poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Sen z apelem dramatycznym

Śnimy się Ślusarzowi. Ślusarz nie chce wykonać usługi bez holajzy i wymawia się koniecznością krypownia lochbajtla. Słyszy wówczas: „Ha, ha ha! Pusty śmiech mnie bierze!” W tym śnie wcale nie chodzi jednak o to, że my, którzy sprowadziliśmy Ślusarza nie dostrzegamy, iż „z powodu kajli na iberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakrypować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje”. W tym śnie chodzi o dramatyczny (jak określiła go jednak z gazet) apel Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf. Zapisano tam bowiem, że sędziowie są depozytariuszami wartości demokracji polskiej.

W tym śnie Ślusarz wie, że kochamy prawie wszystkich sędziów, niektórych nawet miłością synowską, niektórych braterską. Innych za dzikość, kolejnych za przewidywalność, powagę, spryt, uczciwość, a są i tacy, których kochamy za to, że są tak sprawiedliwi, że nigdy tego nie pokazują. Miłość nie zaślepia nas jednak. Widzimy, że jest to system niewolniczy. Przecież ci nieszczęśnicy, pośród chrzęstu kajdan kontroli instancyjnej, muszą uznawać, że znaczna ilość środków odurzających to taka, która wystarcza dla odurzania kilkudziesięciu osób. Muszą przyjmować, że przesłanki zastosowania tymczasowego aresztowania zachodzą, gdy prokurator złoży wniosek (warto tutaj przypomnieć, że nasz człowiek w rządzie, Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, podczas pierwszej edycji sprawowania urzędu, zwykł żartobliwie mawiać, że podejrzanego aresztował „niezawisły sąd”). Oni nigdy nie mogą zastosować art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (bo w przyrodzie nie istniej sprawca – wytwórca, który nie osiąga co najmniej satysfakcji, stanowiącą korzyść osobistą) i muszą uznawać, że zatrzymania są zawsze zasadne. Nie mogą podważać opinii zakładu karnego o osadzonym, zeznań policjantów (ci bowiem nie mają interesu w obciążaniu oskarżonych) i w ogóle nie muszą dociekać prawdy, a jedynie sprawnie procedować i argumentować (III KKN 152/99).


Śnimy się Ślusarzowi, a on popiera nas i macha holajzą radośnie, gdy wyrażamy sprzeciw wobec uwikłania narodowych sędziów polskich w przechowywanie czegokolwiek, a szczególnie wartości demokratycznych. Mają oni bowiem dostatecznie dużo własnych problemów i bolączek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz