czwartek, 23 kwietnia 2015

Apel

Wszyscy powinniśmy połączyć się w modlitwie o odmowę wszczęcia, ewentualnie natychmiastowe umorzenie postępowania w sprawie przecieku stenogramów ze śledztwa dotyczącego katastrofy samolotu w Smoleńsku. Sprawę przejęła Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, toteż o szczególny wysiłek modlitewny proszone są osoby zamieszkałe w rejonie ulicy Mosiężniczej.

Postawienie dziennikarzom radia RMF zarzutów w tej sprawie będzie bowiem skandalem o wydźwięku międzynarodowym. Otóż Europejski Trybunał Praw Człowieka od lat stoi na stanowisku, że upublicznienie przez dziennikarza informacji niejawnych, w sytuacji gdy śledztwo budzi powszechne zainteresowanie jest dopuszczalne w ramach swobody wypowiedzi gwarantowanej art. 10 Konwencji. Nie tak dawno, bo 1 lipca 2014, Trybunał uznał, że skazanie szwajcarskiego dziennikarza, który upublicznił informacje z postępowania dotyczącego wypadku samochodowego, stanowiło naruszenie wspomnianego przepisu i zasądził na jego rzecz równowartość kwoty 5000 Euro. Okoliczności wypadku, o którym pisał dziennikarz były drastyczne (3 ofiary śmiertelne, liczni ranni), a sprawa budziła powszechne zainteresowanie. Po publikacji zarówno sprawca jak i pokrzywdzeni nie wystąpili z roszczeniami, natomiast akt oskarżenia wniósł prokurator. Naraził swoje państwo na straty (cały wyrok tutaj: http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-145457).

Tak samo może skończyć się postępowanie w sprawie przecieku stenogramów ze śledztwa smoleńskiego. Nawet przeciwnicy politycznej działalności Lecha Kaczyńskiego muszą bowiem przyznać, że okoliczności śmierci najważniejszej osoby w państwie budzą powszechne zainteresowanie, szczególnie gdy od 5 lat prokuratorzy nie mogą uporać się z tą sprawą. Jeśli zaś nie mogą jej zakończyć, to muszą się liczyć z tym, że ktoś będzie próbował skontrolować jakość ich pracy. Właśnie dlatego prowadzenie postępowania w przedmiocie przecieku jest złem.

Przekładając pogląd ETPCZ na realia argumentacyjne lokalnych postanowień o umorzeniu postępowania należy powołać się na brak społecznej szkodliwości działania sprawców. Będzie to tym bardziej zasadne, że NPW sama ujawniła te stenogramy tuż po tym jak zostały opublikowane przez dziennikarzy.


Proszę się zatem modlić.


piątek, 17 kwietnia 2015

Ona tu jest


Ona jest już kilka tygodni.

Na początku mówiono o niej tylko po angielsku. Na razie tylko się przygląda i nie robi notatek. Nie musi. Wszystko już wie i umie, bo jest prawnikiem od lat, od samego poczęcia. Spojrzenie ma skupione, oczami bez koloru świdruje przeciwnika. Wytrąci oręż bez pytania która godzina. Bez litości zniszczy jeśli dostanie polecenie.
Nie chciałbyś Czytelniku wejść jej w drogę ani na sali, ani w korytarzu.

Nie słucha żadnej konkretnej muzyki, nie przyznaje do literatury, hobbystycznie zarządza zasobami (ludzkimi). Zawodowo też. Nie posiada kotka ani papużek. Deklaruje słabą orientację w karnym, prawdopodobnie dla zmyłki. Jest za to bezwzględną zwolenniczką elegancji. Nie wiadomo kim była, nie wiemy kim jest, ani dokąd zmierza.

Wiadomo, że wzięła się z Rzeszowa, ale równie dobrze mogła nadjechać pewnego dnia astonem martinem w ciemnych okularach, wycelować w Ewę z glocka i poprosić o martini. Wiadomo jakie.

Córka rzeszowskiej matki, aplikantka Krakowskiej Izby, agentka Jej Królewskiej Mości - jest tym wszystkim, ale czym jeszcze?

Kim naprawdę jest Dżoana?

piątek, 10 kwietnia 2015

Mad Season

Najlepszym jurystą w mieście okazał się arcybiskup metropolita krakowski Stanisław Dziwisz. 

Wcześniej było jednak przedpołudnie. Wielki Piątek. Wraz z mężczyzną, którego od jakiegoś czasu nazywamy Poszukiwaczem Sensacji przebywaliśmy na terenie jednostki penitencjarnej i tępo wpatrywaliśmy się w nowy art. 85 par. 3 kk. Próby egzegezy tego zapisu zakończyły się fiaskiem, a żaden z przybyłych osadzonych nie dysponował kamieniem z Rosetty. Dostali więc pisanki i wrócili do swoich treningów, książek i programów telewizyjnych. 

Wieczorem arcybiskup metropolita krakowski Stanisław Dziwisz uznał, że Wielki Piątek to dobra okazja do omówienia  problematyki środków antykoncepcyjnych. Zachęcam jednak, by mu to wybaczyć, bo przy tej okazji postawił tezę o ogólniejszym wydźwięku, a zarazem ważką nie tylko dla prawników. Powiedział bowiem: „Prawdziwy uczeń Jezusa nie będzie nigdy korzystał z niegodziwych praw, nawet uchwalonych w majestacie demokratycznego państwa, bo prawda i dobro nie podlegają głosowaniu. Te prawa do niczego nie zmuszają. Każdy z nas ma sumienie, znamy Dekalog i mamy Ewangelię”.

W pierwszej chwili pogląd ten może wydać się niepokojący, nazbyt anarchistyczny, stanowiący wezwanie do społecznej rebelii. Wszak żyjemy w mieście, w którym informowanie młodzieży, że prawa ludzkie do niczego nie zmuszają może przynieść opłakane skutki. Przecież niektórzy prowadzą tu „świętą wojnę” i łakną moralnej podbudowy dla niesubordynacji wobec ziemskiego porządku prawnego (co będzie jak w sposób sobie właściwy zmodyfikują naukę Tomasza z Akwinu o sprawiedliwej karze śmierci?). Przecież niektórzy hodują tu konopie inne niż włókniste, a zakaz ustawowy uprawy tej rośliny nie ma  uzasadnienia lepszego niż miałby zakaz sprzedaży alkoholu, gdyby tylko został wprowadzony (czego bardzo pragniemy). Posługując się Dekalogiem, Ewangelią i sumieniem, a także twierdząc, że prawda i dobro nie podlegają głosowaniu z łatwością uzasadnimy brak obowiązku przestrzegania niektórych zapisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Wydawać by się zatem mogło, że arcybiskup powinien nawoływać do przestrzegania prawa ludzkiego, a problem jego zgodności z prawem boskim rozwiązywać wykorzystując swój autorytet podczas kontaktów z przedstawicielami władzy ustawodawczej. 

Pogląd arcybiskupa w obliczu nowego brzmienia art. 85 par. 3 k.k. (i nie tylko) jest jednak jedynym trafnym. Napisano bowiem:  „Podstawą orzeczenia jednej kary łącznej nie może być kara wymierzona za przestępstwo popełnione po rozpoczęciu, a przed zakończeniem wykonywania innej kary podlegającej łączeniu z karą wykonywaną w chwili popełnienia przestępstwa, lub karą łączną, w skład której wchodzi kara, która była wykonywana w chwili popełnienia czynu”. Trudno o zachowanie spokoju przy lekturze cytowanego tekstu. Jedynym celem tak pisanego prawa jest przekazanie obywatela w ręce złego adwokata, złego sędziego, złego prokuratora i nawet gdyby arcybiskup okazałby się Wielkim Lobbystą, to nie jest w stanie powstrzymać spirali ustawodawczej zbrodni. Obywatel jest samotny i bezradny. Nie rozumie i nie daje mu się żadnej szansy. Lepiej żeby nie przestrzegał norm pisanych w tak wyrafinowanej poetyce. Lepiej niech słucha Jezusa.

P.s.

W trudnym czasie przełomu marca i kwietnia, uwikłani w obchody kolejnych rocznic śmierci wszystkich patronów tego bloga (5 kwietnia!) zalecamy powstrzymanie się od konsumowania substancji odurzających, rozwój duchowy i regularne ćwiczenia cielesne ze szczególnym uwzględnieniem kajakarstwa i wycieczek górskich. Twórcy przepisów powinni dodatkowo oddać się kontemplacji sztuki reportażu.