środa, 20 marca 2013

Niewinna

Oto dramatyczna (i niezbyt składna) relacja osoby niesłusznie oskarżonej i ukaranej. Materiał potwierdza, że podejmowanie jakichkolwiek działań obronnych nie ma sensu. W końcówce bohaterka radzi jak skutecznie  weryfikować wiarygodność zeznań. 




9 komentarzy:

  1. Tu przynajmniej wymiar sprawiedliwości pochylił się nad cierpieniem niesłusznie ukaranej i przyznał odszkodowanie...choć można mieć wątpliwość czy we właściwej wysokości...ja bym próbowała walczyć o co najmniej 8 kinderków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka gardzi punitywnym charakterem zadośćuczynienia.

      Usuń
  2. reasumując, człowiek rodzi się z wrodzonym brakiem zaufania do wymiaru sprawiedliwości i skutków obrony, dopiero dorosłe życie zweryfikuje, że należy się bronić, bo przecież kilka procent oskarżonych jest w efekcie wieloletniej obrony uniewinnianych :)
    ciekawe czy pragmatyzm dziecięcy zmieniłby oblicze, gdyby oskarżenie zastosowało środki zapobiegawcze bardziej drastyczne niż zajęcie mienia zabawkowego, np. zamknięcie w łazience, ale zdaje się, że Cela bardziej skupiłaby się na swoim krzywdzącym losie niż tłumaczeniu że to nie Ona :) Może Ż. następnym razem odważy się dla celów naukowych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odnosząc casus na płaszczyznę penitencjarną - wydaje mi się, że duży odsetek wnoszonych aktów oskarżenia kończy się uniewinnieniami (z różnych przyczyn), niestety w dużej ilości takich przypadków gdzie "nie ma kwitów", nie ma znamion - kończy się też skazaniami (i to prawomocnymi). Aczkolwiek są sądy w naszym okręgu, gdzie mam bardzo pozytywne doświadczenia zawodowe jak chodzi o uniewinnienia - np. śródmiejska dwójka karna - gdzie w dużej mierze współpraca intelektualna z sądem jest ok i jeżeli sprawa tam trafia do określonego składu, to mam pewność, że ktoś to kurde przynajmniej przemyśli, a nie pojedzie od czapy - na zasadzie winien nie winien siedzieć powinien, rok to nie wyrok - itd. Podobnie zaczyna być nieco lepiej w odwoławczym - też oczywiście zależy, ale jest lepiej. W ogóle w naszej krakowskiej Apelacji - być może ze względu na SA, który też ma odwagę powiedzieć swoje, przynajmniej na działce karnej nie jest tak źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trybunał Ludowy w składzie Mama i Mania miał jednak łatwiej - ujawniono bezsprzeczny dowód niewinności. W takich wypadkach każdy sąd uniewinnia, jednakowoż takie ujawnienie przytrafia się niezmiernie rzadko.

      Tak w ogóle, to moja wiara w sądy stale rośnie.

      Usuń
  4. To jest niezwykle ciekawy problem, taka władza rodzicielska. Po pierwsze, zawiera z sobie elementy ustawodawcze, wykonawcze i sądownicze. Analizując ten ostatni aspekt z punktu widzenia standardów konstytucyjnych trzeba jasno stwierdzić, że nie spełnia elementarnych wymogów, jakie stawia przed wymiarem sprawiedliwości Ustawa Zasadnicza - skład orzekający jest spokrewniony z oskarżonym, dominuje nad nim zarówno ekonomicznie jak i, co do zasady, intelektualnie. Sędziowie załatwiają orzeczeniem swoje własne interesy, często dążąc po prostu do świętego spokoju, a sprawiedliwość wcale nie musi być tutaj najwyższą wartością. Dodatkowo, w prawa oskarżonego godzi brak możliwości apelowania do instancji wyższej.

    zając

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe są też kontratypy "rodzicielskie", choć w obecnych, poprawnych czasach ten związany z delikatnym laniem już się chyba zdezaktualizował.
      z tym brakiem wyższej instancji też nie jest tak do końca. można pani psycholog w szkole powiedzieć, że ojciec się znęca, czy molestuje i go wezmą.

      Usuń
    2. Czasem zdarza się też instancja pozioma w postaci taty...w przypadku córek wyjątkowo skuteczna :D

      Usuń
  5. ale to dotyczy tylko samej kary, ew. postępowania wykonawczego. a co, jeśli podsądny zostanie oskarżony np. o celowe rozlanie niedobrej zupy, podczas gdy rozlanie było zupełnie niecelowe i nie powinno podlegać karze jako popełnione w warunkach nieumyślności? co jeśli kara - przy założeniu celowego wylania zupy - jest adekwatna? nie wiem, co się robi teraz dzieciom, ale dajmy na to niech to będzie zakaz spożywania czekolady i jej produktów pochodnych. pani psycholog chyba tutaj nie jest władna osądzić. jej interwencja jest możliwa tylko w przypadkach najgorszych, a zatem rzadkich. ochrona oskarżonego jest niepełna.

    zając

    OdpowiedzUsuń