poniedziałek, 12 grudnia 2016

Daję ci niebezpieczeństwo (komentarz do art 258 k.k.)

przed lekturą tekstu zaleca się wysłuchanie utworu


Ostrze łaskocze żyły, a pomysł na wynajęcie przyczepy rozpływa się w słodkich marzeniach. Możesz mieć ze mną potomstwo i otrzymać niezbędną nieruchomość. Regularne świadczenia na ciepły posiłek, obuwie, alkohol. Pojazd niech będzie twój i twoje niech będą stacje radiowe. Wszystko jest do wzięcia, bo nie ma racji mężczyzna odgrywający rolę upadłego autorytetu adwokatury polskiej. Adwokat nie może być ani zamożny, ani bogaty. Adwokat zamożny powinien być natychmiast skreślany z listy. Krawędź jest drogą. Niebezpieczeństwo darmowym dodatkiem.

W zimnym kinie zasypiają znajomi i nieznajomi. Historie starego śpiewaka puste jak sny z jego niegdysiejszych pieśni. Kogo interesuje szaleństwo i czasy, w których dobrą zabawę determinował jako taki stan naczyń krwionośnych. Kogo interesuje niebezpieczeństwo, niepewność i śmierć.

Dla których napisano art. 258 k.k. dawno zmienili kategorie wagowe, ale przepis okazał się przydatny również w sprawach innych. Wszystko przez to, że wymierzający sprawiedliwość nie sprostali trudom jego interpretacji. Ofiarowali niebezpieczeństwo. To dla tego naród nienawidzi prawników, za ten brak pewności, za tą pokrętnie niejednolitą linię orzeczniczą, za wszystko. Z przeglądu rozbieżności (np. w artykule Anety Michalskiej Warias „Zorganizowana grupa przestępcza w orzecznictwie” Prokuratura i Prawo 12/2013) zestawionego z codziennym trudem płynie tylko jeden wniosek. Znamiona tego przestępstwa realizuje każdy, kto jest podejrzanym w sprawie prowadzonej przez organy ścigania lub jednostkę prokuratury powołaną do zwalczania przestępczości zorganizowanej. Wszystkie inne twierdzenia, wskazówki i interpretacje komentatorów oraz te zawarte w uzasadnieniach sądów są bezwartościowe. Jeśli stwierdza się, że „w pojęciu "zorganizowania" tkwią warunki podstawowej wewnętrznej struktury organizacyjnej (choćby z niskim stopniem zorganizowania), jakaś trwałość, jakieś więzy organizacyjne w ramach wspólnego porozumienia, planowanie przestępstw, akceptacja celów, trwałość zaspokojenia potrzeb grupy, gromadzenie narzędzi popełniania przestępstw, wyszukiwanie miejsc dla przechowywania łupu, rozprowadzanie go, podział ról, skoordynowany sposób działania, powiązania socjologiczno-psychologiczne między członkami" (np. wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 21 sierpnia 2013 roku, II AKa 225/13 LEX nr 1394331, ale w innych, licznych orzeczeniach podobnie), to przepis może być wykorzystany w „jakiś” dowolnych okolicznościach, byle w sprawie pojawiło się trzech współsprawców.


Dotychczasowa praktyka orzecznicza i poglądy prezentowane w piśmiennictwie uprawniają zatem do sformułowana postulatu wprowadzenia dodatkowej definicji ustawowej w art. 115 k.k.: „Przestępstwo udziału w zorganizowanej grupie przestępczej popełnia sprawca, przeciwko któremu postępowanie prowadzi jednostka organizacyjna organów ścigania lub prokuratury, której zadaniem jest zwalczanie przestępczości zorganizowanej”. Wówczas wszystko będzie łatwiejsze. Wówczas obywatele poczują się bezpieczni. I będą kochać. 

sobota, 26 listopada 2016

Kochajcie się mocniej


Umarł nasz kubański kolega adwokat Fidel Castro. Mam nadzieję, że dzisiejsze obrady Krajowego Zjazdu Adwokatury zostaną poprzedzone minutą ciszy, co przywoła ducha tego zaciekłego reprezentanta biedoty (przyjął wynagrodzenie w drewnie, które posłużyło budowie kancelarii). Duch ten szuka ciepłego miejsca do inkarnacji, więc wszyscy delegaci oddający się erotycznym szaleństwom mogą mu dać nowe ciało. Powinni nie ustawać, intensyfikować wysiłki, bo adwokaturze polskiej potrzebny jest adwokat jak Fidel Castro. Ktoś kto w razie konieczności, po wyczerpaniu drogi prawnej, nie zawaha się i chwyci za broń.  

sobota, 19 listopada 2016

Liczę

Podkład muzyczny zawiera słowa niecenzuralne. Dla wielu może być niczym "Jedzący kartofle" dla publiczności czasów van Gogha. Wysłuchanie utworu nie jest jednak obowiązkowe. 



Marzył o kancelarii, w której nie będzie żadnego klienta z wyboru. Same urzędówki i wzniosły amok pomocy ubogim. Cały czas dla nich, całe noce na roztrząsanie ich problemów, na lekturę wszystkich potrzebnych książek, artykułów, orzeczeń. Najwyższa sprawność argumentacyjna, negocjacyjna, najwyższa gotowość, wyrozumiałość i cierpliwość. Zażarta walka z nikczemnymi sługami systemu: prokuratorem i sędzią. W poczekalni Jezus ściągający chmurę, za to prawnicy stroniący od używek. Przepełnieni dobrem, miłością, zajadający uczciwą rybę za marny grosz wypłacony z państwowej kasy. Szczęście.

Tak to wyglądało z perspektywy partnera wiodącej kancelarii. Tymczasem nieudacznicy snuli się po korytarzach, gabinetach i prosili o urzędówki. Bez amoku, miłości, wyspani i najedzeni. Grzeczni podczas procesu. Z delikatną ostrożnością przedstawiający argumenty żeby sędzia się nie zirytował i następnym razem nie wyznaczył innego. Jezusa odwiedzali w kościele. Być może na urzędówki cywilne też opracowali swoje sposoby.

Mieli być jeszcze bardziej syci. Wyspani w cieple. Przyszedł jednak dobry Zbigniew Ziobro i obniżył stawki. Takie rozwiązanie należy uznać za niewystarczające, nazbyt kompromisowe i promujące patologiczne zależności sądowo-adwokackie. Jest oczywiste, że obrońcy z urzędu nie powinni dostawać pieniędzy za swoje starania. Powinni bronić z nawyku, miłości, szaleństwa. Taka motywacja przekłada się zresztą na wynik finansowy i by nie być gołosłownym: jedna sprawa urzędowa, prowadzona od 2002 zgodnie z założeniami bohatera wspomnień ze wstępu, przyniosła popularność skutkującą sprzedażą usług, za łączną kwotę przekraczającą 2.600.000 zł (wartość wyliczona w przybliżeniu, obejmująca wynagrodzenia za zlecenia pozyskane przez 14 lat). Smutnym zatem, żenującym i dopingującym nieprawidłowe postawy jest podjęcie przez NRA uchwały nr 69 w przedmiocie wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie zgodności Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz.U. z 18.10.2016 r. poz. 1714) z art. 45 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3, w związku z art. 32 ust. 1 Konstytucji RP w związku z art. 6 ust. 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, a także z art. 64 ust. 1 w związku z art. 64 ust. 3 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP oraz z art. 16 ust. 2 i ust. 3 w zw. z art. 29 ustawy z 26 maja 1982 roku – Prawo o adwokaturze (Dz. U. z 2015 r., poz. 615 z późn. zm.). 

środa, 26 października 2016

Popularyzacja

Którzy opuszczają spoceni komisariatów korytarze podrapane, przeczuwają intuicyjnie. Targa nimi nieprzyjemna myśl, że bez zastrzeżeń podpisali chytrze podsunięty protokół zatrzymania, przeszukania swojego domostwa, garażu, skutera. Podpisali bez pytania która godzina i szybciej, niż zdążyłby podsuwający powiedzieć: „ciastko z jagodami”.

W zaciszach samochodów, biur, lokali gastronomicznych, aresztów śledczych szepczą, że jednak coś było nie tak jak powinno. Nie wiadomo do końca, co takiego konkretnie. Intuicja podpowiada, lecz jest już za późno. Protokoły podpisane, terminy zażaleń uleciały bezpowrotnie.

To dla nich napisano tekst, który pomaga jak UFO: http://www.policja.pl/ftp/dzienniki_urzedowe/2004/dziennik_01_2004.pdf.  Tekst załącznika rozdajemy klientom, ale warto przeczytać i preambułę – zarządzenie Komendanta. Życzymy przyjemnej lektury.


W zestawie usług, który oferujemy zatrzymanym, lektura tego tekstu łączy się z odsłuchaniem pieśni: https://www.youtube.com/watch?v=zdXpesN9GEc.

wtorek, 4 października 2016

Magda, otwórz! (Wytresowana)

Piękna: ogromne sarnie oczy, burza czarnych włosów i nadzwyczaj smukła kibić. Do pokoju zaglądali kolejni funkcjonariusze, zawiadomieni o niej przez poprzednich. Taka kobieta to rzadkość w smutnych, szarych ścianach komendy.

*

6 rano. Pukanie do drzwi i nieśmiałe: „Magda, otwórz.” Po chwili walenie pięściami i wielokrotne „Magda, otwieraj!!!”.
Po kilku godzinach wrócili w dziesięciu z narzędziami. Otworzyła.

Hools i Negra były zdezorientowane. Zamknęła je w łazience, bo powiedzieli, że je zabiją. Płakała. Zagrozili jej, że jeśli nie wyda ukochanego, to zastrzelą jej psy, po czym zgodnie zeznają, że były agresywne. Krzyczeli, że jest dobrze wytresowana, ale zaraz przestanie być taka. Wpuszczali gaz w otwory wentylacyjne drzwi łazienki. Psy cierpiały. Ona milczała.

Pójdziesz siedzieć na 8 lat. Jak zobaczą twoje tipsy to będą Cię [słowo niecenzuralne] rurką w [słowo niecenzuralne]. Wytresował cię. [słowo niecenzuralne] się. Co, nie umiesz patrzeć w oczy?! Jesteś głupia i tępa. Wyjdziesz dzisiaj, będzie dobrze. Trafisz do najgorszej prokurator. Nie wyjdziesz stamtąd. Nie umiesz mówić po polsku?! Tutaj jesteś sztywna, a jak u pani prokurator sprzedasz kolegów, to my to powiemy wszystkim. Już niejedna taka sztywna tu była.”

Burda nie pomoże. Burda adwokat pseudokibiców, lubi maczety. Prowincjonalny adwokat, nie korzystaj z jego pomocy”.

*

Wypiła ciepłą herbatę. O 22 pojechała do domu.

wtorek, 27 września 2016

Postulat

Prawdziwy bohater bawi się sam. W pogoni za ideałem należy odwrócić się od młodych, sytych i rozbawionych. Ich zadowolenie karmi Antychrysta. Ich komunikaty wabią upiory retoryki czasu pogardy. Ich pustka nie jest zadziwiająca.

Trzeba być starym, ubogim i zmęczonym. Bardzo zmęczonym. Niewyspanym. Trzeba mieć długi i zaległości. Tylko wówczas system staje przed nami jakim jest. Tylko wówczas można sformułować postulat de lege ferenda w sposób odpowiedzialny. Oto on:


Rząd chciałby zmienić art. 228 k.k. zaostrzając kary za łapownictwo sędziów, prokuratorów i ławników. Realizacja znamion przestępstwa przez przedstawicieli tych zawodów ma być zbrodnią. Pomysł ten należy poprzeć pod jednym warunkiem. Konieczna jest jednoczesna zmiana art. 229 k.k. polegająca na depenalizacji zachowania polegającego na udzieleniu albo obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej sędziemu, prokuratorowi i ławnikowi. Tylko wówczas będzie można sprawdzić uczciwość przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Trzeba ich skonfrontować z atrakcyjnymi propozycjami, wystawić na pokuszenie, umożliwić wydania wyroku w oparciu o jasne kryterium opłacalności przyjęcia korzyści majątkowej. Pomóc skazanym na konieczność wykładni przepisów. 

wtorek, 20 września 2016

Kongres koncentracyjny

Żyliśmy w czasach, w których Adam Michnik wybornie znał się na poezji, a wielu myślało, że suszenie krzewów konopi innych niż włókniste, to wytwarzanie środka odurzającego. Żyliśmy w czasach, w których Czesław Miłosz nie dzwonił już do Tygodnika Powszechnego, a nasz człowiek w rządzie, będący zarazem Ministrem Sprawiedliwości, zagrażał rzekomo niezawisłości sędziów, w stopniu wymagającym zwołania kongresu przedstawicieli tego zawodu. Żyliśmy w czasach, w których dedykowanie utworów Wisławie Szymborskiej miało dokładnie ten sam sens, jaki miało w czasach, w których żyła Wisława Szymborska, a byli tacy, którzy trwożliwie przyglądali się zmianom, wznosili okrzyki, szykowali uchwały.

Żyliśmy w czasach, w których nie było ani mniej, ani więcej powodów do strachu niż w czasach poprzednich. Jeśli jednak niektórych sędziów przepełniała potrzeba zbliżona do tej, która spowodowała, że poeta wrzeszczał do mikrofonu, zaś jego koledzy używali instrumentów muzycznych, to warto było rozważyć prawdziwy bunt, realną rebelię, wolność.  Wprawdzie wymagało to orzekania zgodnie z ustawą, ale  oferta takiego postępowania skierowana była wyłącznie do sędziów o mentalności Huckelberry Finna. Pozostali mogli poprzestać na uczestnictwie w kongresach, przemówieniach i uchwałach.

Ekstremiści czasów, w których żyliśmy, robili tak: Poczyniwszy ustalenie, że oskarżony hodował krzewy konopi innych niż włókniste, po czym ścinał je i suszył, stosowali jedynie art. 63 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Nigdy nie korzystali z art. 53 tej ustawy, co miało wydźwięk znacznie bardziej dobitny o tych kongresowych uchwał. Sędzia stosujący te przepisy zgodnie z ich brzmieniem był istnym dywersantem, któremu niestraszny najgorszy nawet minister. Sędzia taki, to prawdziwy bojownik i pogromca naszych czasów.

W naszych czasach niesubordynacja polegająca na stosowaniu prawa miała następujące uzasadnienie (tu fragment pisma sporządzonego w owych czasach): "Ziele konopi innych niż włókniste definiowane jest jako każda naziemna cześć rośliny o określonej zawartości sumy THC i kwasu THC, nie zaś jej susz o takich właściwościach (zawartości THC). Uprawa konopi innych niż włókniste prowadzi do uzyskania gotowego (z perspektywy definicji ustawowej) produktu. Hodowca nie musi zatem poddawać roślin żadnej obróbce, by uzyskać środek odurzający, w szczególności, nie musi suszyć krzewów.

Zgodnie z art. 4 pkt. 35 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii „wytwarzanie” to „czynności, za pomocą których mogą być otrzymywane środki odurzające, substancje psychotropowe, prekursory, środki zastępcze lub nowe substancje psychoaktywne, ich oczyszczanie, ekstrakcję surowców i półproduktów oraz otrzymywanie soli tych środków lub substancji”. Jest zatem oczywiste, że suszenie to nie „wytwarzanie” środka odurzającego, bo ten rośnie sam.

Zgodnie z art 4 pkt. 20 upn „przerób” to otrzymywanie mieszanin środków odurzających, substancji psychotropowych lub prekursorów oraz nadawanie tym środkom lub substancjom postaci stosowanej w lecznictwie. Zgodnie z definicją ziela konopi innych niż włókniste już roślina jest pełnowartościowym produktem, którego przerabiać nie trzeba.

Przetwarzanie” to czynności prowadzące do przemiany środków odurzających, substancji psychotropowych lub prekursorów na inne środki odurzające, substancje psychotropowe lub prekursory albo na substancje niebędące środkami odurzającymi, substancjami psychotropowymi lub prekursorami. Znowu należy odnotować, że to co rośnie jest już śwrodkiem odurzającym, którego wysuszenie nie prowadzi do uzyskania innego środka.

Odpowiedzialności karnej na podstawie art. 53 ustawy o przeciwdziałaniu narkomani podlega ten, kto wbrew przepisom ustawy, wytwarza, przetwarza albo przerabia środki odurzające lub substancje psychotropowe albo przetwarza słomę makową. Znamiona tego przestępstwa zostały zdefiniowane w art. 4 upn, w sposób wskazany powyżej, toteż wykluczone jest potoczne rozumienie użytych przez ustawodawcę sformułowań. Jeśli jednak ziele konopi innych niż włókniste to każda naziemna część rośliny, to jest oczywiste, że do uzyskania tego środka odurzającego nie jest konieczne wytwarzanie, przerabianie i przetwarzanie czegokolwiek. Suszenie rośliny jest aktywnością irrelewantną z perspektywy ustawowych definicji znamion art. 53 upn. W wyniku tego procesu ziele konopi innych niż włókniste, nadal pozostaje zielem konopi innym niż włókniste".


Jedno orzeczenie uwzględniające to stanowisko zastępowało wszelkie kongresy świata. 

środa, 7 września 2016

Priorytety

Ping–pong, sauna, piłkarzyki, łaźnia parowa, wypoczywalnia, fitness, bilard, parking, obiadokolacja, zabawa z didżejem w hotelowej karczmie góralskiej, śniadanie w formie bufetu szwedzkiego, program turystyczno-rekreacyjny, kolacja regionalna z open barem połączona z zabawą z didżejem i karaoke w hotelowej karczmie góralskiej, wycieczka górska lub rowerowa. 

Każdy może wziąć udział w Pienińskiej Debacie „Nowoczesna Adwokatura” przed Krajowym Zjazdem Adwokatury w dniach 14-16 października 2016 r. Nie ma pokoi jednoosobowych. Członkowie Krakowskiej Izby Adwokackiej płacą 15 złotych mniej.



W gąszczu atrakcji zaplanowano debaty, do których zachęcą słowem wstępu: adwokat Joanna Parafianowicz, adwokat prof. Piotr Kardas, adwokat Paweł Gieras i dotychczas nieujawniony moderator. Wszystkie debaty zajmą 3 godziny i 30 minut (w tym przerwa kawowa)...

sobota, 3 września 2016

Interpelacja (opublikowane z kajaka)

Jak powszechnie wiadomo od jakiegoś czasu panuje moda na lokalny terroryzm. Kto chce być na czasie, nosi spodnie moro, w których z zasady na pewno umieszcza codziennie substancje niebezpieczne, jest złośliwy dla kolegów i awanturuje się czasem. Modne jest również pisanie w internecie o marzeniach związanych z wcieleniem w życie wybuchowych fantazji, co prowadzi do aplauzu komentatorów i – niestety – nieprzyjemnych wizyt funkcjonariuszy organów ścigania.

Oni jednak czasem się mylą, ale to nic [nie przejmujcie się! Jesteśmy z wami!]. Gorzej, gdy wiedzą z góry, że mylą się, jednak robią dalej. Tak było w przypadku KS.

Przypadek ten o tyle niecodzienny, że wydarzenie opublikowane przezeń na facebooku nadal można oglądać – a od przeszukania w jego mieszkaniu upłynęły już prawie trzy miesiące.

Zabrali mu komputer i telefon, przesłuchali jako świadka z uprzedzeniem, przestraszyli mundurami rodzinę, dzieci, sąsiadów i kota. Żonę wzywali zapytać, czy nie mieszka przypadkiem z terrorystą, ale przezornie zrobiła odmowę.

Poszliśmy na przesłuchanie ze słownikiem zwrotów literackich, którego fragmenty powędrowały do protokołu. Nie pomogło.

Pisaliśmy rozpaczliwe zażalenia, pisma, że naprawdę nie wyczerpujemy 255a kk, [ przeczytajcie i uwierzcie nam!], i dla każdego przeciętnego absolwenta gimnazjum (on się upiera, że podstawówki), jest to oczywiste. Nie pomogło.

Kiedy już nadszedł moment utraty wszelkiej nadziei i perspektywa czołgania się w stronę cmentarza owiniętym w prześcieradło ciałem, nadeszła pomoc. Oto ona: http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=5D9A421F&view=5

Dziękuję (on jest anarchistą, więc mu nie wypada, że system pomaga, dziękować) posłowi Jackowi Wilkowi za czujność, inicjatywę, postawione na końcu pytania, a także za napisanie tego zdania: Wydarzenie miało charakter oczywistej kpiny i w żaden sposób nie sugerowało, że jego celem jest rzeczywisty akt terroru czy zamieszczanie zdjęć prawdziwych bomb . To daje nadzieję.

Odbiera ją zaś odpowiedź, która tutaj:

Mimo wszystko pozdrawiamy funkcjonariuszy. Gdyby nie wy, nie byłoby o czym pisać na facebooku.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Chwilowe i wstrząsająco szkodliwe zwycięstwo Zakonu Marii

Straszliwe niebezpieczeństwo grozi polskim posłom i senatorom. Zawsze posłuszni interesom Wielkich Handlarzy Narkotyków tym razem nieoczekiwanie zdepenalizowali uprawę, obrót i posiadanie konopi innych niż włókniste. Stało się to już ponad rok temu, jednak nikt dotychczas się nie zorientował i być może dlatego nieszczęśni wciąż pozostali przy zdrowiu i życiu. 

Nie może być jednak tak, że ludzie sadzą sobie krzaki marihuany, ścinają, suszą i palą ziele. Wszak godzi to zarówno w interesy przestępców, ich obrońców, jak i w przemysł spirytusowy. Skutki obecnego stanu prawnego mogą być wstrząsające, bo niewiele jest substancji tak dobrze degradujących obywateli jak alkohol. 

Trzeba jak najszybciej zapobiec nieszczęściu polegającemu na zmniejszeniu spożycia pożywnych wódek, wina i piwa, które to napoje napędzają to państwo. To dzięki nim ludzie giną w wypadkach komunikacyjnych, biorą udział w bójkach i pobiciach, kradną, rabują i gwałcą. Czyniąc to dają żyć policjantom, lekarzom, adwokatom i urzędnikom. Co najgorsze obywatele paląc legalną marihuanę nie pozwalają zarobić tym wszystkim formacjom przestępczym, a tego żaden parlamentarzysta (i adwokat) znieść nie może, a jeśli może, to nie zniesie jego mocodawca. W trosce o życie i zdrowie posłów oraz senatorów polskich trzeba zatem zwrócić uwagę na następujący mankament ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: 

a) definicja ziela konopi innych niż włókniste zawarta jest w art. 4 pkt. 37 upn i brzmi następująco: „ziele konopi innych niż włókniste - każdą naziemną część rośliny konopi (pojedynczą lub w mieszaninie), z wyłączeniem nasion, zawierającą powyżej 0,20% sumy delta-9-tetrahydrokannabinolu oraz kwasu tetrahydrokannabinolowego (kwasu delta-9-THC-2-karboksylowego)”

b) z kolei definicja konopi włóknistych zawarta jest w art. 4 pkt. 5 upn i brzmi: „konopie włókniste - rośliny z gatunku konopie siewne (Cannabis sativa L.), w których suma zawartości delta-9-tetrahydrokannabinolu oraz kwasu tetrahydrokannabinolowego (kwasu delta-9-THC-2-karboksylowego) w kwiatowych lub owocujących wierzchołkach roślin, z których nie usunięto żywicy, nie przekracza 0,20% w przeliczeniu na suchą masę”



c) z porównania obu definicji wynika jednoznacznie, że w przypadku konopi innych niż włókniste ustawodawca posługuje się definicją odwołującą się do zawartości sumy delta 9 THC i kwasu delta 9 THC karboksylowego w każdej naziemnej części żywej rośliny rośliny, nie zaś w przeliczeniu na suchą masę. Gdyby intencją ustawodawcy było definiowanie konopi innych niż włókniste poprzez wskazanie zawartości substancji czynnej w przeliczeniu na suchą masę, to podobnie jak w art. 4 pkt. 5 upn zapis pkt 37 nie pozostawiałby wątpliwości na płaszczyźnie wykładni językowej, szczególnie w perspektywie owego pkt. 4. 



d) jest zatem oczywiste, że ziele konopi innych niż włókniste jest środkiem odurzającym, o którym mowa w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii tylko wówczas, gdy żywa roślina, nie zaś sucha masa, zawiera powyżej 0,20% sumy delta-9-tetrahydrokannabinolu oraz kwasu tetrahydrokannabinolowego.

e) taka roślina jednak w przyrodzie nie występuje.




Obecny stan prawny jest zatem dramatyczny. Może się przytrafić sąd, który zechce stosować przepisy i zażąda, by biegły przeliczył zawartość THC przyjmując, że roślina nie została wysuszona (obecnie biegli zawsze liczą niezgodnie z definicją ustawową dla suchej masy). Prawdopodobieństwo nie jest wprawdzie duże, ale istnieje. Trzeba zatem natychmiast zdefiniować konopie inne niż włókniste w taki sam sposób jak włókniste, a zatem zawartość THC odnosić do suchej masy. Tylko to może uratować przedstawicieli narodu.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

List do Pana Andrzeja Rzeplińskiego, Prezesa Trybunału Konstytucyjnego

Szanowny Panie Prezesie,

Przede wszystkim pozdrawiamy Pana i przekazujemy wyrazy szacunku.

Pragniemy udzielić Panu duchowego wsparcia, potrzymać Pana za rękę i złożyć oświadczenie, że stanowczo sprzeciwiamy się sytuacji, w której spór o wykładnię przepisów ma być rozstrzygany w procesie karnym, służącym zbadaniu prawidłowości procesów intelektualnych prawnika. Jesteśmy adwokatami z prowincji, w paśmie najniższej poczytalności piszemy bloga dla garstki czytelników. Nie wiemy czy Pan ma rację, nie ma dla nas znaczenia czy marnuje Pan talent zdolnych i wrażliwych sędziów, którzy łaknąc orzekania nie są do tego dopuszczeni. To wszystko pozostaje poza naszymi kompetencjami intelektualnymi.


Wiemy jednak, bo i nam przydarzyła się podobna sytuacja, że argument w sporze o wykładnię sprowadzający się do wszczęcia postępowania przygotowawczego jest argumentem kiepskim. Dlatego jesteśmy z Panem, a musi Pan wiedzieć, że zazwyczaj ironizujemy ze wszystkich i ze wszystkiego. Zazwyczaj nie dostrzegamy potrzeby istnienia Trybunału Konstytucyjnego. W konsekwencji zazwyczaj mamy problem z dostrzeżeniem sensu istnienia Prezesa takiej instytucji. Teraz jednak jesteśmy z Panem. Jeśli Panu postawiony zostanie zarzut, nam niech też zostanie postawiony. Jeśli zostanie Pan uznany za winnego i my też chcemy być winni. Jeśli stanie Pan przed plutonem egzekucyjnym, staniemy z Panem.  

Kamila Czajkowska 
Maciej Burda 

sobota, 23 lipca 2016

To się nie uda


Burda powiedział, że ich pojawienie się w jedynym sądzie rejonowym tego miasteczka spowoduje dyskretną asystę lokalnej brygady antyterrorystycznej. Mylił się.

Przywitał ich znudzony ochroniarz, który wpuszczał po kolei każdego z nich, nie sprawdzając bacznie, czy aby tym razem również nie posiadają przy sobie niebezpiecznych narzędzi.

Każdemu z nich zarzucono 50a kw, każdy z nich jechał w którymś z samochodów, w każdym z samochodów przewożony był któryś karczownik albo kilka karczowników. Pierwszy policjant powiedział, że o tym, że jadą wyrównać rachunki świadczyło to, że pasażerowie samochodów zatrzymanych do kontroli w jej trakcie patrzyli w oczy sobie wzajemnie. Drugi policjant zeznał, że przyglądając się nie spostrzegł jakiegokolwiek przejawu zamiaru użycia narzędzi z reklamówek celem popełnienia przestępstwa. Trzeci znudził się słuchaniem własnego głosu.

Jednostajną poetykę pierwszej rozprawy zakłócił K, nieobecny naonczas w samochodzie właściciel jego i feralnego sprzętu. Zawnioskowany znienacka i dopuszczony, wejściem swoim przerwał kojące kołysanie policyjnych zeznań pobrzmiewające jeszcze w ścianach sali po ostatnim świadku. Brawurowo, prosto w oczy sądu, że to jego karczowniki, co nimi on na działce karczuje to co zasługuje na wykarczowanie bo nie przynosi plonu i plonom przeszkadza! Oskarżyciel drżącym głosem, że jak to, on że właśnie tak. Sąd próbował sprytem ratować sytuację – dlaczegóż to w takim razie posiadaczem jest aż czterech takich samych. Nie udało się. Zeznał: "to dobra firma. Potrzebuję tego sprzętu. posiadam też kilka par takich samych butów."

Sala zamarła. Ktoś opowiadał później, że obrońca miała łzy w oczach ze śmiechu. To oczywiście przesada, ale lekka. Sąd zwolnił świadka dopominającego się o ukaranie go za to że zapomniał wyjąć sprzętu ogrodniczego z auta przed jego pożyczeniem. Zaplanował kolejny termin. Oskarżyciel wykazać zamierza, że art. 50a kw należy zastosować w sytuacji, gdy "okoliczności i informacje posiadane przez Policję wskazują na zamiar użycia przedmiotów w celu popełnienia przestępstwa".

To się nie uda.

czwartek, 7 lipca 2016

Czy prześpisz się ze mną?

Próbując uratować ludzkość napisałem: „co do zasady propozycja kontaktu seksualnego nie ma charakteru nieprzyzwoitego, jeśli jej strony nie pozostają w związkach małżeńskich, a tak właśnie było w niniejszej sprawie. Naturalnym jest, bo przecież to zachowanie ma charakter atawistyczny, że mężczyźni i kobiety występują z propozycjami zbliżenia cielesnego. Takie zachowania gwarantują istnienie gatunku. Normy kulturowe limitują formę i okoliczności składania tego rodzaju propozycji, jednakże kontakt dwojga ludzi pozostających w stanie wolnym nie stanowi zachowania nieprzyzwoitego. Może być przejawem uczuć, początkiem miłości, może też stanowić przejaw czysto hedonistycznego realizowania potrzeb stron. Nawet jeśli oskarżony zaproponował zatem (…) nawiązanie relacji intymnych, co miałoby stanowić poszerzenie spektrum ich kontaktów, to ustalenie Sądu (...), iż takie zachowanie miało charakter nieprzyzwoity jest nietrafne”. (...). „Przyzwoitość” zachowań jest pojęciem nieostrym, a dopełnienie znaczenia tego słowa wynika z kontekstu kulturowego, w którym osadzona jest osoba, której to „przyzwoitość” ma być przedmiotem badania. Warto odnotować, że Stanisław Cat Mackiewicz opisując elity intelektualne XIX wiecznej Rosji (w książce „Dostojewski”) wskazywał, iż literat Pantajew nie miał nic przeciwko bliskim relacjom emocjonalno cielesnym jego małżonki z poetą Niekrasowem, co zasadniczo nie odbiegało od środowiskowej normy. Z drugiej strony nawet w obecnych czasach nietrudno wskazać środowiska hołdujące tradycyjnym wartościom, uznające całość sfery życia erotycznego człowieka za nieprzyzwoitą. Sąd (...) winien zatem ustalenia w zakresie „przyzwoitości” odnieść do realiów niniejszej sprawy(...). (...) propozycja (której złożenie oskarżony kwestionuje) miała stanowić po prostu pytanie o treści „prześpisz się ze mną?”. Nie było w tej wypowiedzi ani wulgarności, ani nieprzyzwoitości. Forma propozycji nie miała zatem charakteru znieważającego.”

Próbowałem też uratować chociaż jego, bo przecież on stanowczo zaprzeczał, by proponował nawiązanie relacji cielesnych. Nawet gdyby sąd odwoławczy uznał więc, że gatunek winien wyginąć, to przynajmniej on był niewinny, bo wcale tego nie powiedział. Pisałem: „Już na wstępie należy zaznaczyć, że poważne i zarazem otwarte złożenie takiej propozycji („czy prześpisz się ze mną” – przyp. m.b) budzi wątpliwości w perspektywie zasad doświadczenia życiowego. O ile bowiem mężczyźni nie stronią od składania kobietom propozycji zbliżenia cielesnego, to jednak w znakomitej większości przypadków nie przystępują do realizacji swego celu poprzez dość naiwne pytanie o gotowość adresatki owej propozycji do podjęcia sugerowanych jej działań. Bez względu na fakt, czy do zbliżenia dochodzi pomiędzy osobami pozostającymi w stałej relacji, czy też ma ono charakter nieco bardziej spontaniczny, to najczęściej konsensus zawierany jest per facta conludentia i wzajemne przyzwolenie na coraz bardziej śmiałe poczynania partnera, czy też partnerki. (…) Jeśli zatem oskarżony rzeczywiście byłby zainteresowany zbliżeniem cielesnym z (...), to mało wiarygodne jest, że po prostu o to zapytał, zaniedbując dopełnienia rytuału, który zazwyczaj zastępuje komunikację werbalną przy tego rodzaju okazjach (głębokie spojrzenie w oczy, ujęcie dłoni, przytulenie, pocałunki, itd.)”


Sądy obu instancji nie miały jednak wątpliwości. Propozycja „czy prześpisz się ze mną” stanowiła realizację znamion występku z art. 216 par. 1 k.k. Orzeczono karę grzywny i środek karny w postaci nawiązki na rzecz pokrzywdzonej. Niech każdy zrobi rachunek. Zysków i strat. 

czwartek, 23 czerwca 2016

Zrobię nic

Będąc pozbawionym jakichkolwiek talentów administracyjnych, czasu i entuzjazmu, a co więcej gardząc urzędniczą posadą za marną pensję, uznałem, że powinienem zostać dziekanem Krakowskiej Izby Adwokackiej. Zamierzam robić nic i to jest najlepszy sposób piastowania tego przereklamowanego stanowiska, o które w ostatnich dniach toczą zaciekłą walkę dwaj moi konkurenci: adwokat Jan Kuklewicz i adwokat Paweł Gieras. Zmagania te zostawmy na boku, bowiem obaj kandydaci oferują aktywne, pełne zaangażowania wykonywanie obowiązków. Tymczasem Państwo potrzebują dziekana, którego nie będzie, który nie ma czasu, by Państwu przeszkadzać, którego życie instynktowne (a być może i czasami świadome) pochłania w stopniu wykluczającym robienie czegokolwiek. Państwo potrzebują dziekana bez właściwości, który po sprawnym wypełnieniu ustawowych obowiązków pierzchnie z biura.

Zapewniam, że dotrzymam obietnicy i nie będę niczego robił. Nie mam na to czasu z uwagi na rozległą praktykę zawodową, której prowadzenie – przy braku stosownych umiejętności - przychodzi mi z najwyższym trudem, obfitując zarazem w liczne niepowodzenia. Usiłuję też niekiedy oddawać się życiu rodzinnemu, dzięki czemu naprawdę nie mam czasu na jakiekolwiek wybryki. To właśnie jest szczególną i niepowtarzalną zaletą mojej kandydatury. Poza tym, od ciągłego przebywania w sądzie, mam zaburzone poczucie osadzenia w jednej, tożsamej rzeczywistości, o niezmiennych właściwościach. Przypadłość ta wyklucza podejmowanie działań godzących w interes adwokatów KIA.

Obiecuję zatem, że nie zrobię nic dla młodych adwokatów. Jeśli sobie nie radzą to powinni poszukać innej roboty. Też tak uczynię, gdy liczba błędów przekroczy dopuszczalne granice. Niczego nie zrobię dla starych adwokatów, adwokatów w średnim wieku, adwokatów gejów, adwokatów heteroseksualnych, a do tego białych i czterdziestoletnich, adwokatów wędkarzy i uprawiających korzenioplastykę. Wszyscy oni powinni być zadowoleni, że moja bierność w zakresie pomocy młodym ograniczy nieuczciwą konkurencję.


Niczego nie zrobię w zakresie obniżenia składki adwokackiej. Nie zrobię nic, co mogłoby ingerować, modernizować i ulepszać pracę biura KIA. Nie potrafię zarządzać pracą jednego choćby aplikanta i w ogóle mnie zarządzanie nie interesuje. Nie załatwię też parkingu pod sądem, darmowych rowerów wodnych, paczek na Mikołaja i nagich dziewcząt w sekretariacie KIA. Będę Państwa przyjmował z kwaśną miną, niechętnie i tylko w godzinach dyżuru. Narzekając na wysokość pensji, w całości wydam ją na własne potrzeby, nie poświęcając ani złotówki na cele charytatywne. Nie powstrzymam też roztrwonienia funduszu wzajemnej pomocy (na przykład na szofera, który dostarczy potrzebną rzecz w odpowiednie miejsce, czy wykupienie abonamentu w drogiej restauracji). 

Nie chcą pozostać w tyle za pozostałymi kandydatami prezentuję mój oficjalny, wykorzystywany od lat i sprawdzony życiorys: Maciej Burda, ur. 1975, jak spuszczał wodę, to się śmiał. Każdy ma takiego dziekana, na jakiego zasłużył.

niedziela, 29 maja 2016

Chwała bohaterom

Bardzo chciałbym popełnić przestępstwo opisane w art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zrealizowanie znamion tego typu czynu zabronionego oznacza bowiem osiągnięcie stanu absolutnego spokoju, emocjonalnej pustki, niezależności od jakichkolwiek ambicji, dążeń i pragnień. Tego przestępstwa może dopuścić się wyłącznie sprawca wolny i szczęśliwy.

Przygotowanie nie jest więc łatwe. Należy zacząć od wysłuchania audycji o Moondogu w Programie Drugim Polskiego Radia. Potem zestaw: Joy Division, 1984, Bauhaus, Origami Arktika, trochę zespołów z niegdysiejszej audycji Pustynna Burza. Do tego kontemplacja obrazów Malewicza, wymiana spojrzeń z panem sprzedającym precle pod sądem, spacer przez korytarz, na którym oczekują kandydaci na rozwodników. Wizyta w galerii handlowej. Lektura Nowego Testamentu, wpisu w Wikipedii o Dwunastu ogniwach współzależnego powstawania, wysłuchanie relacji o wymianie poglądów pomiędzy kandydatami na dziekana KIA. Ułożenie planu reportażu o ostatnim na świecie skupie pustych opakowań szklanych. Joga. Bardzo długi bieg.

Wszystkie te zabiegi i tak mogą zakończyć się fiaskiem. Ustawodawca życzy sobie, by sprawca przestępstwa z art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii działał bezinteresownie, bez żadnego celu (majątkowego, osobistego), by był Jezusem Wielkiego Imperium Rozrywki, który wytwarza środki odurzające tylko dlatego, że może. Jest to bardzo trudne, bo jeśli sprawca wytwarza taki środek, by sprawdzić czy może (w sensie czy umie, czy nie utracił demiurgicznej mocy), to nie realizuje znamion art. 53 ust. 1 upn. Osiąga bowiem korzyść osobistą polegającą na zaspokojeniu własnej ciekawości (nawet gdyby celem nie była satysfakcja z aktu kreacji). Sprawca, który wytwarzając chociażby 1 gram suszu ziela konopi czy amfetaminy poczuje: radość, spełnienie, zdziwienie, a nawet przerażenie skutkujące postanowieniem, że nigdy więcej nie dotknie narkotyków, trafi do więzienia na co najmniej 3 lata.

Art. 53 ust. 1 upn, to przepis, który zdecydowanie wyprzedza nasze czasy. Wciąż nie osiągnęliśmy poziomu automatyzacji i zbydlęcenia w stopniu umożliwiającym zastosowanie tak skonstruowanej normy, a jednocześnie prace nad sztuczną inteligencją, której dysponent będzie być może zdatny do popełnienia tego wyrafinowanego przestępstwa, nie zakończyły się pełnym sukcesem. Obecnie każdy kto wytwarza środki odurzające popełnia zbrodnię opisaną w art. 53 ust. 2 upn, co nie jest być może rozwiązaniem zgodnym z Konstytucją, jednak do czasu zlikwidowania Trybunału Konstytucyjnego sądy nie będą zapewne miały odwagi odnotowywać tę właściwość przedmiotowej regulacji.

Kiedy jednak zlikwidujemy Trybunał, gdy osiągniemy stan pustki (czy to w wyniku świadomych operacji intelektualnych, praktyk religijnych, czy też w związku z oddaniem się życiu instynktownemu), to i tak popełnienie występku z art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii będzie nie lada wyzwaniem, przynajmniej w zakresie niektórych substancji odurzających. Wszystko przez znamię „znacznej ilości” przewidziane w ust. 2 tego przepisu. Ci, którzy chcieliby zrobić coś dla ludzkości, dokonać rzeczy bardzo trudnej, a zarazem brzydzą się alkoholem, heroiną, czy kokainą i preferują ziele konopi innych niż włókniste, skazani są na porażkę. Sąd Najwyższy konsekwentnie przyjmuje bowiem, że znaczna ilość środka odurzającego to taka, która wystarcza dla odurzenia kilkudziesięciu osób uzależnionych (spuśćmy kurtynę miłosierdzia na sygnatury). Dzięki takiej wykładni, sprawca, który jeden krzew wysuszy, popełnia zbrodnię zagrożoną karą od 3 lat pozbawienia wolności. W tej niełatwej sytuacji, do czasu zlikwidowania Sądu Najwyższego, każdy śmiałek próbujący popełnić przestępstwa z art. 53 ust. 1 powinien być uznawany za bohatera.


niedziela, 8 maja 2016

Glosa do postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 15 czerwca 2007, I KZP 13/07

Czas stroić gitary i ćwiczyć zestaw akordów (zwrotka: aFGE/ aFG/ aFGE/ aFG, refren: FGEa/ FGa/ FGEa/ FGa). Dla ułatwienia przypominamy przykład przejmującego wykonania na żywo tej pieśni na wyjście: https://www.youtube.com/watch?v=H06IX2QH2I0


Zadanie będzie polegało na ustawieniu szpaleru. Przejdzie nim grupa przyjaźniących się przedstawicieli prawniczego salonu, tuż po zwolnieniu z dotychczasowego miejsca zatrudnienia. Nieprzebrane roje członków Adwokatury Polskiej wykonają wówczas pieśń, akompaniując na gitarach, lirach, cytrach, tamburynach. Będzie panował nastrój podniosły ale smutny. W mediach pojawią się rozbieżne informacje co do liczby uczestników. Rządowa telewizja przekłamie cyfrę tamburynistów, sugerując liche przygotowanie muzyczne adwokatów polskich. Opozycyjna prasa zawyży liczbę lirników, akcentując tysiące lat tradycji opłakujące, wraz z muzykami,  grupę odchodzących.

Nie zawiodą miejscowi faworyci. Po pierwszej zwrotce z przemówieniami wystąpią: posłowie, senatorowie, przedstawiciele mniejszości seksualnych, weganie, Józef Tkaczuk, profesorowie prawa, słowem wszystkie ważne osobistości sympatyzujące z salonem. Po drugiej zwrotce czołowy polski poeta wygłosi wiersz okolicznościowy, a program trzeci polskiego radia nada pieśń w wykonaniu Papieża Franciszka.

Grupa przyjaźniących się przedstawicieli salonu przejdzie w milczeniu. Nie podejmą pieśni. Niektórzy z rozrzewnieniem będą wspominali postanowienie z dnia 15 czerwca 2007, I KZP 13/07, w którym odmówiono podjęcia uchwały pozwalającej na przyjęcie, że wyłudzenie usługi nie stanowi doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem i konieczna jest ingerencja ustawodawcy w treść art. 286 par. 1 k.k.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Sen z apelem dramatycznym

Śnimy się Ślusarzowi. Ślusarz nie chce wykonać usługi bez holajzy i wymawia się koniecznością krypownia lochbajtla. Słyszy wówczas: „Ha, ha ha! Pusty śmiech mnie bierze!” W tym śnie wcale nie chodzi jednak o to, że my, którzy sprowadziliśmy Ślusarza nie dostrzegamy, iż „z powodu kajli na iberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakrypować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje”. W tym śnie chodzi o dramatyczny (jak określiła go jednak z gazet) apel Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf. Zapisano tam bowiem, że sędziowie są depozytariuszami wartości demokracji polskiej.

W tym śnie Ślusarz wie, że kochamy prawie wszystkich sędziów, niektórych nawet miłością synowską, niektórych braterską. Innych za dzikość, kolejnych za przewidywalność, powagę, spryt, uczciwość, a są i tacy, których kochamy za to, że są tak sprawiedliwi, że nigdy tego nie pokazują. Miłość nie zaślepia nas jednak. Widzimy, że jest to system niewolniczy. Przecież ci nieszczęśnicy, pośród chrzęstu kajdan kontroli instancyjnej, muszą uznawać, że znaczna ilość środków odurzających to taka, która wystarcza dla odurzania kilkudziesięciu osób. Muszą przyjmować, że przesłanki zastosowania tymczasowego aresztowania zachodzą, gdy prokurator złoży wniosek (warto tutaj przypomnieć, że nasz człowiek w rządzie, Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, podczas pierwszej edycji sprawowania urzędu, zwykł żartobliwie mawiać, że podejrzanego aresztował „niezawisły sąd”). Oni nigdy nie mogą zastosować art. 53 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (bo w przyrodzie nie istniej sprawca – wytwórca, który nie osiąga co najmniej satysfakcji, stanowiącą korzyść osobistą) i muszą uznawać, że zatrzymania są zawsze zasadne. Nie mogą podważać opinii zakładu karnego o osadzonym, zeznań policjantów (ci bowiem nie mają interesu w obciążaniu oskarżonych) i w ogóle nie muszą dociekać prawdy, a jedynie sprawnie procedować i argumentować (III KKN 152/99).


Śnimy się Ślusarzowi, a on popiera nas i macha holajzą radośnie, gdy wyrażamy sprzeciw wobec uwikłania narodowych sędziów polskich w przechowywanie czegokolwiek, a szczególnie wartości demokratycznych. Mają oni bowiem dostatecznie dużo własnych problemów i bolączek. 

wtorek, 19 kwietnia 2016

Kill 'Em All

Nadesłała następującą deklarację:

gdybym umiała to napisałabym wiersz (o miłości lub o śmierci, wszystko jedno, mógłby też być o rośnięciu włosa lub tulipanie co nie dowierza, byle się nadawał do publicznej recytacji) i napisałabym do niego wytyczne co do sposobu jego czytania dla recytatora za kluczem wiolinowym ale nie muzykę, ale znakami muzycznymi. i recytator wyszedłby do ludzi, w jakieś miejsce uczęszczane w Krakowie jak w Tokio, i recytowałby dokładnie śpiewem głosem nieśpiewnym.

i jakbym przećwiczyła tę formę na wierszu to napisałabym tak zażalenie, jakieś małe na początek, poszłabym w biproskór, i bym odmówiła je śpiewem głosem nieśpiewnym.

a jakby się udało, to wszystko bym tak pisała, nawet apelacje przeciwko wyrokom śmierci.



Jeśli ktoś tym mieście jest Władimirem Kliczko (64-4, 35 KO) procesu karnego, to dzisiaj na scenę wkroczyła Anthony Joshua (16-0, 16 KO) 

sobota, 9 kwietnia 2016

Poradnik dla ścigających posiadaczy maczet, tasaków i innych niebezpiecznych narzędzi

Przeminęli barbarzyńcy. Który chciał być moim psem, biegał bezładnie po ogrodzie, marząc o płoszeniu kochanków z Bulwaru Pilotów Alianackich. Ogień płonął, woda grzała się niespiesznie, źli odchodzili w mrok. Dobry dzień na spływ czółnem i powrót do poradnika.

Po pierwszym tekście o art. 50a kw rzecznik lokalnej policji pan Mariusz Ciarka zapewniał, że policjanci dalej będą postępowali bezprawnie. Nie rzucał słów na wiatr. Rzeczywiście wciąż składają wnioski o ukaranie jeśli tylko ujawnią niebezpieczne narzędzie, nie zadając sobie trudu pozyskania dowodów wskazujących na zamiar jego użycia. To godzi w powagę instytucji, a ścigających zrównuje ze ściganymi, wszak obie strony łamią prawo. Nie o to walczyliśmy.


Nie mamy jednak złudzeń. Wiemy, że nie uda nam się przekonać policjantów, by przestrzegali prawa. Polecamy jednak orzeczenie, w nadziei, że uczyni to sąd: http://orzeczenia.krakow.so.gov.pl/content/$N/152010000002106_IV_Kz_000190_2014_Uz_2014-11-24_001 (zaskakująca zbieżność dat wydania tego postanowienia i pierwszego poradnika (17.11.2014) to przypadkowa koincydencja). Postanowienie jest wspaniałe i trzeba za nie kochać Sąd Okręgowy w Krakowie, Wydział IV Odwoławczy. Powinno być rozplakatowane, odczytywane przez megafony, deklamowane na akademiach z okazji świąt policyjnych. Wywód jest równie fachowy, co zrozumiały. To uzasadnienie modelowe, a po jego lekturze każdy oskarżyciel będzie wiedział jakie dowody musi pozyskać, by odnieść procesowy sukces. Jeśli ktoś z Państwa jest sędzią, to proszę pisać właśnie jak autor tego judykatu. Oto wnioski z niego płynące:

  1. Ujawnienie niebezpiecznego narzędzia nie oznacza automatycznie, że posiadacz popełnił wykroczenie: „Nie można jednak utożsamiać normy art. 50a § 1 kw z zakazem posiadania przedmiotów niebezpiecznych, jak w praktyce miewa to miejsce. Przepis ten dotyczy bowiem szerokiej kategorii przedmiotów stanowiących przedmioty zwykłego użytku, których zaklasyfikowanie do katalogu zawartego w art. 4 ust. 1 pkt 4 ustawy o broni i amunicji nie było celowe ani możliwe. Podkreślenia przy tym wymagało, że jak wskazują badania kryminologiczne wyeliminowanie możliwości użycia danego rodzaju narzędzia do popełniania przestępstw, poprzez penalizację jego posiadania, nie powoduje zmniejszenia się ich ilości, lecz wykorzystanie do tego celu innych, „legalnych” narzędzi. Przykładem takiego procesu może być właśnie upowszechnienie się w środowiskach kryminogennych maczet, po uznaniu tzw. kija baseballowego za broń. Zjawisko to czytelne jest również w innych krajach, a to np. w Wielkiej Brytanii, gdzie po wprowadzeniu odpowiednich regulacji co prawda spadł odsetek przestępstw z użyciem noży, lecz w ich miejsce przestępcy poczęli używać szpikulców i śrubokrętów.”

  2. Po ujawnieniu posiadania niebezpiecznego narzędzia (w samochodzie, w siatce, plecaku) należy ustalić, że sprawca posiadał niebezpieczne narzędzie w celu popełnienia przestępstwa. Sąd pisze: „(...) warunkiem odpowiedzialności za czyn opisany w art. 50a § 1 kw. jest zaistnienie takiego rodzaju okoliczności, które wskazują, że sprawca tego czynu ma zamiar użyć niebezpiecznego przedmiotu w celu popełnienia przestępstwa. Podkreślić należało, że ustawodawca nie wskazuje na możliwość popełnienia jakiegokolwiek czynu zabronionego. Z okoliczności zdarzenia stanowiącego podstawę zarzutu musi wynikać, że sprawca chciał popełnić przestępstwo, a nie np. wykroczenie. Równocześnie okoliczności takie muszą mieć charakter obiektywny, a zatem powinny być jednoznacznie czytelne dla każdego obserwatora.” Dodatkowo Sąd podaje przykłady, które powinny rozwiać wszelkie wątpliwości: „I tak w niniejszej sprawie można byłoby mówić np. o zamiarze popełnienia przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu gdyby obwiniony groził innej osobie np. pobiciem, a następnie przebywając w pobliżu jej miejsca zamieszkania lub pracy, posiadał przedmiot niebezpieczny. Analogiczna sytuacja miałaby miejsce gdyby Policja uzyskała informacje o planowanej tzw. ustawce pseudokibiców, a obwiniony ustalony jako pseudokibic i członek jednej z ww. grup zostałby zatrzymany w drodze na jej miejsce i posiadał maczetę.”

  3. Nie trzeba wskazywać kwalifikacji prawnej przestępstwa, do którego miała służyć maczeta, ale trzeba opisać w jakie dobro prawne zamierzał godzić sprawca: „Sąd Odwoławczy stoi na stanowisku, że oskarżyciel nie musi wykazywać kwalifikacji prawnej ewentualnego czynu przestępnego, który obwiniony miał zamiar popełnić z wykorzystaniem omawianego narzędzia. Byłoby to bowiem wymaganie nierealne i nie znajdujące oparcia w treści przepisu art. 50a § 1kw. Niemniej dla stwierdzenia realizacji znamion tego wykroczenia koniecznym jest aby co najmniej wskazać przeciwko jakiego rodzaju dobrom prawnym owo domniemane przestępstwo miało być skierowane – a to np. przeciwko życiu i zdrowiu, mieniu, etc. Konieczność dokonania tego rodzaju konkretyzacji jest niezbędna dla wykazania, że obwiniony zrealizował znamiona zarzuconego mu czynu. Tylko bowiem w takiej sytuacji istnieje możliwość zbadania czy istotnie, obiektywne okoliczności danego zdarzenia pozwalały na przyjęcie istnienia skonkretyzowanego zamiaru popełnienia czynu przestępnego.”

  4. Posiadanie w celu popełnienia przestępstwa musi wynikać z okoliczności zdarzenia. Sąd wyjaśnił to tak: „A zatem dla przykładu: gdyby obwiniony oburzony użyciem jego zdjęcia w ramach wystawy artystycznej publicznie ogłaszał chęć zniszczenie takiego dzieła, a następnie wtargnął go galerii sztuki z szablą – należałoby uznać, że działał z zamiarem zniszczenia konkretnej rzeczy – co (oczywiście stosownie do oceny wartości owej rzeczy ) zaktualizowałoby normę zawartą w omawianym przepisie.”

  5. Posiadanie niebezpiecznego narzędzia w okolicznościach wskazujących na zamiar popełnienia wykroczenia nie stanowi realizacji znamion wykroczenia z art. 50a kw. Sąd tłumaczy to następująco: „Niemniej gdyby obwiniony zapowiadał wobec świadków, że wbrew woli sąsiada zamierza przyciąć przesłaniający mu widok z posesji krzak porzeczki rosnący na działce tego sąsiada i wyruszył w kierunku owej rośliny z nożem ogrodniczym, to skoro taki czyn ewentualnie stanowiłby najwyżej wykroczenie, norma art. 50a § 1 kw nie zaktualizowałaby się.”


W praktyce pozyskanie dowodów na okoliczności wymagane przez Sąd Okręgowy może być trudne, co może zachęcać policjantów do bezpodstawnego kierowania wniosków o ukaranie, a to z uwagi na nagminność przestępstw z użyciem noży tasaków, itd. Na takie działania Sąd nie pozwala: „Na marginesie należało dodać, że Sąd Odwoławczy zdawał sobie sprawę z faktu wykorzystywania maczet w porachunkach grup pseudokibiców. Sąd miał również świadomość zagrożeń jakie mogą wiązać się z użyciem takiego przedmiotu przeciwko innym osobom. Maczeta używana jako broń nie nadaje się bowiem do obezwładniania przeciwnika (jak np. broń obuchowa, paralizatory lub miotacze gazu) lecz powoduje rany rąbane, które ze swej specyfiki niemal zawsze stanowią zagrożenie dla zdrowia lub życia. Jednakże jak już wskazano – okoliczności te nie są same w sobie wystarczające do pociągnięcia kogokolwiek do odpowiedzialności, za samo posiadanie maczety, ani nie wykluczają hipotetycznego posłużenia się nią jako narzędziem obrony koniecznej.”






wtorek, 29 marca 2016

Patrzmy jak płonie

"Kto ty jesteś człowieku - zbrodniarz czy bohater?
Ty, którego do czynu wychowała noc.
Oto starca i dziecka w ręku dzierżysz los
I twarz twoja zakryta
Jak golem nad światem. (...)"

Czesław Miłosz "Do polityka" 


Rządów nie obala się trotylem, ANFO, wozami pancernymi i karabinami z pierwszej wojny światowej. Klęska polityków, partii, koalicji nie musi być wynikiem fizycznej eliminacji. Nie trzeba traktować ciał nikczemników napalmem, bronią chemiczną czy falą uderzeniową, powstałą w staranie skomponowanej reakcji chemicznej. Wystarczy pokazać jacy są dysponenci tych ciał, jak mówią, czego pragną i jak bardzo nie kochają. To wszystko.

Uczynił to pan Konrad Lassota w książce „Jak podsłuchałem system. Ośmiorniczki, czyli elita na widelcu”. Dzięki jego uprzejmości, publikujemy jej fragment, co jest czynnością o tyle ekskluzywną, że premiera odbędzie się 13 kwietnia 2016. Czytelników należy ostrzec, że w książce znajdują się fragmenty niesmaczne. To stenogramy rozmów prowadzonych przez czołowych niegdyś polityków, którzy za sprawą działań autora książki zostali wyeliminowani. Można oczywiście żałować. Można – jak my kilka tekstów wcześniej – rozdzierać szaty z powodu poczynań barbarzyńców, którzy nadeszli po Nagranych i nie potrafiliby być może zidentyfikować jakiej płci jest podana im ośmiorniczka i co lubiła najbardziej gdy pływała. Można też zyskać krótkotrwałą przyjemność w patrzeniu jak płonie i zaczątek przekonania, że wygaszenie uprawnień do wykonywania zawodu wszystkich adwokatów, radców prawnych, prokuratorów i sędziów w tym kraju ma sens. Wszystko co było, co wciąż trwa, nie wydaje się bowiem zasługiwać na istnienie (jakże aktualny z tej perspektywy okazał się tekst wspominający Jerzego Stempowskiego publikowany w świątecznym wydaniu jednej z gazet wysokonakładowych).

My, koneserzy i obserwatorzy działań policji i ABW, zostawiamy jednak na boku polityków. Nas zainteresował ten fragment:

„O biciu głową w mur przez ABW świadczy też bezsensowna akcja z użyciem wozów bojowych i antyterrorystów, która odbyła się w Pałacu Sobańskich. Zeznając przed prokuraturą 24 czerwca, byłem pozbawiony wszelkich dokumentów. Zostały one w szafce pracowniczej (…). Aby potwierdzić moją tożsamość do protokołu, przesłuchujący mnie prokurator musiał zobaczyć jakikolwiek mój dokument tożsamości. Zasugerowałem, że mogę poprosić znajomą o dyskretne wyniesienie moich rzeczy z restauracji. (…) Wszystko sprawiało wrażenie prostego i bezproblemowego rozwiązania aż do momentu, w którym policjanci z CBŚP zadzwonili do niej. Napięcie i stres spowodowały, że nie była dyskretna i szybko została zauważona przez kierownictwo, a następnie zmuszona do pozostawienia mojej torby na miejscu. (…) do akcji wkroczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dwa samochody i kilkunastu antyterrorystów wtargnęło na teren Pałacu Sobańskich. Mając na podsłuchu telefon mojej znajomej, postanowili bez porozumienia z prokuraturą i CBŚP samodzielnie przechwycić ów niebezpieczny ładunek, jakim była moja torba. Musieli się przecież jakoś wykazać przed swoim generałem i przed szefem generała, czyli ministrem spraw wewnętrznych...
Wszystkim przekazano, że miejscu i jego pracownikom grozi... atak terrorystyczny! Zaleceniom dowodzącego akcją było, aby każdy, kto może pozwolić sobie na ochronę, zatrudnił ją. Tym, których na to nie stać, zalecał wzmożoną ostrożność.(...)
Głównym łupem stała się moja torba wielkości A4 z dokumentami i Ipadem. Po sprawdzeniu, że w szafce oprócz torby miałem jeszcze spodnie, buty i koszulę akcja straciła impet i początkowy rozpęd (...)”


Więcej o brawurowych poczynaniach ABW i policji, o mocy notatki służbowej, a także o tym jakie wina należy pić, gdy jest się nagrywanym, proszę przeczytać w książce.  


P.S.
Niedawno jeden z młodych krakowskich uczonych przekonywał mnie, że adwokat nie może patrzeć jak płonie (to na kanwie wydarzeń dotyczących TK, nowelizacji niektórych przepisów KK i KPK,  zdemolowania prokuratury i planów takiej demolki pośród sędziów). Adwokat jest zobowiązany uczestniczyć w akcji gaśniczej, pośpieszyć z pomocą. Lektura książki utrudnia dopełnienie tej powinności. a przynajmniej ukierunkowanie sikawki...

sobota, 19 marca 2016

Likwidacja Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie

Miasto usłane policjantami. Refleksy słońca w świeżo dostarczonych lizakach, blaski jaskrawych kamizelek. Obywatele mrużą oczy na Grzegórzeckiej, Jana Pawła, Zabłocie, na Marii Dąbrowskiej, przy Bulwarze Pilotów Alianckich. Jeszcze bardziej bezpieczni, jeszcze lepiej chronieni, rymują: „Siddhartha to ja, nie zaznam dziś zła”. Święto likwidacji Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Nie mamy z tym nic wspólnego. Całkowicie pochłania nas wiosna, skakanie na skakance, rosnące zaległości, wypatrywanie żółtych mleczy na błoniach. To tylko Bóg jest z nami. Jak zwykle ze skraju łóżka niweczy przedsięwzięcia krzywdzące i boleśnie karci wrogów. Póki co bliższa mu jednak wspaniałomyślność Scypiona niż bezwzględność senatu.


Prawdziwe zgliszcza i gruzowiska dopiero nadejdą. Nie będziemy nawet stawać na środku i pokazywać: tego, tego, tamtą. Bóg wie sam z siebie. Niech nikt nie liczy, że mrużył oczy.

czwartek, 10 marca 2016

Klucz

Pan Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro jest naszym sojusznikiem, przyjacielem i druhem. Razem zlikwidujemy Trybunał Konstytucyjny, bo od lat uważamy, że jest to organ niepotrzebny, kosztotwórczy, niejednokrotnie stanowiący przechowalnię prawników drugiego sortu. Przez piętnaście lat wykonywania zawodu tylko raz udało mi się zapędzić świadka w kozi róg. Był to właśnie jeden z sędziów Trybunału Konstytucyjnego, który wypoczywał pełniąc tę funkcję od prowadzenia swoich emocjonujących interesów. Ta przygoda, jak również obserwacja działalności Trybunału, niebywała szybkość procedowania, a także porywająca lektura jego orzeczeń musiała doprowadzić do wniosku, że sądy powszechne mają dość kompetencji, by bezpośrednio stosować konstytucję.

Wobec powyższego musimy bronić naszego sojusznika. Wiele nieprzychylnych osób naśmiewa się z wczorajszego wystąpienia telewizyjnego Pana Prokuratora Generalnego, nie dostrzegając w nim Wielkiego Facecjonisty. Oto inkryminowany fragment:  http://www.superstacja.tv/wiadomosc/2016-03-09/wyrok-tk-wg-ziobry-bezprawne-dzialanie-grupy-sedziow-w-imie-jakichs-racji-politycznych/


Tymczasem kluczem do zrozumienia tej wypowiedzi jest scena z pamiętnego filmu Rejs (https://youtu.be/mCajFZcxPEA)





Mam nadzieję, że po obejrzeniu obu filmów Państwo z łatwością dostrzegają żartobliwą ironię wystąpienia naszego człowieka w rządzie.  

sobota, 5 marca 2016

Sprostowanie


Poniżej ta sama publikacja opatrzona komentarzami uczestników zdarzenia lub ich obrońcy. 

"Dzisiaj przed godziną 2 nad ranem policjanci patrolujący teren Podgórza na jednej z ulic zauważyli dwie osoby, które na widok policyjnego radiowozu [radiowóz był nieoznakowany] zaczęły uciekać [nie uciekali, stali i malowali powoli]. Policjanci ruszyli za nimi [wysiedli z samochodu i podeszli] – aby wylegitymować i sprawdzić co było powodem nagłej ucieczki [aby zatrzymać na 40 godzin].
Podczas legitymowania okazało się, że 28 letnia kobieta i 26 letni mężczyzna są sprawcami [ona trzymała szablon, on psikał farbą] naniesionego kilka minut wcześniej pseudografiti [wizerunek Jolanty Brzeskiej*, zmarłej tragicznie 5 lat temu aktywistki ruchu lokatorskiego, z pytaniem: kto zabił Jolę Brzeską?] na elewacji kilku kamienic  [jednej kamienicy] przy ul.  Kingi, ul. Kącik, ul. Trauguta, ul. Węgierska, ul. Rękawka, ul. Krakusa [tej] oraz ul. Limanowskiego [na pozostałych kamienicach były już podobne rysunki].
Przy zatrzymanych policjanci zabezpieczyli spraye, farby oraz szablony [oraz plecaki, telefony i dobry nastrój], których używali do dewastacji [naniesienia rysunku o formacie A3 zmywalną farbą] budynków [budynku].
Zatrzymani usłyszą zarzuty zniszczenia mienia [po 6 dla każdego, nie przyznali się, nie chcieli zniszczyć, budynków nie trzeba burzyć i budować od nowa], za które grozi do 8 lat pozbawienia wolności [w dniu przesłuchań podejrzanych złożono pismo z wnioskami dowodowymi, wnioskami o umorzenie postępowania na dwóch niezależnych podstawach prawnych].
To kolejne w ostatnim czasie zatrzymanie wandali niszczących elewacje [w tym przypadku – niezbyt szkodliwych aktywistów ruchu lokatorskiego bez lepszego pomysłu na uczczenie pamięci liderki] przez krakowskich policjantów [dla których pozdrowienia, bo byli fajni], którzy systematycznie patrolują osiedla zwracając uwagę na dewastacje i chuligańskie zachowania [w co głęboko wierzymy co doceniamy, jednakże nie w tej sytuacji]."


Uwaga MB: propaganda służb prasowych lokalnej policji wciąż pozostaje zjawiskiem ekscytującym. Pomińmy to, że nawet informacja o ustawowym zagrożeniu za przestępstwo z art. 288 par. 1 k.k. jest nieprawdziwa, że policja chwali się postawieniem zarzutu osobom niewinnym, że "sprawców" zatrzymano na 40 godzin. Zwróćmy uwagę tylko na to, jak nikczemnie marne muszą być owoce pracy policjantów, skoro obwieszczają sukces w tej skomplikowanej, niecodziennej i zagadkowej sprawie.