W
pierwszych sekundach znajomości wyjawił mi, że szatan jest bogiem
w kryminalnej w Olkuszu. Zapamiętałem to lepiej niż jego nazwisko,
wszak ta diagnoza przyczyn wszelkiego zła była imponująco prosta.
Od tamtej pory (początek 21 wieku) pilnie śledzę ślady
peregrynacji szatana. Ten zaś nie próżnuje.
Chodzi
po domach, siada na skraju łóżka i patrzy. Przepędzany przez
wędrownego kaznodzieję (on szczególnie uwielbia przesiadywać
krawędzi łóżka i patrzeć), włóczy się po Mogilskiej 109.
Zagląda w oczy świadkom, podszeptuje, mota. To dzięki niemu,
wywodząc apelację w sprawie trwającej od roku 2006 (warto
podkreślić, że czwartą apelację), mogłem podsumować
działalność twórczą jednego z przesłuchiwanych:
znany
dobrze, spotykany jednak niezbyt często
dwa,
trzy, a także kilkanaście razy
zamieszkały
w warsztacie, lecz równie dobrze gdzie indziej
o
imieniu: Grzesiek, Mirek, a być może Stefan
posiadający
klub, gdzie dziewczęta jeżdżą na wrotkach
klub
nigdy nieodnaleziony
będący
najważniejszym szefem
i
prostym ładowaczem amfetaminy
rozpoznany
w sześćdziesięciu procentach
praktycznie
z całą pewnością
i nie
rozpoznany wcale
jest
sprawca przestępstwa z pkt. V aktu oskarżenia.
Szatan
biegł razem ze mną i wrzeszczał „Komentarz do pewnej fotografii”
Wojaczka, kiedy uznałem, że taka forma prezentacji ekstraktu z
wieloletnich relacji świadka jest najlepsza. To szatan nadał
świadkowi tę szczególną właściwość: nigdy niczego ostatecznie
nie potwierdza i nigdy niczemu nie zaprzecza. Rozpaczliwe próby
okiełznania nieszczęśnika (przyjacielskie odprowadzenie do sądu
przez funkcjonariuszy cbś, dyscyplinujące przesłuchanie przez
prokuratora w ramach równoległego wątku, uprzejme prośby sądu)
zdały się na nic. Zresztą i tym razem wyrok uchylono, a sprawa po
raz piąty będzie rozpoznawana w pierwszej instancji. Znów
zobaczymy więc tę umęczoną twarz, ciało wyniszczone szatańskim
wpływem, znowu usłyszymy kolejną wersją, którą zrelacjonuje
umysł spenetrowany przez zło.
Dotychczas
tylko jedna forma egzorcyzmu okazała się skuteczna. Uniewinnienie.
Taka decyzja, podjęta wiele lat temu co do niektórych oskarżonych,
częściowo uwolniła Zagubionego od męki relacjonowania wężowych
podszeptów. Dla tej sprawy nie ma już nadziei, ale w przyszłości
warto rozważyć odprawienie egzorcyzmu przed wysłaniem aktu
oskarżenia. Wieloletnie dociekanie przyczyn skrajnych rozbieżności
prowadzi bowiem do jednego tylko wniosku: szatan jest bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz