Na Sądzie Ostatecznym
chciałbym bronić Jezusa (bo skoro stał się człowiekiem, to chyba otrzyma
wezwanie), ale zapewne pełnomocnictwo zostanie udzielone Fidelowi Castro. O
zręczności tego adwokata niech świadczy fakt, że pierwszego dnia procesu, w
którym odpowiadał za atak na koszary Moncada, przekonał sąd, by
pozwolił mu przesiąść się z ławy oskarżonych na miejsca obrońców. Co więcej jego mowa końcowa, ukoronowana
znanym „historia mnie uniewinni”, jest jednym z najlepszych głosów stron jakie
w życiu czytałem. Może była trochę za
długa, ale adwokat Castro musiał się wypowiedzieć obszernie, bo w początkowej fazie wystąpienia wyszydził
lapidarny, nieśmiały głos prokuratora, który ograniczył się do
zacytowania przepisu i żądania wymierzenia kary 26 lat pozbawienia wolności.
Jezus wybierze
jednak adwokata Castro przede wszystkim z uwagi na jego zaciekłość i konsekwencję.
Kiedy Fulgencio Batista dokonał przewrotu
w roku 1952, Fidel zakwestionował legalność jego rządów na drodze
sądowej. Po jej wyczerpaniu nie porzucił nadziei i walczył z bezprawiem z
karabinem w ręku. Tylko taki obrońca daje klientowi nadzieję, że zrobi wszystko co w jego mocy, a
to ważne będzie szczególnie podczas Sądu
Ostatecznego.
Nie wydaje mi
się, by Jezus zrezygnował z Fidela Castro, z powodu jego działalności
prowadzonej po zawieszeniu kariery adwokackiej. Klientów zwykle nie obchodzi
zło, którego się dopuszczamy.
Klientów obchodzi tylko wynik.
OdpowiedzUsuńNa tle mglistych wspomnień, które wyniosłem z lekcji religii, Pana rozważania są lekko bezprzedmiotowe, z tego względu, że Jezus nie będzie potrzebował obrony na Sądzie Ostatecznym, gdyż (o ile pamiętam) pomimo faktu iż stał się człowiekiem, nie był nigdy dotknięty grzechem, w tym także grzechem pierworodnym (nie był bowiem synem Adama, ale Synem Bożym, a tylko synowie Adama są naznaczeni grzechem pierworodnym). Nie odziedziczył także grzechu po Matce, która jest uznawana za niepokalaną.
OdpowiedzUsuńJezus będzie więc chyba w mógł w spokoju usadowić się za stołem sędziowskim. Szanse, że ktoś go wezwie do udziału w tym wydarzeniu w charakterze oskarżonego są mocno ograniczone.
Pozdrawiam.
Myślałem o odpowiedzialności za działalność podjętą po urodzeniu, a nie za lekkomyślność przodków mamy. A na marginesie: Ewa z Adamem, nie wiedząc co jest dobre, a co złe, nie mogli zgrzeszyć. Wygnanie z raju było niesprawiedliwe. Oni też potrzebowali obrońcy.
UsuńPanie Mecenasie,
UsuńNa tym obrazku Jezus Ch. nie wygląda na kogoś, kto potrzebuje obrońcy:
http://1.bp.blogspot.com/-TdVazk4wRGQ/T2GYG_3fUBI/AAAAAAAABoo/L0shq0DMFXw/s1600/last-judgement-michelangelo.jpg
pozdrawiam,
jp
Ale to nie On. Niepodobny. Trudno przyjąć, by to ciało było wykorzystywane przez wędrownego kaznodzieję. Fresk jest nieprawidłowy.
UsuńPanie Mecenasie, ale właśnie o to chodzi, , że jeżeli wykluczymy odpowiedzialność Jezusa za grzech pierworodny, to zupełnie nie ma Go o co oskarżyć, a więc nie ma i przed czym bronić :).
UsuńJego działalność po urodzeniu była bowiem dość sympatyczna, tj. jako Bóg nigdy nie dopuścił się żadnego grzechu. Nigdy. Szatan kusił go na pustyni, ale Chrystus nie dał się złamać. Jest więc absolutnie czysty. Nie można mu postawić żadnego sensownego zarzutu.Jego obrona byłaby więc prosta, mniej wymagająca niż obrona bramki atakowanej przez Daniela Sikorskiego. O tym jak mało wymagającym zajęciem byłoby bronienie takiej bramki niech świadczy ten film:
https://www.youtube.com/watch?v=U06qZBeSAOg
Według mnie natomiast ciekawym byłoby podjęcie się obrony Judasza. Niby niefajnie się zachował, sprzedał kolegę, ale gdyby nie jego niecny czyn, Chrystus nie mógłby umrzeć na krzyżu za grzechy ludzkości, które w konsekwencji nigdy nie zostałyby odkupione. Pośrednio więc (i chyba nieumyślnie) Judasz przyczynił się do zbawienia ludzkości. Myślę więc, że dałoby się tego pana przedstawić w dość pozytywnym świetle, choć wymagałoby to sporej inwencji.
Pozdrawiam
Zwątpił. Czy coś umniejsza jego winę?
UsuńJudasz jest łatwiejszym przypadkiem, jego obronę powierzyłbym córce mej Celinie, bo ona z przenikliwością pięciolatka dostrzega wszelkie okoliczności świadczące o braku winy (w znaczeniu procesowym)
Zwątpił (mam na myśli słowa "Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił"). Ale jego winę umniejszają albo wręcz wyłączają warunki, w których się tego dopuścił. Po torturach, przybity do krzyża, wyśmiewany, upokarzany, opluwany, odwodniony, bez tlenu (z tego co się orientuję, śmierć ukrzyżowanego człowieka następuje właśnie poprzez... uduszenie), opuszczony w zasadzie przez wszystkich. Ciężko w takiej sytuacji przypisać człowiekowi winę za niedochowanie posłuchu jakiejkolwiek normie. A nawet jeśli się ją przypisze, to jej stopień byłby w tym przypadku na tyle niski, że ja ciągle obstaje przy sowim zdaniu, że obrona Jezusa nie byłaby trudnym zadaniem.
Usuńp.s. przepraszam za literówki
UsuńA kto to ten Jezus? Ja czekam na wpis o Igorze Tuleja!
OdpowiedzUsuńO Igorze to jak będę omawiał Jesus Christ Superstar
UsuńWracając do Jezusa, Jak już przyjęliśmy stał się człowiekiem, a więc należałoby również przyjąć iż dopuścił się grzechu (grzeszyć jest rzeczą ludzką, nic co ludzkie nie jest mi obce), jednak należy pamiętać iż poprzez śmierć na krzyżu zgładził NASZE grzechy. Nasze wobec tego całej ludzkości a wiec także i swoje. Wobec powyższego należy, wszelkie wcześniejsze rozważania uznać należy za bezzasadne?
OdpowiedzUsuńAle jest jeszcze jedna kwestia skoro zgładził grzechy ludzkie to czy ktokolwiek z nas będzie potrzebował obrony?
A już kompletnie poza marginesem wiecie jak to jest z synami szefów;)
Może jakiś wniosek o wyłączenie sędziego ze względu na spokrewnienie z oskarżonym? Tylko kto tego sędziego zastąpi?
UsuńJeśli wierzyć przekazom, to w skazaniu Jezusa decydujący był tzw czynnik społeczny w postępowaniu karnym a tutaj to nawet Fidel nie dałby rady.
OdpowiedzUsuń