Jakiś czas temu odbyły się pilotażowe warsztaty
dla aplikantów adwokackich z etykiety biznesowej i savoir-vivre. ORA i samorząd koleżeński wyszły naprzeciw obawom aplikantów, bo niebezpieczeństwo popełnienia gafy czyha na każdym kroku wzdłuż sądowych
korytarzy, nawet w stołówce na dole. Dodatkowe zajęcia miały więc pomóc w opanowaniu zasad elegancji. Nie znam nikogo, kto na nie poszedł.
Dla pracowitych, co przeoczyli warsztaty przez pracę u podstaw w prestiżowych kancelariach.
Dla leniwych, którym nie udało
się dotrzeć.
Przede wszystkim dla targanych
niepokojem o pomyślny początek kariery zawodowej.
Krótki poradnik o tym, co robić,
by w sądzie patrzyli na ciebie z podziwem i szacunkiem.
Po pierwsze, patrz w oczy. Jeśli
dostałeś akta na dziesięć minut przed rozprawą i ledwie zdążyłeś dobiec pod
salę, wejdź wyprostowany i spójrz w oczy sędziego. Te oczy nie mogą kłamać, a
twój pewny wzrok nie sprowokuje kłopotliwych pytań. Przecież znasz sprawę od
podszewki.
Po drugie, rozprawa. Wrzuć na luz. Teatralne
rozdzieranie szat nad losem niewinnego nie pomoże ani jemu ani tobie, bo to
Polska, i tak go posadzą. Nie poć się. Reaguj. Nie
siadaj na dwuosobowej ławie po lewej, gdy występujesz obok sześciu obrońców, a
wszyscy prócz ciebie są w togach - emigruj na publiczność. I naczelna zasada,
która pomoże zbudować karierę pełną sukcesów: nie denerwuj sędziego. On jest
twoim przyjacielem.
Po trzecie, zachowaj dystans. Nie
podchodź do sędziego na mniej niż 60 cm i nie nachylaj się nad stołem. Nie
jesteśmy we Włoszech. Nie chodź też w kółko po sali, bo nie jesteśmy w
Warszawie.
Po czwarte, tytułuj. Wysoki
Sądzie, Szanowny Panie Mecenasie, Jej ekscelencja Pani Prokurator, Drogi Kolego
- niech wejdą w twoją codzienność jak w masło. Dla treningu zacznij od mamy.
Po piąte, podawanie dłoni. To
akurat proste. Jesteś aplikantem, więc niżej nie ma nic. Czekasz więc, aż
podadzą tobie.
Po szóste, dress code. Tu pułapek jest wiele. Obejrzyj się w domu, czy nie
masz dziury pod pachą lub zaschniętego keczupu z wczoraj na kołnierzu. Unikaj
czerwonego barszczu przed rozprawą. Nie chodź w poszarpanych dżinsach obciętych
do kolan. Chyba, że jesteś już genialnym adwokatem i ci wybaczą.
Wszystko będzie dobrze, nie dasz
plamy, tylko nie jedz bezy. Ani ryby.
Myślę, że Pani napisała poradnik jak zachować dobre poczucie pośród hien i szakali. Sąd nie wydaje się miejscem, gdzie spojrzenia mogą być przepełnione podziwem i szacunkiem (najbardziej "pozytywna" treść spojrzenia to co najwyżej pożądanie). Dlatego zresztą tak mi się sąd podoba - jest tak zły, a uczestnicy tego smutnego życia myślą, że są tacy dobrzy.
OdpowiedzUsuńW każdym razie jeśli ktoś oczekuje, że będą na niego patrzyli z podziwem, to musi wybrać inną robotę (może piosenkarz, artysta cyrkowy, siłacz, modelka).
Na niektore Mamy wystarczajaco dobrych tytulow nie ma...ale Ty to wiesz...tych Mam sie boisz;]...
OdpowiedzUsuńA kiedy były te zajecia? Gdybym wiedział, na pewno bym się udał na nie.
OdpowiedzUsuńByły dwa terminy do wyboru: 18 i 19 kwietnia. Szkolenie miało trwać od 11 do 17.
UsuńDzięki Pana komentarzowi dowiedziałam się, że jednak ktoś, kogo znam, brał udział. Dziękuję Panu za to.
Specjalnie dla Pana zasięgnę informacji u źródła, zwracając się do ciała samorządowego.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie byłem świadomy powyższego przed rozpoczęciem aplikacji. Być może zdążyłbym uciec.
OdpowiedzUsuńKonieczność dochowania powinności wskazanych przez p. Kamilę nie jest jeszcze tak potworna, nikczemna itd. jak ewentualne prowadzenie życia towarzyskiego, integracja środowiskowa, zjazdy, dofinansowania, wspólne przejazdy autokarem, imprezy ("wędkuj w todze", "z kapokiem i paragrafem 2013", "kongres adwokatów filatelistów i modelarzy" itp.). jedynym wyjściem jest praca, dzięki której nie ma czasu na tego rodzaju aktywności. w nią trzeba uciekać.
UsuńProwadzenie życia towarzyskiego i integracja środowiskowa, tak samo jak zachowanie zasad elegancji, jest częścią higieny pracy.
UsuńCzy chce Pan tego, czy nie, jest Pan członkiem Samorządu Adwokackiego. Oraz jednoosobowej społeczności cyklistów w togach.
No ja się akurat zgadzam z panem mec. MB. gdyby uczestniczyć w tzw. życiu towarzyskim środowiska, to w niedługim czasie okazuje się, że spędza się czas w sądzie albo w klubie adwokata, co w sumie na jedno wychodzi. ciężko się jest wyrobić dramatycznie i baśniowo. i o ile jeszcze sala sądowa może okazać się znakomitą sceną dla monodramu, o tyle takie popisy przed członkami palestry uchodziłyby pewnie za pretensjonalne. z resztą, musiały by być zaaranżowane sytuacją towarzyską, a nie prawdziwym, brutalnym życiem ulicy.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy zachowanie zasad elegancji jest elementem higieny pracy i czym może skutkować jej brak. Mam nadzieję, że jest odwrotnie. Chciałbym, żeby było.
Z tą przynależnością do samorządu to trzeba się chyba po prostu pogodzić, jak z przynależnością do gminy. Ktoś coś takiego wymyślił i jest, boli co miesiąc, ale tak samo, jak opłata za wywóz śmieci.
zając
Dobry artykuł. Czytałem go z uśmiechem na twarzy :)
OdpowiedzUsuńAkurat pracuję w kancelarii notarialnej(http://www.notariuszlesniak.pl/)
, więc na sąd patrzę z lekkim dystansem :)
Lekki dystans to może być za mało. Proszę uważać.
Usuń"Po piąte, podawanie dłoni. To akurat proste. Jesteś aplikantem, więc niżej nie ma nic. Czekasz więc, aż podadzą tobie."
OdpowiedzUsuńCzy ten cytat ma odzwierciedlać Pani poczucie własnej wartości? Gratuluję Pani i patronowi
Ten cytat ma służyć ironicznej ilustracji zjawiska. Mam nadzieję, że pomogłam.
UsuńJuż raz Pan gratulował, już wystarczy :)