piątek, 10 kwietnia 2015

Mad Season

Najlepszym jurystą w mieście okazał się arcybiskup metropolita krakowski Stanisław Dziwisz. 

Wcześniej było jednak przedpołudnie. Wielki Piątek. Wraz z mężczyzną, którego od jakiegoś czasu nazywamy Poszukiwaczem Sensacji przebywaliśmy na terenie jednostki penitencjarnej i tępo wpatrywaliśmy się w nowy art. 85 par. 3 kk. Próby egzegezy tego zapisu zakończyły się fiaskiem, a żaden z przybyłych osadzonych nie dysponował kamieniem z Rosetty. Dostali więc pisanki i wrócili do swoich treningów, książek i programów telewizyjnych. 

Wieczorem arcybiskup metropolita krakowski Stanisław Dziwisz uznał, że Wielki Piątek to dobra okazja do omówienia  problematyki środków antykoncepcyjnych. Zachęcam jednak, by mu to wybaczyć, bo przy tej okazji postawił tezę o ogólniejszym wydźwięku, a zarazem ważką nie tylko dla prawników. Powiedział bowiem: „Prawdziwy uczeń Jezusa nie będzie nigdy korzystał z niegodziwych praw, nawet uchwalonych w majestacie demokratycznego państwa, bo prawda i dobro nie podlegają głosowaniu. Te prawa do niczego nie zmuszają. Każdy z nas ma sumienie, znamy Dekalog i mamy Ewangelię”.

W pierwszej chwili pogląd ten może wydać się niepokojący, nazbyt anarchistyczny, stanowiący wezwanie do społecznej rebelii. Wszak żyjemy w mieście, w którym informowanie młodzieży, że prawa ludzkie do niczego nie zmuszają może przynieść opłakane skutki. Przecież niektórzy prowadzą tu „świętą wojnę” i łakną moralnej podbudowy dla niesubordynacji wobec ziemskiego porządku prawnego (co będzie jak w sposób sobie właściwy zmodyfikują naukę Tomasza z Akwinu o sprawiedliwej karze śmierci?). Przecież niektórzy hodują tu konopie inne niż włókniste, a zakaz ustawowy uprawy tej rośliny nie ma  uzasadnienia lepszego niż miałby zakaz sprzedaży alkoholu, gdyby tylko został wprowadzony (czego bardzo pragniemy). Posługując się Dekalogiem, Ewangelią i sumieniem, a także twierdząc, że prawda i dobro nie podlegają głosowaniu z łatwością uzasadnimy brak obowiązku przestrzegania niektórych zapisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Wydawać by się zatem mogło, że arcybiskup powinien nawoływać do przestrzegania prawa ludzkiego, a problem jego zgodności z prawem boskim rozwiązywać wykorzystując swój autorytet podczas kontaktów z przedstawicielami władzy ustawodawczej. 

Pogląd arcybiskupa w obliczu nowego brzmienia art. 85 par. 3 k.k. (i nie tylko) jest jednak jedynym trafnym. Napisano bowiem:  „Podstawą orzeczenia jednej kary łącznej nie może być kara wymierzona za przestępstwo popełnione po rozpoczęciu, a przed zakończeniem wykonywania innej kary podlegającej łączeniu z karą wykonywaną w chwili popełnienia przestępstwa, lub karą łączną, w skład której wchodzi kara, która była wykonywana w chwili popełnienia czynu”. Trudno o zachowanie spokoju przy lekturze cytowanego tekstu. Jedynym celem tak pisanego prawa jest przekazanie obywatela w ręce złego adwokata, złego sędziego, złego prokuratora i nawet gdyby arcybiskup okazałby się Wielkim Lobbystą, to nie jest w stanie powstrzymać spirali ustawodawczej zbrodni. Obywatel jest samotny i bezradny. Nie rozumie i nie daje mu się żadnej szansy. Lepiej żeby nie przestrzegał norm pisanych w tak wyrafinowanej poetyce. Lepiej niech słucha Jezusa.

P.s.

W trudnym czasie przełomu marca i kwietnia, uwikłani w obchody kolejnych rocznic śmierci wszystkich patronów tego bloga (5 kwietnia!) zalecamy powstrzymanie się od konsumowania substancji odurzających, rozwój duchowy i regularne ćwiczenia cielesne ze szczególnym uwzględnieniem kajakarstwa i wycieczek górskich. Twórcy przepisów powinni dodatkowo oddać się kontemplacji sztuki reportażu. 

9 komentarzy:

  1. patron jak patron ;) http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,17726199,Frances_Cobain_pierwszy_raz_publicznie_o_ojcu__Ludzie.html#Prze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lista jest dłuższa, np. Layne Staley (5.4), J.H. Goethe (22.3), JPII, Danton, Jezus Chrystus i inni

      Usuń
  2. czyli blogi nie tylko umierają, ale też zmartwychwstają

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe rzeczy się tu dzieją.

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytawszy dwa razy tekst ze zrozumieniem nie pozostaje mi nic innego jak zgłębienie biblijnych przypowieści ... pójść w stare pisma świetego pochodzenia, a nie słuchać kazań przykościelnych

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co mi wiadomo, to analizując treść przepisu spokoju nie mógł zachować także jeden dość poważny profesor. Nie wiem, czy to Pana pocieszy, ale chyba lepiej mieć świadomość, że gdzie tam wiodą żywot współwkurwieni. Jest zatem nadzieja.

    OdpowiedzUsuń
  6. long gone day - to nas czeka. Może jeszcze żyje gdzieś ktoś kto pamięta jak zapadały w miarę przewidywalne orzeczenia na gruncie art. 85 k.k. a dziś - I fear again, like then, I've lost my way, and shout to God to bring my sunny day .. czika.....czika.... czika

    OdpowiedzUsuń
  7. - ale faktycznie coś w tym jest, bo rocznica śmierci Layna w tym roku, to też data zmartwychwstania Jezusa. Więc może jest jeszcze jednak jakaś nadzieja dla aligatorów, a okres przełomu pozostanie albo okresem kształtowania charakteru albo zasmakowania diacetylomorfiny - to ostatnie dla tych, którzy mając przywilej wrażliwości analogicznej co Layne, z pewnymi rzeczami i zmianami nie są się w pogodzić.

    OdpowiedzUsuń