Śnimy
się Ślusarzowi. Ślusarz nie chce wykonać usługi bez holajzy i
wymawia się koniecznością krypownia lochbajtla. Słyszy wówczas:
„Ha, ha ha! Pusty śmiech mnie bierze!” W tym śnie wcale nie
chodzi jednak o to, że my, którzy sprowadziliśmy Ślusarza nie
dostrzegamy, iż „z powodu kajli na
iberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś
krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się
zakrypować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy
przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego
źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz
ryksztosuje”. W tym śnie chodzi o dramatyczny (jak określiła go
jednak z gazet) apel Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego prof.
Małgorzaty Gersdorf. Zapisano tam bowiem, że sędziowie są
depozytariuszami wartości demokracji polskiej.
W
tym śnie Ślusarz wie, że kochamy prawie wszystkich sędziów,
niektórych nawet miłością synowską, niektórych braterską.
Innych za dzikość, kolejnych za przewidywalność, powagę, spryt,
uczciwość, a są i tacy, których kochamy za to, że są tak
sprawiedliwi, że nigdy tego nie pokazują. Miłość nie zaślepia
nas jednak. Widzimy, że jest to system niewolniczy. Przecież ci
nieszczęśnicy, pośród chrzęstu kajdan kontroli instancyjnej,
muszą uznawać, że znaczna ilość środków odurzających to taka,
która wystarcza dla odurzania kilkudziesięciu osób. Muszą
przyjmować, że przesłanki zastosowania tymczasowego aresztowania
zachodzą, gdy prokurator złoży wniosek (warto tutaj przypomnieć,
że nasz człowiek w rządzie, Minister Sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro, podczas pierwszej edycji sprawowania urzędu, zwykł
żartobliwie mawiać, że podejrzanego aresztował „niezawisły
sąd”). Oni nigdy nie mogą zastosować art. 53 ust. 1 ustawy o
przeciwdziałaniu narkomanii (bo w przyrodzie nie istniej sprawca –
wytwórca, który nie osiąga co najmniej satysfakcji, stanowiącą
korzyść osobistą) i muszą uznawać, że zatrzymania są zawsze
zasadne. Nie mogą podważać opinii zakładu karnego o osadzonym, zeznań policjantów (ci bowiem nie mają interesu w obciążaniu
oskarżonych) i w ogóle nie muszą dociekać prawdy, a jedynie
sprawnie procedować i argumentować (III KKN 152/99).
Śnimy
się Ślusarzowi, a on popiera nas i macha holajzą radośnie, gdy
wyrażamy sprzeciw wobec uwikłania narodowych sędziów polskich w
przechowywanie czegokolwiek, a szczególnie wartości
demokratycznych. Mają oni bowiem dostatecznie dużo własnych
problemów i bolączek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz