piątek, 14 sierpnia 2015

nuż w bżuhu

Zdarzają się praktycy i naukowcy, którzy myślą, że w obecnie obowiązującym kodeksie postępowania karnego ustawodawca zapisał zasadę prawdy materialnej. To przejaw ignorancji, zaniedbań w zakresie samokształcenia i intelektualnej gnuśności.

Wyjawienie prawdy należy poprzedzić przywołaniem ducha radykalnych demaskatorów, bojowników o nowy ład, nową sztukę, społeczną świadomość. Patronami tego tekstu niech będą zatem Tadeusz Peiper (bratanek tak dobrze znanego komentatora Leona), Anatol Stern oraz Bruno Jasieński. Kilka poniższych uwag powstało pod wpływem wymiany zdań pod jednym z wcześniejszych tekstów oraz odezwy Sterna i Jasieńskiego z 2 jednodńuwki futurystuw: „dźgnięte nożem w bżuh ospałe bydlę sztuki polskiej zaczęło ryczeć (…) obywatele pomużće nam zedżeć z was wasze znoszone od codziennego użytku skury. (…) czerwony sztandar oddawna już stał śę w polsce czerwoną hustką do nosa. demokraci wywieśće sztandary ze słowami naszych szwajcarskih pszujaćuł: hcemy szczać we wszystkih kolorah” (nuż w bżuhu. 2 jednodńuwka futurystuw. krakuw warszawa listopad 1921)


Dźgając Państwa w dobrze odżywione adwokackie, prokuratorskie, sędziowskie, profesorskie i asystenckie brzuchy informuję zatem, że w obecnie obowiązującym kodeksie postępowania karnego nie zapisano zasady „prawdy materialnej”. Nie posłużono się bowiem pojęciem prawdy w znaczeniu klasycznym, opracowanym przez Arystotelesa: veritas est adaequatio conformitas intellectus et rei (zakładam, że prawda „materialna”, to ta o której pisał wspominany uczony, zresztą wskazują na to również autorzy podręczników do procesu karnego – np. R. Kmiecik, E. Skrętowicz). Gdyby tak uczyniono, to moglibyśmy śmiało powiedzieć, że twórcy mojego ulubionego aktu prawnego to kompletni idioci i ignoranci. Wszak od tysięcy lat ludzkość  stara się uporać mankamentami nauki o prawdzie w ujęciu Filozofa (tu warto zaznaczyć, że w Corpus Aristotelicum znajdujemy trzy rodzaje prawdy, o czym dowiedziałem się z artykułu pana Waldemara Gontarskiego). Nie sposób więc zakładać, że Wielcy Piszący nie słyszeli nazwisk: Bacon, Berkeley, Hume, Leibnitz, Kant, Schleiermacher, Husserl, Tarski, itd. Nie mogli więc, jak sugerują to niektórzy uczeni i praktykujący na niwie Ukochanego Aktu, odnosić się do definicji prawdy z wykopalisk. Byłoby to groteskowe i niepoważne, a zatem w art. 2 par. 2 kpk zapisali, że podstawą rozstrzygnięcia powinny być prawdziwe ustalenia faktyczne. Nie ma mowy o prawdzie materialnej, bo Twórcy wiedzieli jak skompromitowane, nieostre i poddane wielowiekowej krytyce jest to pojęcie w ujęciu klasycznym (na które to ujęcie wskazuje określenie „materialna”). Jest oczywiste, że mieli na myśli prawdę wynikającą z dowodów i stanowiska stron.

W regułach wykładni językowej, systemowej i funkcjonalnej próżno szukać argumentów za przyjęciem, że polski kodeks postępowania karnego stoi na gruncie zasady prawdy materialnej. Wszak nie ma legalnej definicji pojęcia użytego w art. 2 par. 2 kpk, a odwołując się do języka potocznego nie możemy – co należy powtórzyć – sięgać do znaczenia aktualnego 2300 lat temu. Nie możemy też przekreślać tych dwóch tysięcy lat pracy filozofów, którym nie udało się dopracować koncepcji prawdy materialnej, natomiast udało im się ją zweryfikować negatywnie. Wiara w prawdę materialną podobna jest przekonaniu o skuteczności środka dowodowego w postaci tortur.

Należy przy okazji dodać, że niczego nie ma o prawdzie materialnej w Konstytucji. Inaczej twierdzą autorzy B. Nita i A. Światłowski (PiP 1/2012, s. 33 i nast.) jednak wychodzą oni z błędnego, barbarzyńskiego założenia, że ustawodawca nie przekroczył intelektualnie Średniowiecza i w Ukochanej Ustawie korzysta z wydobytego z gruzowisk i zgliszcz pojęcia prawdy materialnej. W art. 45 Konstytucji jest mowa o sprawiedliwym rozpatrzeniu sprawy, co obliguje organ do wsparcia orzeczenia na wszystkich, prawidłowo przeprowadzonych i rzetelnie ocenionych dowodach. Tylko tyle, jednak więcej nie trzeba.

Jeśli prawidłowo odczytać pojęcie prawdy z art. 2 par. 2 kpk, to nie ma potrzeby stawiania tezy o rzekomych odstępstwach od zasady wsparcia orzeczenia na prawdziwych ustaleniach faktycznych, w przypadku konieczności skorzystania z fikcji procesowej narzuconej art. 5 par 2 kpk, czy też zastosowaniem trybów konsensualnych. W takim wypadku, w myśl zasad sprawiedliwości proceduralnej, prawda pozostaje prawdą, wynikającą z dowodów i oświadczeń stron. Orzeczenie, jakkolwiek być może oparte na ustaleniach niezgodnych z tym co rzeczywiście się wydarzyło, wynika jednak z prawdziwych ustaleń faktycznych. Prawdziwych w rozumieniu art. 2 par. 2 kpk, bo zgodnych z tym co się udało udowodnić.


Proszę teraz chodzić z nożem w bżuhu. hociaż pszecież codzienność to prawda dowoduw, nie materialna, ona tylko w muzgach ignorantuw.  

3 komentarze:

  1. - rozstrzygnięcie powinno odpowiadać treści przeprowadzonych dowodów -
    Aczkolwiek cytując ks Tischnera, góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: -święta prawda, tyż prawda i gówno prawda.
    Tak bym chciała kiedyś zobaczyć jak Pan w apelacji zarzuci po prostu, że te wszystkie ustalenia to jest "gówno prawda"
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno o sprawę stosowną. może jakieś malwersacje przy inwestycji w szalet publiczny.

      Ja z kolei czekam na dzień, w którym sąd w taki sposób skwituje moje wynurzenia.

      Usuń
    2. a w pozostałych sprawach zostaje sformułowanie o "znikomym stopniu wiarygodności".

      przy okazji bardzo dobry tekst, taki z kategorii "święta prawda ".

      Usuń