Teatrzyk Bury Kot
przedstawia:
Żul w prokuraturze
- tragedia w trzech aktach
Akt pierwszy
Noc, gwiaździste
niebo. Lekki wiatr rozprowadza w powietrzu zapach żula.
Dwóch mężczyzn stoi na
ciasnym balkonie. Dyskutują .
Mężczyzna 1: Chciało by się coś zarobić, byle by się
nie narobić...
Mężczyzna 2: Spółki,
fuzje, kapitały, tu jest nasz majątek cały,
Bo na ziemi
leży złoto, trzeba tylko sięgnąć po to.
Mężczyzna 1: Tylko
jak?
Mężczyzna 2: Ano tak...
Rozmawiają
przyciszonym głosem.
Akt drugi
Biały dzień. Pusta
ulica na przedmieściach. Mieszają się ze sobą zapachy lata i żula.
Żul chwiejnym krokiem
przemierza chodnik. Podjeżdża sportowe auto. Szyba uchyla się.
Głos z samochodu: Nie chciałby Pan co zarobić?
Żul: Co będę miał za to zrobić?
Głos z samochodu: Prosty biznes, sprawa czysta,
kasa
zaś jest oczywista.
Żul wsiada do
samochodu. Auto odjeżdża z piskiem opon. Jedzie dłuższą chwilę. Zatrzymuje się
w ustronnym miejscu.
Głos z samochodu: Masz pan tu krawat, koszulę i spodnie.
Elegancko i wygodnie.
Żul (po głowie wciąż się drapie): Proszę
Pana, dalej capię!
Głos z samochodu: To perfumy pierwsza klasa,
Już nie będzie
czuć brudasa.
Teraz migiem
do rejenta,
żeby nikt nie zapamiętał!
Akt trzeci
Prokuratura. Ciemny, duszny
pokój. Na podłodze rozłożone akta, na biurku papiery, niedopite kawy,
przepełniona popielniczka. Zmęczony prokurator myśli o przeszłości.
W asyście policji
wchodzi żul.
Prokurator: Pouczam Pana, prawda jest święta,
jeśli ktoś kłamie, to popamięta.
Nikczemny
kryminał, przebrzydłe dranie,
pieniędzy
pranie!
W najlepszym
zezna pan interesie,
co mu wiadomo
o tym biznesie.
Żul: Eeee.... Wszak ja
prezes!
To wygody! Blichtr!
Luksusy! Samochody!
Dam dowody. Oto sygnet.
Prokurator: Dwa na pięć.
Żul: Mówić mam chęć.
Słychać miarowy stukot
klawiatury.
Skupiony prokurator
dyskretnie się uśmiecha. Zadaje pytania, okazuje zdjęcia.
Na chwilę zapomina o
przeszłości.
Słodkawy zapach żula z
czasem wypełnia duszny pokój.
[KC, AD, sierpień 2015]