Znalazłem takie coś:
Okazało się, że lapidarność
uzasadnienia nie wykluczała korzystnego rozstrzygnięcia – sąd odwoławczy zastrzegł,
że tymczasowe aresztowanie zostanie uchylone po wpłacie poręczenia.
Trochę to pretensjonalne,
ale w sumie zabawne. Teraz już bym tak nie napisał (pięć i pół roku to jednak bezkres
czasu, wydaje mi się, że kiedy szedłem na posiedzenie przed S.A. to na skwerku dogorywały
ostatnie dinozaury).
Jeśli ktoś jest
młody i chciałby podążać ścieżką Juliusza Cezara, to dodaję, że przed S.A.
powiedziałem wszystko możliwie merytorycznie i poważnie, by pokazać, że to
wcale nie są żarty (bo nie były).
Szacunek należy się
składowi orzekającemu – bo dostrzegł w tym „uzasadnieniu” przejaw swobody
wypowiedzi, lecz również i klientowi, który nie wypowiedział mi pełnomocnictwa.
Nie pamiętam jak to skomentował. Być może pokazałem mu zażalenie dopiero po odzyskaniu
wolności.
Prawie pyta.pl (dawna). A co jest napisane w przypisie bo ciężko odczytać?
OdpowiedzUsuńw zakresie dotyczącym oskarżonego. było ich więcej w tej sprawie.
UsuńA to szkoda, bo już oczyma wyobraźni "przeczytałem" ostatnie słowo przypisu jako inteligentnego co mogło świadczyć o już bardzo wysokim pułapie pretensjonalności.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=P-Uz9NB7lYg
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu uzasadnienie wydaje się jak najbardziej korzystne merytorycznie dla każdej ze stron; obrońca bez zbędnego wystrzępiania się nad słowem doprowadził do pożądanego rozstrzygnięcia, Sąd nie musiał nader daleko wybiegać w przytaczaną powyżej przestrzeń intelektualną, zaś otrzymał lekką metafizyczną zagwozdkę. W tym przypadku wygrała brzytwa Ockhama - krótko i na temat. :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, coraz częściej dochodzę do wniosków, jak Pan Mecenas, że należy przywdziewać społeczną taktykę z pamiętnego września dwa tysiące siódmego roku.