Bardzo chciałbym
popełnić przestępstwo opisane w art. 53 ust. 1 ustawy o
przeciwdziałaniu narkomanii. Zrealizowanie znamion tego typu czynu
zabronionego oznacza bowiem osiągnięcie stanu absolutnego spokoju,
emocjonalnej pustki, niezależności od jakichkolwiek ambicji, dążeń
i pragnień. Tego przestępstwa może dopuścić się wyłącznie
sprawca wolny i szczęśliwy.
Przygotowanie nie jest
więc łatwe. Należy zacząć od wysłuchania audycji o Moondogu w
Programie Drugim Polskiego Radia. Potem zestaw: Joy Division, 1984,
Bauhaus, Origami Arktika, trochę zespołów z niegdysiejszej audycji
Pustynna Burza. Do tego kontemplacja obrazów Malewicza, wymiana
spojrzeń z panem sprzedającym precle pod sądem, spacer przez
korytarz, na którym oczekują kandydaci na rozwodników. Wizyta w
galerii handlowej. Lektura Nowego Testamentu, wpisu w Wikipedii o
Dwunastu ogniwach współzależnego powstawania, wysłuchanie relacji
o wymianie poglądów pomiędzy kandydatami na dziekana KIA. Ułożenie
planu reportażu o ostatnim na świecie skupie pustych opakowań
szklanych. Joga. Bardzo długi bieg.
Wszystkie te zabiegi i
tak mogą zakończyć się fiaskiem. Ustawodawca życzy sobie, by
sprawca przestępstwa z art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu
narkomanii działał bezinteresownie, bez żadnego celu (majątkowego,
osobistego), by był Jezusem Wielkiego Imperium Rozrywki, który
wytwarza środki odurzające tylko dlatego, że może. Jest to bardzo
trudne, bo jeśli sprawca wytwarza taki środek, by sprawdzić czy
może (w sensie czy umie, czy nie utracił demiurgicznej mocy), to
nie realizuje znamion art. 53 ust. 1 upn. Osiąga bowiem korzyść
osobistą polegającą na zaspokojeniu własnej ciekawości (nawet
gdyby celem nie była satysfakcja z aktu kreacji). Sprawca, który
wytwarzając chociażby 1 gram suszu ziela konopi czy amfetaminy
poczuje: radość, spełnienie, zdziwienie, a nawet przerażenie
skutkujące postanowieniem, że nigdy więcej nie dotknie narkotyków,
trafi do więzienia na co najmniej 3 lata.
Art. 53 ust. 1 upn, to
przepis, który zdecydowanie wyprzedza nasze czasy. Wciąż nie
osiągnęliśmy poziomu automatyzacji i zbydlęcenia w stopniu
umożliwiającym zastosowanie tak skonstruowanej normy, a
jednocześnie prace nad sztuczną inteligencją, której dysponent
będzie być może zdatny do popełnienia tego wyrafinowanego
przestępstwa, nie zakończyły się pełnym sukcesem. Obecnie każdy
kto wytwarza środki odurzające popełnia zbrodnię opisaną w art.
53 ust. 2 upn, co nie jest być może rozwiązaniem zgodnym z
Konstytucją, jednak do czasu zlikwidowania Trybunału
Konstytucyjnego sądy nie będą zapewne miały odwagi odnotowywać
tę właściwość przedmiotowej regulacji.
Kiedy jednak zlikwidujemy
Trybunał, gdy osiągniemy stan pustki (czy to w wyniku świadomych
operacji intelektualnych, praktyk religijnych, czy też w związku z
oddaniem się życiu instynktownemu), to i tak popełnienie występku
z art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii będzie nie
lada wyzwaniem, przynajmniej w zakresie niektórych substancji
odurzających. Wszystko przez znamię „znacznej ilości”
przewidziane w ust. 2 tego przepisu. Ci, którzy chcieliby zrobić
coś dla ludzkości, dokonać rzeczy bardzo trudnej, a zarazem
brzydzą się alkoholem, heroiną, czy kokainą i preferują ziele
konopi innych niż włókniste, skazani są na porażkę. Sąd
Najwyższy konsekwentnie przyjmuje bowiem, że znaczna ilość środka
odurzającego to taka, która wystarcza dla odurzenia kilkudziesięciu
osób uzależnionych (spuśćmy kurtynę miłosierdzia na sygnatury).
Dzięki takiej wykładni, sprawca, który jeden krzew wysuszy,
popełnia zbrodnię zagrożoną karą od 3 lat pozbawienia wolności.
W tej niełatwej sytuacji, do czasu zlikwidowania Sądu Najwyższego,
każdy śmiałek próbujący popełnić przestępstwa z art. 53 ust.
1 powinien być uznawany za bohatera.
Panie Mecenasie, a co Pan myśli o ministrze Błaszczaku?
OdpowiedzUsuńhttp://fakty.interia.pl/dolnoslaskie/news-rmf24-fatalne-bledy-policji-przy-zatrzymaniu-igora-s,nId,2219085
nic nie myślę. nie wiem jak wygląda. nie wiem czy lubi rybę.
Usuńministrowie nie interesują mnie i ja ich nie interesuję. W ostatnią niedzielę prosiłem jednego by pomógł i zignorował mnie. i pomyśleć, że na tym blogu okazałem mu tyle uczucia...
a co do samej informacji prasowej: paradoksalnie ja nie sprzeciwiam się temu, by w akcji policjant kogoś uderzył, użył paralizatora itd. W emocjach można więcej.
Najgorzej jak czynią zło (łamią prawo) mogąc tego uniknąć, mając czas na refleksję. wtedy policjanci, czy prokuratorzy niczym nie różnią się od biegających z nożami po ulicach.