Kolejny przewrót kopernikański w teorii poznania nastąpi kiedy apl. adw. Adam Wojtaszczyk ogłosi dialogi oskarżonych B., zasłyszane na trasie Kraków – Zawiercie. Obaj ci mężczyźni z łatwością penetrują najdalsze nawet peryferia duchowego kosmosu, a ich aparat poznawczy pozwala na odtworzenie całej intelektualnej zawartości wszechświata (czy jak to tam pisał Hesse). Nie bez znaczenia jest fakt, że przepełniająca ich duchowa magma znajduje upust w krótkich, pozornie błahych komunikatach rzucanych znad kierownicy, z wzrokiem wbitym w horyzont i posępną twarzą. Kiedy więc jeden z B. przecina ciszę, a raczej szum wichru i silnika zdaniem: „pojeździłbym dzisiaj na motorze”, to tylko apl. adw. Adam Wojtaszczyk wie jak potężny i ważki był to przekaz. Jakkolwiek jemu jest łatwiej, bo zdolności percepcyjne są wprost proporcjonalne do prędkości i wieku pojazdu, którym porusza się obserwator, to jednak bazowy poziom wrażliwości również ma znaczenie. Do tego musicie dążyć.
Dalej miało być o tym, że słyszałem, że prof. Fryderyk Zoll uważa, że nie można być praktykiem i teoretykiem jednocześnie, z czym znowu nie zgadza się prof. Piotr Kardas. I o tym czy unurzanie apl. adw. Adama Wojtaszczyka w rzeczywistości umniejsza jego zdolność do sukcesów na niwie naukowej, a w szczególności czy dialogi oskarżonych B. nie powodują, iż jakakolwiek refleksja teoretyczna wyda mu się miałka, pozbawiona nie tyle kolorytu, co sensu. Po tych kilku zdaniach nastąpiła jednak noc czarna, a o poranku znalazłem książkę.
Rekomendował ją pewien człowiek, który zdradził mi przepis na tani, a zarazem efektowny strój kota. Z uwagi na tę przysługę, jakże istotną nie tylko w czasie karnawału, darzyłem go zaufaniem, więc niezwłocznie przystąpiłem do lektury. Od razu było wiadomo, że to o nas. O apl. adw. Adamie Wojtaszczyku, o mnie i wielu innych. Przeczytajcie „Niezwykłą podróż Pomponiusza Flatusa”, napisał to hiszpański adwokat Eduardo Mendoza, wcale nie będący nudziarzem. Będzie wam łatwiej kiedy zrozumiecie, że niejednokrotnie waszym prawdziwym zleceniodawcą jest mały chłopiec o imieniu Jezus, od którego i tak na końcu nie bierzecie kasy. Docenicie też, jak wielką rolę w wymiarze sprawiedliwości odgrywają oskarżeni B. i tysiące im podobnych, a nadto przyznacie rację profesorowi Kardasowi (o ile różnica zdań o której wspomniałem nie jest równie bliska prawdzie jak historia Pomponiusza).
Po lekturze tej książki wielu z was porzuci czytanie akt, szykowanie się do rozpraw, dostrzegając jak beznadziejna i przypadkowa jest rola obrońcy w procesie karnym. Inni, biorąc przykład z Kwadracjusza, będą w stosownych momentach szeptali święte litery S.P.Q.R. i tym życzę pomyślnych łowów. Cokolwiek się nie stanie zawierzcie rekomendacji Tego, który widział Przebranego Za Kota.
Książkę przeczytam, rekomendowała mi ją równolegle Ta Co Kiepska Jest Z Geografii. Czy jednak mogłabym poznać tani a zarazem efektowny strój kota? Te wszystkie, które znam, nie dość, że małoefektowne są, to przy tym jeszcze bardzo drogie....
OdpowiedzUsuńsekret stroju kota został mi dziś przekazany, ale chyba go z siebie nie dam rady wykrztusić. powód jest prozaiczny - boje się, że coś "pokiełbaszę".
OdpowiedzUsuńLiczę, że mecenas Burda uchyli rąbka trajemnicy;)
OdpowiedzUsuńJakkolwiek - jak to dzisiaj stwierdził sąd - jestem arogancki i bezczelny (podkreślając, że i w mowie i w piśmie), to trochę się boję. Niech szczegóły stroju kota pozostaną dla szerszej publiczności tajemnicą.
OdpowiedzUsuń