niedziela, 15 października 2017

To Bóg uczynił womitorium z sali rozpraw


Niegdyś miasto wojewódzkie. Posiedzenie w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania. Sędzia wyraźnie źle się czuje. Nie zarządza jednak przerwy.

Ma duszności, to widać, jeśli jednak nie zarządza przerwy, to trzeba mówić, chociażby miała umrzeć.

Naprawdę jest z nią kiepsko, chciałaby go szybko zamknąć i iść do domu. Poncjusz Piłat, pomimo bólu głowy, przynajmniej  próbował przesłuchiwać tego wędrownego kaznodzieję. Ona nie zadaje sobie trudu. Na  pojmanego sprzedawcę ze sklepu z cząstkami boga nie patrzy.

W przerwie na naradę wymiotuje. To słychać. Wzywają serwis sprzątający. Wzywają przewodniczącą wydziału. Protokolantka przynosi wodę w kubku (woda zupełnie do kubka nie pasuje).

Wraz z pojmanym nie mamy złudzeń. Ona nie ma czasu na zapoznanie z materiałem dowodowym, na prawnokarne jego wartościowanie. Ona nie dostrzega, że mocą Boskiej Interwencji doznaje właśnie rozstroju zdrowia i być może zaraz umrze, jeśli nie zacznie myśleć. Bóg zstępuje i czyni womitorium z sali rozpraw skalanej jej złym zamiarem uwięzienia niewinnego. Pokazuje zarazem, że lekarstwem jest lektura dwóch protokołów przesłuchania i kilku przepisów kodeksu karnego oraz ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Trochę jak w tej historii z jabłkiem ale tym razem zaniechanie zamyka drogę do raju. Wszystko w jej rękach. Może otworzyć akta. Może otworzyć kodeks. Może zapewnić sobie życie wieczne.  Może jeszcze wyzdrowieć.

Wybiera chorobę.

9 komentarzy:

  1. "zapoznanie z materiałem dowodowym, prawnokarne jego wartościowanie" - dobre! Jakieś 2 tygodnie temu ostatecznie (a robie w tym nie już trochę) straciłem wiarę, że jeszcze któryś z tych urzędników aparatu ścigania robi takie rzeczy. I nie chodzi o czas. Wklejki 2 dogmatycznych już orzeczeń na których chyba opiera się 95% aresztów - domniemanie przy zagrożeniu i to, że są to w zasadzie nic nie musi uzasadniać. Zero analizy materiału, choćby nie wiem jak oczywistego (obiektywnie). Nie wiem jak z tym walczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zsyłać chorobę. Ja tak robię

      Usuń
    2. W opisywanym przypadku chyba nie zadziałało:/

      Usuń
    3. Jako karę. Nie wpływam na niezawisłość. Dopiero jak sędzia naruszy prawo to wtedy jakieś nieszczęście, choroba, wypadek

      Usuń
    4. Jeśli zestawić powyższą tezę z tytułem wpisu, można dojść do wniosku, że przyjmuje Pan perspektywę tego muzycznego twórcy, który najpierw pokazał, że hiphop może być Sztuką nawet w smutnym kraju środkowoeuropejskim, a potem dokonał autodefenestracji.

      Usuń
    5. wyobrażam to sobie tak, że jestem jakby księdzem, pośrednikiem, który mówi Panu którego, którą, no i Bóg już robi swoją robotę

      Usuń
    6. Była o tym mowa w proroctwie Swietlickiego:

      "a ja wtedy stanę na samym środku rynku
      i będę wskazywać
      tego,
      tego, tego,
      tego, tego,
      tamtą, tego sprzątnąć,
      tamtą
      wszystkich"

      Usuń
  2. Jaki jest Pana ulubiony zespół? AiC?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczym LeCh Janerka w felietonie publikowanym w nieistniejącym czasopiśmie muzycznym, ukazującym się w xx wieku, deklaruje miłość do wielu formacji, kompozytorów i wykonawców.

      Usuń