piątek, 22 listopada 2013

Obwinieni (historia mało filmowa)



Był ostry filmik, na którym widać, jak policjanci ciągną ich po bruku, jedno po drugim, biernych i nieco zrezygnowanych. Na innym ktoś uwiecznił wypowiedź urzędniczki o 'samorozwiązaniu' ich zgromadzenia. W tle pierwszego filmu głośne okrzyki o jakości demokracji. Kronika rozmów z funkcjonariuszami, o wszystkim i o niczym. Nieprzyjemnie, lecz przecież niezatrzymani.

Pewnie już się boją dalej albo mają dość. Niechże pojadą rano do pracy, a wieczorem ustawią równo kapcie koło łóżka. Niech wezmą się za życie. Higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen. Protest jest utopią.

Nic bardziej mylnego. Zgromadzenie było legalne, policja nie wiedziała czy może lub bała się zajrzeć do namiotów rozłożonych na Rynku (wg oskarżyciela - aby nie doszło do zaostrzenia sytuacji) i nie policzyła ludzi. Szkoda, bo to jednostki walczące. W namiotach, obok namiotów, w SR dla Śródmieścia. Jest ich dużo więcej, niż tych dwoje. 

Przyszli tłumnie po sprawiedliwość do Sędziego, który pozwolił tylko nagrywać swój głos, bez filmowania. Filmowa historia protestu nie znalazła więc w Sądzie filmowej kontynuacji. Z wersji audio dowiecie się, że:
- wleczenie po bruku przez policję jest dowodem na stawianie oporu w postaci niewypełnienia polecenia o opuszczeniu zgromadzenia (sic);
- legalność zgromadzenia nie ma znaczenia, bo było polecenie opuszczenia nielegalnego zbiegowiska, więc policji trzeba słuchać, więc winniście [truchtem do domu drodzy obwinieni];
- policja co prawda chciała po 500, ale po 300 wystarczy. zapłaćcie po 300 grzywny od głowy.

Nie wiem jaka jest puenta. Może stanowi ją pytanie jednej z dziewczyn, dziennikarki: czy uzasadnienie wyroku miało sens?

4 komentarze:

  1. Kiedyś parę lat temu byliśmy w Nicei. Widziałem jak przed budynkiem sądu najwyższego w odległości ok. 5 metrów od wejścia do tegoż sądu protestowała młoda kobieta. Miała rozbity mały namiot, a w środku śpiwór i inne bety do leżenia. Przed namiotem ustawiony miała mały taboret a na nim kartkę z napisem o co protestuje. I wierzcie mi, nikt jej nie usuwał.Nikt nie używał do niej żadnej siły. Mało tego, z tego co się zorientowałem to policja (patrol dwu osobowy) kręciła się w pobliżu niej jakieś 15-20 m. Kiedy zapytaliśmy ją po co ta policja powiedziała, że dla jej bezpieczeństwa. Jakiż byłem zdziwiony jak zobaczyłem jak usuwa się ludzi spod budynku naszego sądu. O jakiej my demokracji mówimy.

    OdpowiedzUsuń
  2. m. in. o takiej:
    http://www.youtube.com/watch?v=KRzqB-FZcjM
    (szczególnie od 3:20)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecież mówiłem, że nie ma demokracji. Mówiłem.Policjanci wykonywali polecenia służbowe swoich przełożonych. protestujący stawiali bierny opór i zostali zatrzymani.Powinni mieć wszelkie prawa do kontaktu z obrońcą. Tylko po co zatrzymanie skoro większość posiadała dokumenty potwierdzające tożsamość. czyżby zatem postępowanie przyspieszone wobec osób o nieustalonej tożsamości i wobec tych o których mowa w art. 90 kpow

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=EZbklRRts7U
    Kolejny przykład.
    Zgadzam się z kolegą. Policja "zawsze wykonuje czynności" Proszę posłuchać Pani rzecznik. To co mówi nie ma jakiegokolwiek sensu. Dziewczyna nie zachowywała się spokojnie - oddalała się od grupy ??? Czy to jest niespokojne zachowanie ? Pewnie tak według policji. A poza tym co to za policjant który daje się "pobić" takiej jak na filmie dziewczynce -:)) Komu uwierzy prokuratura no komu ???-:))))
    Pzdr
    Piotr

    OdpowiedzUsuń