O siódmej rano wsiadamy
do pomarańczowego fiata 125p. Mama, tata, siostra i ja. Nikt nie
pamięta czy był duży mróz.
Po chwili zostajemy z
siostrą w przedszkolu, a rodzice ruszają do pracy. Na ulicy
Wyspiańskiego zatrzymuje ich milicjant. Mówi, że wprowadzono zakaz
używania prywatnych samochodów. Mama tłumaczy, że musi jechać do
pracy, do sądu i milicjant nieoczekiwanie pozwala na dalszą podróż.
Jest poniedziałek, 14 grudnia 1981. Rzeszów.
W sądzie ponuro. Tuż po
rozpoczęciu pracy kuratorzy, a mama właśnie jest kuratorem, są
wzywani do wydziału karnego. Tam spore zamieszanie. Jedna z
działaczek sądowej Solidarności, sędzia sądu rodzinnego, prosi
pracowników, by nie podpisywali oficjlanej deklaracji lojalności
wobec władz PRL. Mówi, że negocjują z prezesem zmianę jej
treści. Według mamy sędziowie Sądu Rejonowego zostali wezwani na
zamek już 13 grudnia, ale odmówili podpisania lojalki i rozmowy
trwały całą noc.
Solidarność powstała w
rzeszowskim sądzie jesienią 1980 roku. To była spontaniczna
decyzja, w proteście przeciwko prezesowi Sądu Wojewódzkiego, który
stanowczo wykluczał powstanie tego związku. Podobno organizacja trwała godzinę, a zapisali się się prawie wszyscy. Teraz
jej działaczom, w tym młodym sędziom, zależy na ścieżce skrajem
nieba, skrajem piekła.
Negocjacje kończą się
sukcesem, jednak mama nie pamięta ustalonego tekstu. Protokolantki
siadają do maszyn. Niedługo wszyscy podpisują przezroczyste niemal
kartki i następuje chwilowe rozluźnienie. Mama wraca co pokoju
kuratorów. Przez okno widzi kolumnę transporterów opancerzonych
SKOT zmierzających w kierunku fabryki WSK.
(współpraca Bogumiła Burda. odmowa współpracy: Magdalena Burda i Marian Burda - zasłonili się niepamięcią)
(współpraca Bogumiła Burda. odmowa współpracy: Magdalena Burda i Marian Burda - zasłonili się niepamięcią)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz