sobota, 1 września 2018

Trzeba krwi! Tej powszedniej


W drugiej połowie lat 80-tych zbuntowany rzeszowianin sporządził odezwę. Zmieścił ją na kartce A4 i pomimo powszechnych braków aprowizacyjnych na odcinku artykułów papierniczych oraz biurowych porozklejał na słupach, płotach, przystankach. Rebeliant wzywał do nieposłuszeństwa totalnego. Walka miała się rozgrywać przy okazji dokonywania drobnych czynności życia codziennego. Wychodząc z założenia, że szary obywatel może prowadzić  tylko małą, intymną dywersję, prosił o: wciskanie wszystkich przycisków w windach w urzędach państwowych, regularne przechodzenie na czerwonym świetle, zaniechanie kasowania biletów w środkach transportu publicznego, gubienie dowodów osobistych i legitymacji szkolnych, lekceważenie obowiązku pracy, rezygnację z prenumeraty wszelkich tytułów prasowych, niepłacenie czynszu, wyrzucenie odbiorników telewizyjnych, odmowę udzielenia odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej.

Z odezwą tą nie zapoznali się adwokaci Paweł Gieras i Andrzej Grabiński, a być może zapoznali się, ale nie wzięli do serca jej przesłania. Ostatnio apelowali bowiem do członków NRA o niepodejmowanie inicjatyw zmierzających do przyznawania adwokatom jakichkolwiek orderów i odznaczeń państwowych. Panowie! Wpinacie w klapy papierowe oporniki! Pokażcie prawdziwy sprzeciw i gniew, a tłum pójdzie za Wami. Wzywajcie adwokatów polskich to oporu totalnego i bezpardonowego. Niech nie spuszczają wody w sądowych toaletach! Niech ryją sprośne napisy na sprzętach w salach rozpraw! Niech dorysowują orłowi penisa! Niech wykręcają żarówki w prokuraturach! Niech wszyscy adwokaci polscy zgłoszą się na sędziego Sądu Najwyższego i przyjdą zaprezentować się osobiście firmantom z KRS! To są działania, które powstrzymają demontaż wymiaru sprawiedliwości i przywrócą świetność Konstytucji. O takie działania powinni nawoływać liderzy adwokatury w tych trudnych czasach. I przykład takich właśnie działań każdy z primus inter pares powinien dawać szeregowym adwokatom, by ci, ośmieleni do kolektywnego zrywu, uratowali Ojczyznę.

A tak na marginesie, to adwokat nie może przyjmować odznaczeń i orderów, bez względu na to, która partia jest u władzy. Wiele razy już pisałem, że Zbigniew Ziobro nie jest gorszy od Zbigniewa Ćwiąkalskiego, a jako minister sprawiedliwości to jest nawet lepszy. Ale od jednego i drugiego Zbigniewa  nie można przyjąć orderu, bo dla adwokata każdy minister jest wrogiem. Dla sędziego też, ale o tym innym razem.





10 komentarzy:

  1. Grubo ;-) Mecenas ma jaja, dawno się tak nie uśmiałam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pójdźmy dalej! Każdy adwokat powinien honorowo odmówić przyjęcia "Państwowego" wynagrodzenia za pomoc prawną udzielaną z urzędu, zwłaszcza w sprawach karnych.

    "więc czołgając się cierpliwie
    bo cóż ją obchodzi czas
    żywiąc się igliwiem gwiazd
    poszerza swoją dziedzinę"

    pozdrowienia dla Pana mecenasa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy zniesieniu przymusu swoadcześwia takuej pracy - czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będzie zniesienia przymusu. Co robimy? Odmawiamy honorarium z brudnych łap Babilonu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież sąd może obciążyć oskarżonego kosztami obrony więc nie ma co odmawiać, bo to nie Babilon funduje. Wolę nie spuszczać wody.

      Usuń
    2. Obecnie w sprawach karnych przymus de facto został zniesiony - obrońcami z urzędu wyznaczani są tylko adwokaci i radcowie prawni, którzy zadeklarowali gotowość udzielania pomocy prawnej z urzędu. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości w sprawie sposobu zapewnienia oskarżonemu korzystania z pomocy obrońcy z urzędu wystarczy nie deklarować gotowości udzielania pomocy prawnej z urzędu, aby znaleźć się w części B wykazu i nie być wyznaczanym.

      Usuń
  5. Przykładowo w sądzie krakowskim nikt nie zauważy, że Pan zaczął nie spuszczać. Bywalcy tamtejszych toalet, szczególnie tych na niższych poziomach ("kazamatach"), wiedzą w czym rzecz. Zresztą obserwacje poczynione w ramach zawodowych peregrynacji skłaniają mnie do wniosku, że wszystkie toalety sądowe prezentują raczej jednolity, raczej bardzo niski poziom estetyczny i sanitarny. Trudno tu wyróżnić jakąś sądowo-toaletową Polskę "A", "B" lub "C". Przytulnie jest w SR w Wieliczce. Oprócz standardowego wyposażenia jest krzesło, stojący wieszak na ubrania i przestrzeń, jakiej mogłaby pozazdrościć niejedna sala sądowa. Grozę budzi Będzin. Niby sąd w siedzibie dawnego ratusza, ale klimat taki, jak w siedzibie dawnej pracowni Gestapo. Z poziomu "0" do toalety schodzi się w dół po kilkunastu kamiennych schodach. A przez nie droga w miasto utrapienia....
    Ale wracając do postawionego problematu. Z zasądzaniem wynagrodzenia za urzędówki od oskarżonego jest trochę jak z Yeti: wielu słyszało o tym, niektórzy ponoć nawet widzieli, ale czy on istnieje? Mnie osobiście nigdy nie przydarzyło się takie nieszczęście. Więc jak będzie z tym przyjmowaniem wynagrodzenia od Skarbu Państwa za urzędówki koledzy? Czy jednak uważacie, że bardziej szokujące i mocniejsze będzie nieprzyjmowanie tych orderów?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieprzyjmowanie orderów jest oczywiście najmocniejsze. To jest taki bunt, że Zbigniew Ziobro zacznie czytać podręcznik Zoll/Wróbel, by zapomnieć. Ale to wciąż mało, a ponieważ nie da się adwokatów przekonać by nie brali pieniędzy za urzędówki, to trzeba wskazać jakąś alternatywę, nieco mniej ekstremalną od odmowy przyjęcia odznaczenia. W Rzeszowie była taka legendarna historia o kradzież linoleum z Zusu w osiemdziesiątym którymś na potrzeby wyposażenia lokalu, który później miał WiP. Nie wiem czy prawdziwa ale miało dojść do nagłego zrolowania linoleum przez grupę szturmową, wyrzucenia rolki przez okno, przejęcia jej przez grupę z aerodynamicznym irokezami i dostarczenie do lokalu docelowego. Podobno się udało. Kilka takich akcji i prezes SO w Krakowie sama zrezygnuje.

      Usuń
  6. Dlaczego min. Ziobro jest lepszy od min. Ćwiąkalskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Ferment wywołany przez zapalczywego barbarzyńcę jest ciekawszy od stagnacji czasu wyleniałego profesora. Przyjemniej się to obserwuje. Za Ćwiąkalskiego nudy były okropne (powtarzając za Tuwimem: „śmierć, urząd, kolejka „ogonek”, stempelek, zając (...), świństwo, gazeciarstwo i mieszczaństwo”)
      2. Barbarzyńca nie waha się przed stosowaniem wobec sędziów metod stosowanych przez sędziów wobec ludzi. Mniej ich szanuje, a oni tego braku szacunku potrzebują, bo tylko wówczas uświadamiają sobie jak ważną rolę pełnią w państwie i powoli zaczynają orzekać coraz lepiej (to znaczy nie wiem jak tam w wydziałach innych niż karne). Minister-profesor nigdy nie osiągnie takiego rezultatu, bo trzyma sędziów w strefie komfortu, a to im nie służy.
      3. Minister sprawiedliwości, który nie protestuje przeciwko ułaskawieniu pana Kamińskiego, pokazuje Polakom, że nie ma sprawiedliwości, a to jest bardzo ważne. Teraz łatwiej tłumaczyć mechanizmy – jesteś kolegą, to wygrywasz. Do ludzi to trafia, porządkuje świat. Lepiej gdy kolegowanie się jest jawne, a nie skrywane w zaciszu eleganckich restauracji.
      4. Minister Ćwiąkalski nie afirmował tak dalece roli przyjaźni w życiu człowieka. Przynajmniej przy obsadzie stanowisk (a może robił to bardziej dyskretnie, ale jeśli tak, to czynił nieprawidłowo, bo nic nie jest w życiu ważniejsze od przyjaźni)
      5. Śmieszniejsi sią prezesi sądów za Ziobry.
      6. Trybunał Konstytucyjny już niczego nie udaje. Nie lubiłem Trybunału i jak go nie ma, to mi łatwiej. Konstytucję stosuje się bezpośrednio, więc irytował mnie zbiór uzurpatorów twierdzących, że mają monopol na kontrolę zgodności przepisów z tą ustawą.
      7. Ziobro cudownie obnażył słabość trzeciej władzy. Okazało się, że znakomita większość sędziów w wydziałach karnych, jak ten co krzyż miał na piersiach, a brauning w kieszeni, wrzeszczy Konstytucja, ale ma ją gdzieś. Wiemy to dzięki młodszemu ze Zbigniewów.
      I wiele innych

      Usuń