czwartek, 15 listopada 2012

Wykłady (c.d. pewnego przypadku)


Teraz w nocy udzielam wykładów. W bramach, na stacjach benzynowych, w supermarketach  całodobowych, na parkingach. Mówię o art. 92 kpk, art. 251 par.  3 kpk, potrzebie rzetelnego uzasadnienia postanowienia o tymczasowym aresztowaniu oraz konsekwencjach uchylenia takiego postanowienia i  przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Najodważniejsi   słuchacze pytają, czy wolność  bohaterów  nie jest wynikiem współpracy z  CBŚ, czy łapówki może jakiejś  dużej. Zasadniczo mało kto wierzy  w to, że wyszli bo takie są przepisy.

W przyszłości miasto nie będzie tak podejrzliwe  i zdumione jeśli będziecie korzystać z argumentacji tego orzeczenia (wszystkich uczestników posiedzenia uczyniłem anonimowymi, by przynajmniej im oszczędzić pytań, czy współpracują z CBŚ, czy CIA, czy może przekazałem  im  milion dolarów w słoiku). Tam jest omówione postanowienie SR i zażalenie więc nie wklejam wszystkiego. Proszę korzystać.

Odnośnie planów ratunku bohaterów, to jest jak w wierszach Bukowskiego, w szczególności w tym, który zaczyna się od pamiętnego zdania: „w zeszłą środę wszedłem pod prysznic i (…)”. W ogóle gdyby nie wiersze tego autora, to znacznie trudniej byłoby uprawiać zawód obrońcy. W każdym razie rzeczywistość nas przerosła. Z przyczyn nieprzewidywalnych i obiektywnych prawie nic nie da się zrobić, trzeba czekać na kolejne posiedzenie SR. To jest najdziwniejsze, ale nie da się o tym napisać. Może jak już wszyscy bohaterowie odejdą.









7 komentarzy:

  1. cenne. Dzięki. A rzeczywistość zawsze tak ma, że nie wiadomo właściwie jak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezla historia, szacun i graty. Zwlaszcza przypominajac sobie, ze wpis z 6.10.2012 r. mial taki troche wisielczy charakter, a zarzuty w zazaleniu postawione byly z zalozeniem, ze i tak pewnie wszystko pojdzie w proznie. Bez znaczenia jakie bedzie postanowienie, a nawet bez znaczenia jaki bedzie pozniej wyrok, takie male wygrane to chyba kwintesencja. Historia z tej samej serii, co o obroncach pilnujacych godziny wpływu na prezentacie. Dzieki za udostepnienie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko anonimizacja jednak trochę zaszwankowała. Ten oskarżony to chyba Pana stary znajomy z miasta w Wielkopolsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten, tego, teges...

      Usuń
    2. no trudno, nie mam czasu poprawić, więc na chwilę skasowałem linka do tego życiodajnego orzeczenia. Potem przywrócę.

      Usuń
  4. Ech Panie Macieju...pieknie Pan pisze, zakochac by sie mozna. Szkoda tylko, ze sie Pan kiedys sponiewieral broniac bogatego przestepcy przeciwko biednym, starszym i nekanym przez niego ludziom za marne 2 trzciny. Wykiwal Pan i ich, i siebie. Kim jest ten czlowiek, wiedzial Pan ode mnie, od znajomych. Liczylam na polot, "artykulowa" kuchnie smakow, a znalazlam apelacje okraszona opowiesciami z drzewa sandalowego o dobrych ojcach dzieci i niedobrych staruszkach, ktorzy maja czelnosci jeszcze oddychac...Trzymam ta apelacje, jako dowod, ze nie ma juz Don Kichotow, a tylko niespelnione Divy...a szkoda. AFG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się codziennie poniewieram.

      Ten akurat był jednym z najporządniejszych z napotkanych. Pozostali są znacznie gorsi. Nie kontroluję czy klint jest dobry czy zły.

      Faktem jest, że obie sprawy poprowadziłem bardziej dla przygody niż dla zysku, choć za tą w której został uniewinniony od wszystkiego dostałem jakieś pieniądze od skarbu państwa.

      Apelacji nie pamiętam. Nawet jak była kiepska, to sądowi się spodobała skoro wyrok zmienił

      Usuń