wtorek, 30 czerwca 2015

Ta wojna się nigdy nie skończy

Opowiem wam inną przygodę, dziwniejszą. Wcale nie o tym, że Państwo złe, że porażka, nieszczęście, pokrzywdzenie, że przysyłają telewizję, która kłamie. 

Trzy lata temu czytelnik zaproponował złożenie skargi do ETPCZ. Trzeba to podkreślić, że wyłącznie z inspiracji tego czytelnika pismo zostało sporządzone, sam nigdy bym tego nie wymyślił. Chodziło o przetrzymywanie nieletnich w schroniskach bez orzeczenia sądu. Ten stary tekst można przeczytać tutaj. Skargę poparła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, rząd co do zasady nie polemizował. Stanowisko ludzi władzy było o tyle zaskakujące, że kiedy dzwoniłem do schronisk dla nieletnich i pisałem do sądu, że nie można więzić dzieci bez stosownego orzeczenia, to moje wywody budziły zdumienie. Nawet Rzecznik Praw Dziecka nie podjął jakiś energicznych działań. Dla wszystkich było oczywiste, że jak sprawa prowadzona jest w postępowaniu poprawczym, to automatycznie przedłuża się pozbawienie wolności ponad 3 miesiące, pomimo tego, że sąd nie wydał żadnego postanowienia. Mówiąc inaczej byłem dla nich człowiekiem z kosmosu.

Z perspektywy czasu trudno uwierzyć, że to się działo naprawdę i trzeba było pisać do jakiegoś odległego miasta w obcym państwie, żeby ktoś dostrzegł bezprawną praktykę sądów i schronisk (na pewno dwóch, nie sprawdzałem jak działają inne).  

Dzisiaj Europejski Trybunał Spraw Człowieka skargę uwzględnił, stwierdził naruszenie art. 5 par. 1 Konwencji, art. 5 Par. 4 Konwencji i zasądził 5000 Euro zadośćuczynienia. Wyrok dostępny tutaj:  http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/Pages/search.aspx#{"itemid":["001-155716"]}  Numer sprawy 57722/12. 



W kolejce czekają sprawy stosowania aresztu pomimo prowadzenia postępowania z naruszeniem naczelnych zasad procesu karnego, czy brak możliwości sporządzenia apelacji w zakresie dotyczącym materiałów niejawnych.  Być może też trzeba szybko pisać skargi. Wszak powiada Jakub Biłuński: ta wojna się nigdy nie skończy. 



14 komentarzy:

  1. Dobra robota. Nastała światłość i dobro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady. W emocjach zapomniałem napisać ostatnie zdanie: a na obiad była potrawka z kury.

      Usuń
  2. To jest jakaś masakra, że z takimi sprawami trzeba jeździć do Strasburga...

    OdpowiedzUsuń
  3. just another Lesson Learned ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Opowiem wam inną przygodę, dziwniejszą."

    Witold Gombrowicz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, no i właśnie zabrakło zakończenia o tej potrawce z kury.

      Usuń
    2. Ha! Wiedziałem, że gdzieś już czytałem te słowa.

      Ja dziś przypadkiem trafiłem do tego miejsca:

      http://www.muzeumgombrowicza.pl/pl/glowna

      Polecam, zwłaszcza że Pan Mecenas czesto przywołuje opowiadanie "Tancerz Mecenasa Kraykowskiego".

      Usuń
    3. A to dobrze, Kosmos nie jest za bardzo popularny wśród sympatyków nauk i praktyk prawnych. Kosmos nasunął się w związku z tą sprawą, bo każdy kto staje w obliczu sporządzenia skargi konstytucyjnej czy do etpcz przede wszystkim musi zmierzyć się z samotnością i lękami poszukiwacza (w tej sprawie było nieco inaczej z uwagi na wyraźną zachętę do jej sporządzenia). Mierzy się z obawą czy jego działania nie są po prostu śmieszne skoro poważne organy państwa i to wszystkich instancji uważają inaczej.

      Kosmos jest dobrą lekturą bo pokazuje jak ekscytacja towarzysząca poszukiwaniu pozwala (pomaga, zmusza?) na przełamanie kolejnych granic. Jednocześnie – poprzez ostatnie zdanie - ukazuje miałkość owych ekscytacji i absolutną wszechwładzę codzienności (której trzeba jednak rzucać wyzwania). Przez postać emerytowanego pracownika banku i jego kulki chleba książka zyskuje wymiar uniwersalny (w sumie to nie wiem czy ją dobrze pamiętam). Każdy poszukiwacz zaczyna zamykać się we własnym kosmosie i próbuje go strzec przed wciąż nacierającą, bezwzględną i potężną codziennością. Wobec obietnicy porażki walka jest celem samym w sobie.

      Usuń
  5. Od mamy mojego kolegi, która uczy polskiego w jednym z lepszych krakowskich liceów i uchodzi za osobę mającą znaczne pojęcie o literaturze, dowiedziałem się że w Krakowie ludzi, którzy przeczytali "Kosmos" można policzyć na palcach jednej ręki.

    Nie pamiętam szczegółów fabuły - czytałem przy okazji matury 7 lat temu. Interpretuję jednak tę książkę jako portret osamotnienia jednostki, która usilnie stara się nadać sens otaczającej jej rzeczywistości (powtarzający się motyw patyków leżących na ziemi, które mają coś oznaczać). Na koniec próby te okazują się nieudane - rzeczywistości nie da nadać się sensu. Ale nie jestem pewien prawidłowości swojej interpretacji - "Kosmos" to najsmutniejszy, ale i jeden z najtrudniejszych tekstów z jakim miałem styczność.

    W ogóle wydaje mi się, że cała twórczość Gombrowicza nie jest w Polsce zbyt popularna - statystyczna osoba nawet z wyższym wykształceniem, uważa go za "dziwaka, który się naćpał i nie wiadomo o co mu chodzi". W czasie dzisiejszej wizyty w Muzeum dowiedziałem się, że na co dzień raczej stoi ono puste.

    Masa preferuje jednak prosty przekaz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście - tak chyba jest, że bohaterowie bardziej chcą nadać sens, niż ufając "rzeczywistości" chcą ją poznać. Nadałem książce inny sens przez ten kontekst wyjątkowych instytucji typu skargi do cudzoziemskich sądów.

      Myślę, że z czytelnictek kosmosu nie jest tak źle.

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że ma Pan Mecenas rację - bo tę książkę naprawdę warto przeczytać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluje. Poznalam Pana blog wlasnie, gdy publikowal Pan wpisy dotyczace tego problemu. Potem dluzej nie zagladalam na strone. Super przeczytac, ze mial miejsce final tej historii I to taki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń