Zdarzają
się praktycy i naukowcy, którzy myślą, że w obecnie obowiązującym
kodeksie postępowania karnego ustawodawca zapisał zasadę prawdy
materialnej. To przejaw ignorancji, zaniedbań w zakresie
samokształcenia i intelektualnej gnuśności.
Wyjawienie
prawdy należy poprzedzić przywołaniem ducha radykalnych
demaskatorów, bojowników o nowy ład, nową sztukę, społeczną
świadomość. Patronami tego tekstu niech będą zatem Tadeusz
Peiper (bratanek tak dobrze znanego komentatora Leona), Anatol Stern
oraz Bruno Jasieński. Kilka poniższych uwag powstało pod wpływem
wymiany zdań pod jednym z wcześniejszych tekstów oraz odezwy
Sterna i Jasieńskiego z 2 jednodńuwki futurystuw: „dźgnięte
nożem w bżuh ospałe bydlę sztuki polskiej zaczęło ryczeć (…)
obywatele pomużće nam zedżeć z was wasze znoszone od codziennego
użytku skury. (…) czerwony sztandar oddawna już stał śę w
polsce czerwoną hustką do nosa. demokraci wywieśće sztandary ze
słowami naszych szwajcarskih pszujaćuł: hcemy szczać we wszystkih
kolorah” (nuż w bżuhu. 2 jednodńuwka futurystuw. krakuw warszawa
listopad 1921)
Dźgając
Państwa w dobrze odżywione adwokackie, prokuratorskie, sędziowskie,
profesorskie i asystenckie brzuchy informuję zatem, że w obecnie
obowiązującym kodeksie postępowania karnego nie zapisano zasady
„prawdy materialnej”. Nie posłużono się bowiem pojęciem
prawdy w znaczeniu klasycznym, opracowanym przez Arystotelesa:
veritas est adaequatio conformitas intellectus et rei (zakładam,
że prawda „materialna”, to ta o której pisał wspominany
uczony, zresztą wskazują na to również autorzy podręczników do
procesu karnego – np. R. Kmiecik, E. Skrętowicz). Gdyby tak
uczyniono, to moglibyśmy śmiało powiedzieć, że twórcy mojego
ulubionego aktu prawnego to kompletni idioci i ignoranci. Wszak od
tysięcy lat ludzkość stara się uporać mankamentami nauki o
prawdzie w ujęciu Filozofa (tu warto zaznaczyć, że w Corpus
Aristotelicum znajdujemy trzy rodzaje prawdy, o czym dowiedziałem
się z artykułu pana Waldemara Gontarskiego). Nie sposób więc
zakładać, że Wielcy Piszący nie słyszeli nazwisk: Bacon,
Berkeley, Hume, Leibnitz, Kant, Schleiermacher, Husserl, Tarski, itd.
Nie mogli więc, jak sugerują to niektórzy uczeni i praktykujący
na niwie Ukochanego Aktu, odnosić się do definicji prawdy z
wykopalisk. Byłoby to groteskowe i niepoważne, a zatem w art. 2
par. 2 kpk zapisali, że podstawą rozstrzygnięcia powinny być
prawdziwe ustalenia faktyczne. Nie ma mowy o prawdzie materialnej, bo
Twórcy wiedzieli jak skompromitowane, nieostre i poddane
wielowiekowej krytyce jest to pojęcie w ujęciu klasycznym (na które
to ujęcie wskazuje określenie „materialna”). Jest oczywiste,
że mieli na myśli prawdę wynikającą z dowodów i stanowiska
stron.
W
regułach wykładni językowej, systemowej i funkcjonalnej próżno
szukać argumentów za przyjęciem, że polski kodeks postępowania
karnego stoi na gruncie zasady prawdy materialnej. Wszak nie ma
legalnej definicji pojęcia użytego w art. 2 par. 2 kpk, a odwołując
się do języka potocznego nie możemy – co należy powtórzyć –
sięgać do znaczenia aktualnego 2300 lat temu. Nie możemy też
przekreślać tych dwóch tysięcy lat pracy filozofów, którym nie
udało się dopracować koncepcji prawdy materialnej, natomiast udało
im się ją zweryfikować negatywnie. Wiara w prawdę materialną
podobna jest przekonaniu o skuteczności środka dowodowego w postaci
tortur.
Należy
przy okazji dodać, że niczego nie ma o prawdzie materialnej w
Konstytucji. Inaczej twierdzą autorzy B. Nita i A. Światłowski
(PiP 1/2012, s. 33 i nast.) jednak wychodzą oni z błędnego,
barbarzyńskiego założenia, że ustawodawca nie przekroczył
intelektualnie Średniowiecza i w Ukochanej Ustawie korzysta z
wydobytego z gruzowisk i zgliszcz pojęcia prawdy materialnej. W art.
45 Konstytucji jest mowa o sprawiedliwym rozpatrzeniu sprawy, co
obliguje organ do wsparcia orzeczenia na wszystkich, prawidłowo
przeprowadzonych i rzetelnie ocenionych dowodach. Tylko tyle, jednak
więcej nie trzeba.
Jeśli
prawidłowo odczytać pojęcie prawdy z art. 2 par. 2 kpk, to nie ma
potrzeby stawiania tezy o rzekomych odstępstwach od zasady wsparcia
orzeczenia na prawdziwych ustaleniach faktycznych, w przypadku
konieczności skorzystania z fikcji procesowej narzuconej art. 5 par
2 kpk, czy też zastosowaniem trybów konsensualnych. W takim
wypadku, w myśl zasad sprawiedliwości proceduralnej, prawda
pozostaje prawdą, wynikającą z dowodów i oświadczeń stron.
Orzeczenie, jakkolwiek być może oparte na ustaleniach niezgodnych z
tym co rzeczywiście się wydarzyło, wynika jednak z prawdziwych
ustaleń faktycznych. Prawdziwych w rozumieniu art. 2 par. 2 kpk, bo
zgodnych z tym co się udało udowodnić.
Proszę
teraz chodzić z nożem w bżuhu. hociaż pszecież codzienność to
prawda dowoduw, nie materialna, ona tylko w muzgach ignorantuw.
- rozstrzygnięcie powinno odpowiadać treści przeprowadzonych dowodów -
OdpowiedzUsuńAczkolwiek cytując ks Tischnera, góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: -święta prawda, tyż prawda i gówno prawda.
Tak bym chciała kiedyś zobaczyć jak Pan w apelacji zarzuci po prostu, że te wszystkie ustalenia to jest "gówno prawda"
:)
trudno o sprawę stosowną. może jakieś malwersacje przy inwestycji w szalet publiczny.
UsuńJa z kolei czekam na dzień, w którym sąd w taki sposób skwituje moje wynurzenia.
a w pozostałych sprawach zostaje sformułowanie o "znikomym stopniu wiarygodności".
Usuńprzy okazji bardzo dobry tekst, taki z kategorii "święta prawda ".