Życie,
czyli Sąd Rejonowy, napisało ciąg dalszy historii, o której Szef wspominał we
wpisie Obrona dzieci Polskich. Mimo
braku moralnego prawa muszę więc zrelacjonować, co dalej z tą obroną, bo musimy – i bronić, i opowiadać o tym, ku przestrodze, i być może – pokrzepieniu serc.
Faktycznie
było tak, że pojechałam na zatrzymanie. Młoda, po nocy spędzonej w izbie
dziecka, nie wyglądała najlepiej. To wszystko już było tu i tu.
Ponad tydzień
później obejrzałam akta. Notatka służbowa z rozmowy mojej z zatrzymaną. Czyli z
tego, co mówiłam do nielatki, kiedy funkcjonariusza nie było w pomieszczeniu.
Był na korytarzu i albo używał szklanki (stary dobry sposób prawdziwych
konspiratorów) albo metody kelnerskiej (dobrze już znanej bywalcom knajpy Sowa
i Przyjaciele). Z treści notatki
wynikało, że protokołując rozmowę, dodał od siebie. Złych rzeczy. Przykro
się czytało, że niby pochwalam narkotyki miękkie w rękach dzieciaków (tym
bardziej, że od długiego czasu towarzyszy mi duch abstynencji, nawet
alkoholowej). Nie mniej nieprzyjemne było, że szefowa tegoż policjanta
napisała, że demoralizuję. Czyli kolejna notatka urzędowa. Kłamstwa.
Sąd Rejonowy zmienił swoje postanowienie o częściowej niezasadności
zatrzymania na 577 kpc. To miażdżyło rozum i duszę. Napisał, że jednak zatrzymanie było całkiem super całe,
bo policjanci wyjaśnili co i jak, że mieli takie a takie jeszcze podstawy, no i
wszystko lege artis. W takich
momentach nadzieja umiera.
Napisałam
zażalenie. Długie, merytoryczne, wściekłe – przyznaję. Dwutorowe, bo po
pierwsze: podstawy zatrzymania winny być w protokole zatrzymania, a nie w
notatkach służbowych reagujących na postanowienie o jego niezasadności (w obu
miejscach podano różne), a po wtóre: 577 kpc nie służy do zmieniania
postanowienia wydanego wskutek zażalenia na zatrzymanie. Nie służy i koniec, bo
jego funkcją jest swoboda zmiany postanowień opiekuńczych kiedy zmienia się
sytuacja dziecka, a nie poglądy i marzenia policjantów.
Przyszło,
bez uzasadnienia, postanowienie o uchyleniu tego zmieniającego pierwotne. Czyli
sukces – eliminacja z rzeczywistości decyzji na 577, o tym że było lege artis. Czyli jednak nie było. Sąd nie
przekazał tego nawet do II instancji, uchylił w autokontroli. Może wiedział od
początku, może się zreflektował.
Wcześniej jeszcze Sąd zakończył postępowanie zatrzymanej nieletniej, uznając że dopuściła się czynu karalnego (miał rację) i ustanowił nadzór odpowiedzialny rodziców (art. 6 pkt 3 upn, miał rację).
Jestem
jeszcze ciekawa kilku rzeczy: jak Rada Adwokacka zadziała po naszym (Szefa i moim) zawiadomieniu o
naruszeniu tajemnicy obrończej; czy Sąd zrealizuje zapowiedź donosu
dyscyplinarnego, w którym zawiadomi Radę Adwokacką o tym, że demoralizowałam –
na podstawie brawurowych notatek służbowych z rozmowy objętej tajemnicą
obrończą; co w końcu zrobi Prokuratura, zawiadomiona o
przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy?
***
***
Przy tej okazji nie mogę nie napisać o jeszcze jednym wydarzeniu. Ponad tydzień temu zatrzymano nieletniego, zarzut najgorszy prawie z możliwych. Okazało się, że zarzut jak kulą w płot, z pomówienia. I tutaj wielkie podziękowania dla Szanownych Pań Funkcjonariuszek z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie - za: uniknięcie schroniska, wyczucie sytuacji, kulturę, zrozumienie dla Młodego, dążenie do prawdy, humanitaryzm, rozmowę. Za wyrzeczenie się roli inkwizytora i wykreowanie sytuacji tak, że chłopak nie bał się mówić prawdy. Więcej takich Funkcjonariuszy, bo przywracają wiarę dawno zagubioną w to, że Policja pomaga.
Dobrze się Panią czyta.
OdpowiedzUsuńp.s. Gratuluję sukcesu.
mówiłem Pani że się odmieni ;)
OdpowiedzUsuńPani Kamilo,
OdpowiedzUsuńjak kiedyś rozmawialiśmy u Was w Kancelarii, to mówiłem że wszędzie nagrywają.... i mam nadzieję że czasem sprawdzacie pomieszczenia kancelarii... dlatego najlepiej spotykać się na basenie (polecam sauna-jak ktoś nie ma nadciśnienia)...
nagrywają wszędzie jedyne co dziwne że wykorzystali to w ten sposób... chyba mocno ich Pani w... wyprowadziła z równowagi ;)
nigdy nie sprawdzamy. gdyby tajne służby podsłuchiwały prowincjonalne kancelarie, to wszyscy musieliby być agentami. zresztą gdyby ktoś założył podsłuch w naszym stole, to natychmiast zżarłyby go wygłodzone korniki.
Usuńw końcu podsłuchiwanie codziennych rozmów w tej kancelarii oznacza niepowetowane straty. nikt się nie odważy.
na pewno straty moralne i psychiczne ;) jednak mam dziwne przeświadczenie że nagrywają dużo więcej niż możemy sobie wyobrazić... problemem jest jak zawsze analiza zgromadzonego materiału.. dopóki nie jest potrzebny...
Usuńa co do korników, to dzisiaj nie trzeba umieszczać czegoś w/na/obok stole(łu) żeby nagrać ;)
a Panią Autorkę postu prosimy o ciąg dalszy historii... kiedy już nastąpi...
Tekst taki sobie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż autor usiłuje zrobić z siebie ofiarę systemu....... Podoba mi się jednak tytuł bloga: Alice In Chains [Alicja w łańcuchach]....brzmi to trochu masochistycznie, ale mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam