aktach jawnych nie
było nic. Wszystkie dowody zbrodni miały wynikać z materiałów niejawnych. Niby sprawa
była beznadziejna, jednakże nasi chłopcy wyjaśnili, że o żadnych okropnych
substancjach odurzających nie wiedzieli (no może jeden wyjaśnił, że trochę tam
wiedział).
W związku z ich wyjaśnieniami,
pośród szumu tych odkurzaczy, powstała taka koncepcja, że sąd musi jakoś materiały niejawne wprowadzić do postępowania, bo inaczej nie będzie formalnych
podstaw do ustalenia, że zachodzi przesłanka ogólna – prawdopodobieństwo popełnienia
zarzuconych czynów. Przymus wynikał z art.
92 kpk (wtedy tego oczywiście nie wiedziałem, ale z komentarzy wynika, że
również w postępowaniu incydentalnym trzeba podstawę faktyczną orzeczenia
formalnie uzyskać, przy czym postanowienie nie wymaga takich reżimów jak wyrok
- intuicja była więc dobra). Dalszy plan
był taki, że jak sąd zacznie się wikłać w ujawnianie, to wtedy może uda się
jakoś spowodować, że nasi chłopcy skomentują te tajne świadectwa ich aktywności
(chociaż mógł ujawnić bardzo dyskretnie, ale nie podpowiadaliśmy przecież) i
wyjdzie z tego jakieś dobro. Pułapką miał być
więc moment, w którym sąd powie, że „odczytano”, albo „ujawniono”
materiały tajne (różne rzeczy można było wtedy zrobić, poczynając od prostej
konstatacji, że nie ma ich na sali). Dodatkowo mieliśmy złożony wniosek o
zapoznanie z aktami w zakresie stanowiącym podstawę wniosku. Próba ujawnienia
materiałów niejawnych w czasie posiedzenia spowodowałaby nasze oświadczenie o
pilnej potrzebie zapoznania się z nimi (a zgodę już wszak mieliśmy, skoro
pokazano nam część jawną), co w piątkowy wieczór mogło spowodować korzystne komplikacje
czasowe (pan z kancelarii tajnej raczej nie wsłuchuje się melancholijnie w głos
odkurzaczy).
Próba sprowokowania
sądu do formalnego uczynienia z materiałów niejawnych faktycznej podstawy rozstrzygnięcia wywołała taki efekt, że sąd na wszelki wypadek w
ogóle nie zapisał w protokole, że „ujawniono akta”. Orzekł natomiast tak jakby ujawnił,
chociaż mówiłem - o ile pamiętam - wprost, że tak nie może, że musi się jakoś uporać z tą
podstawą faktyczną.
W zażaleniu będziemy zatem zarzucać naruszenie
art. 92 kpk. Będziemy twierdzili, że w tym układzie procesowym, jeśli sąd nie
zdecydował się na jakiekolwiek oświadczenie co do ujawnienia akt jawnych i
niejawnych, to orzeczenie nie ma żadnych podstaw faktycznych i musi zostać
uchylone do ponownego rozpoznania (a jako rzecze SN wówczas podejrzani odzyskują wolność). Jeśli komuś
się już coś podobnego przytrafiło, w szczególności w zakresie materiałów
niejawnych, to będę wdzięczny za sygnał co uczynił sąd odwoławczy. Nigdy jakoś nie
przemyślałem problemu formalnego uczynienia z materiałów niejawnych podstawy faktycznej
postanowienia o tymczasowym aresztowaniu.
p.s. niestety jednym z bohaterów opisanych wydarzeń był mężczyzna, którego dotyczył i ten tekst
p.s. szczęśliwy, aczkolwiek nieostatni epizod tutaj, a postanowienie S.O. tutaj
p.s. szczęśliwy, aczkolwiek nieostatni epizod tutaj, a postanowienie S.O. tutaj
Jakiś czas temu miałem napisać o wzorowym uzasadnieniu sądu (sędzią nie jestem) jako odpowiedź na wzorową apelację. Miałem, i ... jakoś mi tak zeszło.
OdpowiedzUsuńTego wpisu jednak nie przepuszczę. Jako ten, który stoi po właściwej stronie barykady (czyli nie po tej gdzie są obrońcy i ich niewinni klienci:) i ten który materiały niejawne wytwarza, przetwarza i wykorzystuje napiszę że ...... uchyłu nie będzie!:) Przynajmniej taką mam nadzieję.
Doświadczenie życiowe wskazuje, że rzeczywiście postanowienie zostanie utrzymanie w mocy. Pytanie jednak dlaczego? Wszak formalnie materiał dowodowy nie istnieje. Przy naruszeniu 410 kpk sądy odwoławcze zazwyczaj uchylają, chyba że naruszenie dotyczy dowodów nieistotnych. W omawianym przypadku jest jednak inaczej.
UsuńChętnie bym kiedyś stanął po tej drugiej stronie barykady, chociaż nie nazwałbym ją "właściwą", a poprzestał na "drugiej". To jest jednak yin i yang. akuratnie typy czynów zabronionych opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii to oręże bogatych w walce z biednymi. Każdy kto to ściga jest moralnie upadły, jakkolwiek działający zgodnie z literą prawa.
wydaje się, że w takiej sytuacji wystarczy stwierdzić, z urzędu że w "kancelarii tajnej tutejszego sądu znajdują się materiały niejawne o czym informuje się obecne strony", o ujawnieniu nie ma tu mowy bo to fikcja, zgodę na zapoznanie się wydaje Prokurator - więc piłeczka po jego stronie; brak ujawnienia niejawnych na posiedzeniu - nie sądzę aby znalazł na świecie Sąd Odwoławczy, który by to ruszył :)
OdpowiedzUsuńMyślę że wystarczy nawet zapisać, że zapoznano się z aktami. W tym konkretnym przypadku jest jeszcze dodatkowa okoliczność - sąd nie wskazał dowodów z których wywodzi wysokie prawdopodobieństwo oraz owe prawdopodobieństwo omówił w jednym, krótkim zdaniu. Może taki koktajl zarzutów uatrakcyjni posiedzenie przed so, ale poza zabawą na wiele liczyć nie można
OdpowiedzUsuńz tym, że (niestety) przy niejawnych rzecz jasna nie może nastąpić w części jawnej postanowienia wskazanie dowodów zawartych w części niejawnej na której opiera się ogólna (249 par k.p.k.), wtedy zazwyczaj "zebrany w sprawie materiał dowodowy ... w tym zwłaszcza materiały zalegające w kancelarii tajnej :) wskazuje na... blah blah blah". Wydaje się, że zgodnie z regułami sztuki sąd winien w takiej sytuacji wysmarować część niejawną uzasadnienia postanowienia o TA w kancelarii tajnej i poinformować o tym obecne strony. Jak się to faktycznie (technicznie) doręcza i z tym zapoznaje - sam Pan Bóg wie, aczkolwiek tak powinno być. Znam jedną osobę z naszej "IV", która mogła by się zabawić na takich zarzutach i jest to ta sama osoba, która się zabawiła przy delegacjach ;) [btw. zarzut z delegacjami - wspaniały, aczkolwiek moim zdaniem jednak wątpliwy jak chodzi o kwestię ważności samej delegacji, SN zazwyczaj w takich sprawach czepiał się kwestii formalnych - brak zgody sędziego, kolegium, brak delegacji na ogłoszenie wyroku, natomiast przy spełnionych przesłankach formalnych i faktycznym orzekaniu przez sędziego w jednym sądzie delegowanym na weekend - problematyczne, tym bardziej, że o ile pamiętam, w omawianym przypadku w delegacji sąd podgórski [proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale chyba o ten sąd chodziło] był wymieniony jako pierwszy - więc można było przyjąć, że pierwsza skuteczna :)] - nie zmienia to faktu, że zatrzęsło w posadach (he, he). Reasumując: postępowanie aresztowanie niestety nie cechuje się równością stron procesowych, sądy orzekają tu niestety "na pałe" ale jest to spowodowane terminami w k.p.k. Niby te 48 i 24 to gwarancje procesowe, ale niestety czasem odwracają się na niekorzyść podejrzanego, tam gdzie czas goni jakość (a zwłaszcza możliwość zapoznania się z przesłanką ogólną).
Usuńnawiązując do poprzedniego posta, w ślad za wnioskiem o areszt winna iść również w takim przypadku niejawna jego część, w której podano by, że przesłanka dowodowa spełniona jest w oparciu o ów materiał niejawny. Zasadnie wskazuje autor posta, że uzasadnienie postanowienia SR winno mieć część niejawną, ja dodam, że wg mnie winna zostać sporządzona również niejawna część protokołu posiedzenia albo po prostu całe posiedzenie winno mieć taki właśnie charakter.
OdpowiedzUsuńOsobiście miałem podobną sytuację i wbrew brakowi wiary w Sąd Okręgowy dwukrotnie przyznawano mi racje, przy czym konsekwencje wypływające z takiego stanu rzeczy nie były do końca satysfakcjonujące. Ale po kolei. Podejrzany został złapany na transakcji, której przedmiotem był kilogram, razem z drugą jej stroną. Po przedstawieniu mu zarzutu przyznał się do niego i wyjaśnił, ja zaś złożyłem wniosek o środki wolnościowe. Decyzja miała być następnego dnia z rana. Jeszcze wieczorem otrzymałem jednak telefon z Prokuratury z zaproszeniem na 6.00 rano na przesłuchanie, podczas którego dodano zarzut udziału w obrocie na kolejne 7,5 kilograma. Podstawą ustaleń były tylko materiały niejawne. Oczywistą konsekwencją nieprzyznania się i odmowy składania wyjaśnień w tym zakresie był wniosek o areszt. Zawierał on również część niejawną. Co bardzo ciekawe, odwoływał się tylko i wyłącznie do tajnej notatki. Notatka i nic więcej. Sąd Rejonowy w uzasadnieniu postanowienia przywołał tylko dowody "jawne", uzasadnienia niejawnego nie sporządzono. Sąd odwoławczy podzielił zarzut naruszenia 249 kpk w odniesieniu do zarzutu 7,5 kg, uznając jednak, że prawidłowo ustalono wszystkie przesłanki do aresztowania w związku z zarzutem 1 kg, wobec czego postanowienie utrzymano w mocy, zwracając uwagę Sądowi I instancji, aby w przyszłości baczniej przyglądał się materiałom niejawnym. Wygląda jednak na to, że w przypadku utrzymania orzeczenia w mocy, po zwrocie akt sędziowie (pewnie nie wszyscy) nie mają w zwyczaju czytać uzasadnień instancji ad quem, bo przedłużając aresztowanie, Sąd kolejny raz zrobił ten sam błąd. Nic na temat materiałów niejawnych, brak części niejawnej uzasadnienia. Kolejne zażalenie utrzymane było w tej samej konwencji i Sąd II instancji (używając dwukrotnie w niejawnej części uzasadnienia słowa "karygodny" w odniesieniu do procedowania przez I instancję) zmienił postanowienie w ten sposób, że skrócił aresztowanie tak, że miało trwać jeszcze jedynie 14 dni - "tak, aby prokurator mógł wystąpić z kolejnym wnioskiem o przedłużenie aresztu, który Sąd I instancji rozpoznałby już w sposób prawidłowy", "mając na uwadze dobro śledztwa". Tym razem materiał niejawny był już przedmiotem zainteresowania SR. Reasumując, zarzuty były uwzględniane, ale ekwilibrystycznie robiono wszystko, aby aresztu nie uchylić. Ale dobre i to.
W takich wypadkach przeważa wykładnia funkcjonalna SO, aczkolwiek trzeba oczywiście pamiętać o 438 k.p.k. a to wpływie uchybienia na treść orzeczenia. Rzecz jasna, jeżeli uchybienie (np. wadliwe uzasadnienie) nie ma wpływu na treść orzeczenia (czytaj: czy tak czy siak kwity na dołek są) - niestety orzeczenie zostaje. To oczywiście co innego, niż poruszony na początku wątku stan nie ujawnienia/ nie zwrócenia uwagi na podstawę faktyczną orzeczenia (tj. że w tajnej coś jest), nie zawarcia stwierdzenia, że ujawniono akta itd. W takiej sytuacji, jak podniósł autor bloga podstawa faktyczna orzeczenia nie istnieje. Tutaj gimnastyka SO zmierzająca do utrzymania w mocy orzeczenia przybiera postać wyczynowej.Ale tak jest nie tylko w relacji SR - SO. Znane są powszechnie przypadki działalności SO (I instancja) przedłużających areszt ze wskazaniem licznych nieprawidłowości Prokuratury, w tym zwłaszcza w zakresie tempa prowadzenia śledztwa (263 par 2 k.p.k.), jakości podjętych czynności, więc piszą, krytykują i przedłużają "dla dobra śledztwa". Nikt nie ma jednak j.j by uchylić.
UsuńCzy jakoś tajnie mógłbym otrzymać sygnatury tych dwó postanowień SO?
UsuńW tej sprawie sr nie podał w uzasadnieniu zarówno jawnych jak i niejawnych podstaw dowodowych.
Trochę się wstydzę, że nie pomyślałem o niejawnej części uzasadnienia. Wszak to normalne przy wyrokach.