środa, 22 czerwca 2011

Na rozstajach

Jedliśmy obiad kiedy zorientował się, że szatnia już zamknięta, a on nie odebrał togi. Stwierdził, że to pewien problem, bo pociąg miał o 7.28 i nie było szans na odbiór przed podróżą. Jednocześnie jego jedyne spodnie garniturowe  były dziurawe i dopiero za kilka dni  planował zakupić nowe. W takich spodniach, bez togi, bez legitymacji mógł mieć kłopoty, więc postanowił zreperować odzież na własną rękę. 

Miał przesiadkę w Radomiu. W lokalnym pociągu był jedynym pasażerem, sprawdził to przechodząc przez wszystkie wagony. Wysiadł w polach, żadnej stacji, tylko tablica z nazwą miejscowości. Zadzwonił do sekretarki

Mówił, że w oddali widzi pola i chałupy, ale sekretarka patrząc na mapę nie potrafiła mu pomóc. Po jakimś czasie dotarł do domostwa sołtysa, gdzie jeden z tych wszechobecnych, wiejskich  rowerzystów polecił mu wybrać zielony szlak.

Poszedł więc zielonym szlakiem, jakimiś żwirowymi drogami i ścieżkami, bacząc, by nie zgubić drogi.  Po godzinie dotarł do miasteczka i znalazł sąd. Nie spóźnił się. To dobrze, bo wartość przedmiotu sporu w tej sprawie wynosiła kilka milionów złotych.

Ostatnio rozważaliśmy czy chcemy pozostać kancelarią charakterystyczną, czy stać się wiodącą. Rozmyślamy o prestiżu i pieniądzach na starość. Trudno jednak podjąć decyzję, bo pomyślcie jak marne byłoby życie bohatera tej historii, gdyby na rozprawę pojechał samochodem.

środa, 15 czerwca 2011

Przypadki boksera Szpilki

UWAGA: od 1 stycznia 2012 teza tekstu nieaktualna. Parę uwag tutaj.




Za kilka dni na ring wraca bokser Artur Szpilka. Być może pamiętacie, że został zatrzymany dzień przed galą, na której miał wystąpić w jednej z walk poprzedzającej pojedynek Gołoty i Adamka. Wtedy czekał (nie zaniedbując ćwiczeń cielesnych) na rozstrzygnięcie wniosku o odroczenie wykonania kary i miał nawet wyznaczony termin posiedzenia. Niestety terminu tego nie doczekał.

Podobnych przypadków jest wiele. Wniosek o odroczenie kary pozbawienia wolności nie wstrzymuje automatycznie jej wykonania (co słuszne), jednak sąd nie ma możliwości zadecydowania, że do czasu rozstrzygnięcia skazany pozostanie wolny. Tymczasem bywa, że wnioski rozstrzygane są miesiącami. Ostatnio przytrafił nam się przypadek ekstremalny – sąd wyznaczał kolejne terminy na luty, marzec, kwiecień i czerwiec, bo nie mógł uzyskać akt z innego sądu. Przez 5 miesięcy nie wystawiał nakazu doprowadzenia do zakładu karnego, toteż nieszczęsny nasz klient, działając w zaufaniu do sądu (który nie mógł sobie z jego sprawą poradzić), nie ukrywał się, nie uciekał, aż w końcu został zatrzymany i osadzony w zakładzie karnym na krótko przed kolejnym terminem posiedzenia (jak bokser Szpilka). Gdyby tylko istniała możliwość wstrzymania wykonania, to niewątpliwie sąd w tej sprawie musiałby taką decyzję podjąć, skoro z przyczyn od skazanego niezależnych nie można było rozstrzygnąć wniosku. Zresztą i wspomniany pięściarz nie miałby przerwy w karierze, bo świat kocha wspaniale pewnych siebie gladiatorów i idzie im na rękę.


Musicie też wiedzieć, że sprawach o odroczenie wykonania kary pozbawienia wolności rola obrońcy jest bardzo niezręczna. Regularne sprawdzanie czy został wydany nakaz doprowadzenia do ZK nie jest dobrym rozwiązaniem, bo można sprowokować, że zostanie on wydany (uwierzcie, przydarzyło nam się). Brak aktywności w tym zakresie powoduje znowu, że klient nie zna swej sytuacji i nie wie czy jest już poszukiwany (przy okazji powstaje problem czy można zalecać ukrywanie się do rozstrzygnięcia wniosku o odroczenie, czy to jest porada prawna czy przestępstwo? Z drugiej strony trudno mówić klientowi, żeby się stawił do odbycia kary, skoro to powoduje, że wniosek o odroczenie nie jest rozpoznawany). Nie wiadomo zatem co czynić, a porażki w tych sprawach bywają bolesne, bo okazuje się, że o pozbawieniu wolności nie zadecdował czyn skazanego, a niedopatrzenie obrońcy.

Obecnie pozostaje ostrzegać klientów, że nie znają dnia ani godziny. Kiedy zostaną zatrzymani nie można im już pomóc (nawet wizyta Andrzeja Gołoty na komisariacie nie dała wolności Arturowi Szpilce). Sytuacja znacznie by się poprawiła gdyby sąd uzyskał możliwość wstrzymania wykonania kary do czasu odroczenia wniosku (nawet jeśli taka możliwość powstawałaby dopiero w wyjątkowych okolicznościach).

czwartek, 9 czerwca 2011

Pałka służbowa

Jakiś czas temu obiecałem pewnej damie tekst o służbowej pałce. Chciałbym mieć to już za sobą, ale nic się nie przytrafia, żadnych wydarzeń, orzeczeń, poglądów przedstawicieli nauki. Dodatkowo rzeczywistość zawodowa obfituje ostatnio w sytuacje, w których nie wiem czy to ja jestem winny, czy system, a to nie sprzyja rozmyślaniom. Wszystko co przychodzi mi do głowy, to ten utwór.


piątek, 3 czerwca 2011

Granica

 
W wigilię publikacji najnowszego raportu Światowej Komisji ds Polityki Narkotykowej, mam dla was tekst bohatera kilku poprzednich wpisów słynnego apl. adw. Adama Wojtaszczyka. Czytajcie i wyciągajcie wnioski, a raczej rozważcie przeprowadzkę do Wieliczki. Mówi Adam:


Było ich dwóch. Być może wiele ich łączy(ło), być może nie.

Na pewno łączyło ich to, że w pewnym momencie organy ścigania odkryły, że każdy z nich był w posiadaniu ponad 80 gram marihuany. Na pewno różniło ich to, że dla pierwszego posiadanie ponad 80 gram marihuany oznaczało zatrzymanie przez pluton uzbrojonej po zęby Policji, wywiezienie na Śląsk, otarcie się o tymczasowe aresztowanie i konieczność stawiania się 7 razy w tygodniu w pobliskiej jednostce Policji, natomiast drugi po szybkim załatwieniu niezbędnych, lecz przykrych formalności związanych ze znalezieniem u niego ponad 80 gram marihuany opuścił komisariat i poszedł w świat, wolny i swobodny jak kulka flipera.

Obaj przyznali się, obaj wyjaśnili, obaj wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze.

80 gram marihuany posiadane przez pierwszego to znaczna ilość narkotyków, art. 62 ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Po 6 miesiącach prokurator zgodził się ostatecznie na karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na lat 5 i kuratorem, bo ilość była znaczna. Taka kara to sukces obrony, taka kara możliwa była tylko w trybie art. 335 k.p.k., bo inaczej prokurator zapowiadał znacznie wyższe wnioski co do kary.

80 gram marihuany posiadane przez drugiego to „zwykła” ilość narkotyków, art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Prokurator wniósł akt oskarżenia, Sąd wyrokiem nakazowym za posiadanie takiej ilości narkotyków wymierzył karę grzywny (w sumie 1600 zł).

Gdzie przebiega granica pomiędzy ilością narkotyków opisaną w art. 62 ust. 1 a art. 62 ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii? Odpowiedź wreszcie się znalazła. Granice przebiega... w okolicach Wieliczki. Człowiek przekracza ją nieświadomie, bez fajerwerków, zmiana następuje niepostrzeżenie.

Wniosek ten nie jest przesadzony, nie jest też paradoksalny. Wniosek ten nie został nawet postawiony przez piszącego te słowa, to nie piszący określił jego ściśle i wyłącznie geograficzny charakter.

Wniosek ten sformułowała Pani Prokurator z Krakowa podczas przesłuchania. Dlaczego 80 gram marihuany w Wieliczce to „zwykła” ilość narkotyku, a w Krakowie znaczna? „Bo jesteśmy w Krakowie, a nie w Wieliczce” - tak powiedziała i niczego więcej wyjaśniać Jej zdaniem nie było potrzeby (a wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale to w Wieliczce raczej powinni chcieć „przysolić”).

Co więcej, Pani Prokurator stwierdziła, że skazanie za posiadanie ponad 80 gram marihuany na podstawie art. 62 ust. 1 powinno skutkować odpowiedzialnością dyscyplinarną Sędziego z Wieliczki, który wydał taki wyrok, gdyż w ten sposób rażąco naruszył on prawo, bo 80 gram to „domniemanie dilerki” (mniejsza o art. 5 k.p.k.). Niestety nie ustaliliśmy kwestii ważniejszej i ciekawszej w perspektywie Rozmówczyni – czy również prokurator z Wieliczki, który skierował tak brzmiący akt oskarżenia powinien zostać dyscyplinarnie ukarany?

Jak się bronić przed takimi sytuacjami? Nie wiem. I prokurator i obrońca na pewno znajdą na poparcie swojego stanowiska odpowiednie orzeczenia, których niemiara i które często prowadzą do całkowicie sprzecznych wniosków (zawsze wygra prokurator, w procesie to on jest silniejszy).

Wymiar sprawiedliwości święcie wierzy teraz, że znaczna ilość narkotyku to taka, która odurzy kilkadziesiąt osób. To nie podlega dyskusji, to oczywiste, to wprost wynika z brzmienia typu. Za jakiś czas Sąd Najwyższy wyda nowe orzeczenie. Sądy uwierzą w nie, a nowa definicja (całkiem możliwe, że sprzeczna z poprzednią) nie będzie podlegała dyskusji, będzie oczywista, będzie wprost wynikać z brzmienia typu.

W powyższej sytuacji – czemu prokuratura raz przyjmuje, że 80 gram marihuany to ilość „zwykła”, a innym razem, że znaczna? Bo może.