Podkład muzyczny zawiera słowa niecenzuralne. Dla wielu może być niczym "Jedzący kartofle" dla publiczności czasów van Gogha. Wysłuchanie utworu nie jest jednak obowiązkowe.
Marzył
o kancelarii, w której nie będzie żadnego klienta z wyboru. Same
urzędówki i wzniosły amok pomocy ubogim. Cały czas dla nich, całe
noce na roztrząsanie ich problemów, na lekturę wszystkich
potrzebnych książek, artykułów, orzeczeń. Najwyższa sprawność
argumentacyjna, negocjacyjna, najwyższa gotowość, wyrozumiałość
i cierpliwość. Zażarta walka z nikczemnymi sługami systemu:
prokuratorem i sędzią. W poczekalni Jezus ściągający chmurę, za
to prawnicy stroniący od używek. Przepełnieni dobrem, miłością,
zajadający uczciwą rybę za marny grosz wypłacony z państwowej
kasy. Szczęście.
Tak
to wyglądało z perspektywy partnera wiodącej kancelarii. Tymczasem
nieudacznicy snuli się po korytarzach, gabinetach i prosili o
urzędówki. Bez amoku, miłości, wyspani i najedzeni. Grzeczni podczas procesu. Z
delikatną ostrożnością przedstawiający argumenty żeby sędzia
się nie zirytował i następnym razem nie wyznaczył innego. Jezusa
odwiedzali w kościele. Być może na urzędówki cywilne też opracowali swoje sposoby.
Mieli
być jeszcze bardziej syci. Wyspani w cieple. Przyszedł jednak dobry
Zbigniew Ziobro i obniżył stawki. Takie rozwiązanie należy uznać
za niewystarczające, nazbyt kompromisowe i promujące patologiczne
zależności sądowo-adwokackie. Jest oczywiste, że obrońcy z
urzędu nie powinni dostawać pieniędzy za swoje starania. Powinni
bronić z nawyku, miłości, szaleństwa. Taka motywacja przekłada
się zresztą na wynik finansowy i by nie być gołosłownym: jedna
sprawa urzędowa, prowadzona od 2002 zgodnie z założeniami bohatera wspomnień ze wstępu, przyniosła popularność skutkującą sprzedażą usług, za łączną
kwotę przekraczającą 2.600.000 zł (wartość wyliczona w
przybliżeniu, obejmująca wynagrodzenia za zlecenia pozyskane przez
14 lat). Smutnym zatem, żenującym i dopingującym nieprawidłowe
postawy jest podjęcie przez NRA uchwały nr 69 w przedmiocie
wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego z
wnioskiem o zbadanie zgodności Rozporządzenia Ministra
Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia
przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej
przez adwokata z urzędu (Dz.U. z 18.10.2016 r. poz. 1714) z art. 45
ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3, w związku z art. 32 ust. 1
Konstytucji RP w związku z art. 6 ust. 1 Konwencji o Ochronie Praw
Człowieka i Podstawowych Wolności, a także z art. 64 ust. 1 w
związku z art. 64 ust. 3 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP oraz z art.
16 ust. 2 i ust. 3 w zw. z art. 29 ustawy z 26 maja 1982 roku –
Prawo o adwokaturze (Dz. U. z 2015 r., poz. 615 z późn. zm.).
tak działa wolny rynek
OdpowiedzUsuń"Jest oczywiste, że obrońcy z urzędu nie powinni dostawać pieniędzy za swoje starania."
OdpowiedzUsuńJa myślę, że obrońcy z urzędu powinni dopłacać Klientom za możliwość ich obrony.
szczególnie w przypadku wygrania sprawy, bo przyjemności powinny być kosztowne
UsuńPanie Mecenasie - a takie pytanie - czy po latach uważa Pan Mecenas, że podjął dobrą decyzję o wyborze zawodu adwokata?
OdpowiedzUsuńNiby można zarobić i jest satysfakcja ze zwycięstw / dobrze wykonanej pracy, ale:
- ogromna odpowiedzialność,
- stres,
- często praca po nocach, brak snu,
- ewentualne problemy ze zdrowiem wynikające z siedzącego trybu życia.
Czy po latach nie ma czasem myśli, że np. praca urzędnika (od 8 do 16 i do domu) byłaby lepsza?
W ostatniej scenie arizona dream eskimosi rozmawiają o halibutach, a dialog kończy się niezbyt może odkrywczym, jednakowoż trafnym stwierdzeniem, że przejściem w dorosłość coś zyskujesz coś tracisz. Tak samo jest z decyzją o wykonywaniu jakiegokolwiek zawodu. Po tylu przygodach, spotkaniach z najdziwniejszymi osobnikami świata, porażkach, sukcesach, lękach i radościach nie mogę się wyprzeć umiłowania do pełnienia funkcji obrońcy. Ale praca od 8 do 16tej też mogłaby mieć swoje zalety. Wtedy prowadziłbym jakieś życie intelektualne, słuchałbym ulubionych audycji radiowych, wiersze pisał, biegał szybciej.
OdpowiedzUsuńNie wiedząc więc co byłoby lepsze, nie wiedząc też czy decyzja była dobra, staram się czerpać z tego jakąś radość.
a na marginesie: tryb życia obrońcy nie jest siedzący. pomiędzy prokuratorami, sądami i aresztami przejeżdżam czasem kilkadziesiąt kilometrów dziennie rowerem. spiesząc się.