poniedziałek, 11 lipca 2011

Wycieczka korekcyjno-wychowawcza

Budynek był na wyspie i z przystani wyglądało to mniej więcej tak: 




Opłat za wstęp nie pobierali.





W środku było, jak w podobnych miejscach w Polsce.






Jeden z autochtonów twierdził, że przebywali tam znani i niebezpieczni. Wymieniał ich nazwiska. Chodziło o to, że można było uciec tylko na inną wyspę. W 1997 roku uznano jednak, że współczesne systemy dozorowania osadzonych nie wymagają trzymania ich na takim odludziu i przybytek zamknięto, a raczej otwarto. Duchy pensjonariuszy smutno spoglądały i nie ujawniły żadnej interesującej historii.





Zamknęliśmy Celę w celi, licząc, że zdezorientowany Szatan opuści tę pierwszą, a pozostanie w drugiej.




Tak się jednak nie stało, lecz wówczas mecenas Radosław T. Skowron zwrócił uwagę na korekcyjno wychowawczy walor wycieczki i poczęliśmy szczegółowo informować dzieci o restrykcjach związanych z umieszczeniem w takim miejscu. Część wysłaliśmy  na spacer.





Pokazaliśmy jak mało zabawek mieści się w szafkach,



jak smutne są kąciki sanitarne,




i miejsca spacerowe




Powiedzieliśmy też, że jak mamie i tacie uda się zdobyć zgodę na widzenie, to odbywa się ono w takim miejscu (warto odnotować, że odwiedzający osadzonych w tym zk nie mieli bezpośrednich połączeń z tą wyspą i musieli organizować sporą wyprawę, u nas jest jednak łatwiej).




Na koniec pokazaliśmy jak miło wygląda świat, gdy opuszcza się zk.



W czasie niedawnej wizyty w Nowym Wiśniczu miałem taki pomysł, by dzieci ze starszych klas szkół podstawowych obowiązkowo chodziły do zakładów karnych. Zainteresowanie naszych dzieci (wprawdzie małych) potwierdza, że nie byłby to przykry obowiązek. Wycieczka taka miałaby wiele zalet i pozwalałby dostrzec, że nie warto ryzykować, ale jednocześnie – jeśli przydarzy się nam jakiś błąd – to można sobie poradzić, zorganizować rzeczywistość. Oczywiście dzieci powinny rozmawiać z osadzonymi (tu były tylko duchy), funkcjonariuszami sw, a najlepiej z rodzinami osadzonych, bo im jest niejednokrotnie ciężej niż samym więźniom. Jeśli zatem ktoś z Ministerstwa Edukacji to czyta, a nie wie jak się za zabrać do realizacji tej idei, to proszę o kontakt. Powiem jak zorganizować dzieciom wizytę w zakładzie karnym. Znam też kilku, którzy nadaliby się na przewodników.

1 komentarz:

  1. Element uświadomienia "milusińskim" (potencjalnym Klientom)realiów polskich ZK, to bardzo zacny pomysł. Wpływ porównywalny z efektem świadomości nieuchronności kary, a znacznie bardziej realny do osiągnięcia. Swoją drogą - słodkie dzieciaki. Gratuluję urlopu... Kunta Kinte z innej Plantacji.

    OdpowiedzUsuń