Zadzwonił pan z gazety i okazało się, że prowadzona jest dystrybucja korespondencji RPO w sprawie jednego z niegdysiejszych wpisów. Ja to Państwu opowiem w sposób sobie właściwy.
Zdradziecki atak złego obywatela Burdy nastąpił kilka miesięcy temu. Perfidnie, a nade wszystko znienacka, uderzył on w policję i sądy z taką mocą, że przerażonym funkcjonariuszom przed kamerami rozmazywały się twarze. Służby prasowe podjęły nierówną walkę, ale agresja złego obywatela Burdy była nie do powstrzymania. Samotni, wylęknieni i bezradni musieli być policjanci kierujący tutejszą policją. Co rusz klikali pewnie myszką na tekst o art. 50a k.w. i truchleli. Na nic zdało się wsparcie prasy i telewizji, na nic słuszne głosy oburzenia telewidzów i czytelników. Zło zbierało obfite plony, a nikt nie udzielał skutecznej pomocy nieszczęsnym (trzeba przy tym odnotować, że kolejnym przejawem dziwności bytu jest fakt, że policjantów, którzy zajmują się pracą, atak ten jakby nie dotyczył i być może nawet ich nie zainteresował, okoliczność ta potwierdza jednakowoż potworną nikczemność i skrytobójczą moc agresji).
Wydawało się, że wszystko już stracone, świat runie zaraz w ohydną obłudę, zaś my unurzamy się w zbrodni. Zły obywatel Burda triumfował i sycił się zwycięstwem nad wszystkimi organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Opanował je, zawładnął i uczynił nieprzydatnymi do użytku. Wtedy Pan (bo któż inny?) natchnął Wybrankę.
Wybranka nazywała się Aleksandra Wentkowska. Była doktorem prawa, pełniła funkcję Pełnomocnika Terenowego Rzecznika Praw Obywatelskich, a zatem była idealnym obrońcą policji i sądów przed okropnym atakiem obywatela.
Wybranka sporządziła pismo. Korzystając z jej uprzejmości możemy zaprezentować ten dokument bez skrótów. Przed jego lekturą warto uświadomić sobie jak wielką i awangardową pracę interpretacyjną wykonała autorka. Otóż z art. 1 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich wcale nie łatwo wyczytać, że celem istnienia instytucji Rzecznika jest ochrona organów państwa przed obywatelem (nawet złym Burdą). Wybrance się to jednak udało i chociażby z tego powodu każdy sympatyk egzegezy tekstów prawnych winien darzyć ją szczególną atencją.



Z naszej perspektywy najważniejszy fragment wystąpienia, to ten, w którym zwrócono uwagę, że „trudno zaakceptować sytuację, w której adwokat zamieszcza w treści swego bloga wypowiedzi, (...) które mogą obiektywnie zostać uznane za naruszające zasadę niezawisłości sędziowskiej, nadto zawierające formułowane bez uzasadnienia zarzuty kierowane pod adresem organów stojących na straży bezpieczeństwa publicznego i strzegących praworządności, a także wręcz ośmieszających osoby wykonujące ww. zawody.” Wcześniej autorka wskazała na przykłady nieprawidłowych wypowiedzi złego obywatela Burdy: o „niesprawiedliwym karaniu przez sądy” i o „umiejętnym biciu w tym mieście przez policjantów”.
Cytowany fragment zmiażdżył złoczyńcę. Wprawdzie autorka nie przedstawiła swojej propozycji interpretacji art. 50a k.w., jednak widać wyraźnie, że ma rację. Warto też zwrócić uwagę na brawurową tezę (ale przecież po głębszym namyśle nader trafną), o naruszeniu zasady niezawisłości sędziowskiej. Przecież zły obywatel Burda, krytykując praktykę stosowania art. 50a k.w. powołał się w swoim tekście komentarz do kodeksu wykroczeń! Dobrze, że ten zuchwały zamach został zdemaskowany i potępiony. Sędziowie odetchnęli.
Pismo Wybranki jest jednym z najskuteczniejszych przejawów prawniczej sztuki epistolarnej ostatnich czasów. Otóż zły obywatel Burda postanowił wszystko zmienić. Przeprasza zatem i apeluje do Państwa, by nigdy nie krytykować policji i sądów. Szczególnie nie wolno sięgać do takich środków wyrazu jak ironia, pastisz, karykatura. Nie wolno kwestionować praktyki stosowania przepisów, najlepiej w ogóle nie czytać i nie powoływać komentarzy, czy tez z piśmiennictwa! Organy Państwa trzeba chwalić i mówić o nich radośnie, z zapałem. W społeczeństwie obywatelskim, w którym Rzecznik Praw Obywatelskich strzeże wszystkich obywateli i wszystkie jeziora, jakakolwiek dyskusja jest zbędna, jest zdradziecka i tylko niepotrzebnie jątrzy. Od dzisiaj, z całego serca i mocy, wszyscy razem, pomagamy policji i sądom. Kochamy je i przestajemy być wichrzycielami.
By jeszcze bardziej Państwa przekonać podajemy pierwszy pozytywny przykład naszego apelu. Poniżej zamieszczamy fotografię części obywatela (a dokładniej oka), dla którego Rzecznik Praw Obywatelskich niczego nie musi robić. Obywatela, który zachował się bardzo odpowiedzialnie i pomógł policji tuż po zatrzymaniu. Obywatela, który nie czekał, nie zastanawiał się, nie musiał być upominany pisemnie przez dr Aleksandrę Wentkowską. Obywatela, który (co udokumentowano stosowną notatką służbową) pobił się sam.