Autor
ten podczas jednej z konferencji prasowych powiedział ponoć, że bardziej niż w
teorię wierzy w spiskową praktykę dziejów. To miał być żart.
Pytali
go wtedy o książkę, której fragmenty znajdują się poniżej. Śródtytuły pochodzą ode
mnie.
[art. 128 § 2 kk]
Simonini zastał tam
Gavialego siedzącego przy stole z kompanami, którzy wydawali się podzielać jego
królobójcze zamysły
(…) prawie wszyscy znali się doskonale na
materiałach wybuchowych lub się nimi pasjonowali. Kiedy towarzystwo zdrowo już sobie
popiło, zaczynała się dyskusja o błędach słynnych zamachowców z przeszłości.
Machina piekielna (…) obecnie byłaby
całkiem bezużyteczna.
-
Rzeczą najważniejszą – mówił Gaviali –
jest skład materiału wybuchowego. Weźcie chloran potasu: próbowano mieszać go z
siarką i z węglem, żeby uzyskać proch strzelniczy, no i z jakim wynikiem? Fabryczka
(…) wyleciała w powietrze.
-
O kwasie pikrynowym szkoda w ogóle gadać –
powiedział ktoś inny. – Zauważono, że wybucha podgrzewany w kontakcie z
chloranem potasu, i zaczęto produkować rozmaite rodzaje prochu, jeden bardziej
wybuchowy od drugiego. Zginęło kilku eksperymentatorów (…) Lepsza byłaby nitroceluloza…
- Oczywiście.
-
(…) mieszanka kwasu azotowego i oleju terpentynowego
po pewnym czasie zapala się samorzutnie. (…)
-
Ja potraktowałbym poważniej ksylidynę.
Wiąże się kwas azotowy ze skrobią albo z włóknami drewna…
-
(…) Dzisiaj mówi się raczej o
nitrobenzenie i nitronaftalinie. (…)
-
(…) Obecnie traktuje się bardziej serio
bawełnę strzelniczą. Przy tej samej wadze jej siła wybuchu przewyższa
sześciokrotnie siłę wybuchu czarnego prochu.
- Ale jej wydajność
jest zmienna.
Rozprawiali tak całymi
godzinami, w rezultacie podkreślając zawsze zalety dobrego, porządnego czarnego
prochu. (…)
Postawiwszy kilka
butelek wina, [Simonini] zdołał bez trudu podsycić nienawiść tej
kompanii do Napoleona III (…) Sprawa
zjednoczenia Włoch wymagała śmierci dyktatora. Simonini sądził jednak, że tym
pijakom na zjednoczeniu Włoch tak bardzo nie zależy, że liczą się dla nich
przede wszystkim wybuchy pięknych bomb. Zresztą takich właśnie zapaleńców
potrzebował.*
[Dz.U.2010.29.154 j.t.]
- Dobry agent wywiadu
jest zgubiony, jeśli musi interweniować w sprawie, do której już doszło. W
naszym zawodzie musimy wyprzedzać zdarzenia. Wydajemy sporo pieniędzy na
organizowanie zamieszek na bulwarach. To nietrudne, wystarczy kilka tuzinów
byłych więźniów i paru policjantów w cywilu. Śpiewając Marsyliankę, plądrują trzy restauracje i dwa burdele, podpalają dwa kioski; potem
zjawiają się nasi mundurowi i po udawanej bójce aresztują wszystkich.
- Jaki z tego pożytek?
- Pożytek jest taki, że
zacni mieszczanie są stale zaniepokojeni i dochodzą do przekonania, że trzeba
rządzić silną ręką. Gdyby przyszło nam tłumić rozruchy prawdziwe, zorganizowane
przez Bóg wie kogo, tak łatwo byśmy sobie nie poradzili.**
Wszelkie
podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe. Jeśli
w ogóle jest.
*
Umberto Eco, Cmentarz w Pradze. Warszawa,
2011; s.210.
**
Tamże; s. 246 i 248.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz