sobota, 19 lipca 2014

Policja czasem też pomaga



Życie, czyli Sąd Rejonowy, napisało ciąg dalszy historii, o której Szef wspominał we wpisie Obrona dzieci Polskich. Mimo braku moralnego prawa muszę więc zrelacjonować, co dalej z tą obroną, bo musimy – i bronić, i opowiadać o tym, ku przestrodze, i być może – pokrzepieniu serc.

Faktycznie było tak, że pojechałam na zatrzymanie. Młoda, po nocy spędzonej w izbie dziecka, nie wyglądała najlepiej. To wszystko już było tu i tu

Ponad tydzień później obejrzałam akta. Notatka służbowa z rozmowy mojej z zatrzymaną. Czyli z tego, co mówiłam do nielatki, kiedy funkcjonariusza nie było w pomieszczeniu. Był na korytarzu i albo używał szklanki (stary dobry sposób prawdziwych konspiratorów) albo metody kelnerskiej (dobrze już znanej bywalcom knajpy Sowa i Przyjaciele). Z treści notatki wynikało, że protokołując rozmowę, dodał od siebie. Złych rzeczy. Przykro się czytało, że niby pochwalam narkotyki miękkie w rękach dzieciaków (tym bardziej, że od długiego czasu towarzyszy mi duch abstynencji, nawet alkoholowej). Nie mniej nieprzyjemne było, że szefowa tegoż policjanta napisała, że demoralizuję. Czyli kolejna notatka urzędowa. Kłamstwa.

Sąd Rejonowy zmienił swoje postanowienie o częściowej niezasadności zatrzymania na 577 kpc. To miażdżyło rozum i duszę. Napisał, że jednak zatrzymanie było całkiem super całe, bo policjanci wyjaśnili co i jak, że mieli takie a takie jeszcze podstawy, no i wszystko lege artis. W takich momentach nadzieja umiera. 

Napisałam zażalenie. Długie, merytoryczne, wściekłe – przyznaję. Dwutorowe, bo po pierwsze: podstawy zatrzymania winny być w protokole zatrzymania, a nie w notatkach służbowych reagujących na postanowienie o jego niezasadności (w obu miejscach podano różne), a po wtóre: 577 kpc nie służy do zmieniania postanowienia wydanego wskutek zażalenia na zatrzymanie. Nie służy i koniec, bo jego funkcją jest swoboda zmiany postanowień opiekuńczych kiedy zmienia się sytuacja dziecka, a nie poglądy i marzenia policjantów. 

Przyszło, bez uzasadnienia, postanowienie o uchyleniu tego zmieniającego pierwotne. Czyli sukces – eliminacja z rzeczywistości decyzji na 577, o tym że było lege artis. Czyli jednak nie było. Sąd nie przekazał tego nawet do II instancji, uchylił w autokontroli. Może wiedział od początku, może się zreflektował. 

Wcześniej jeszcze Sąd zakończył postępowanie zatrzymanej nieletniej, uznając że dopuściła się czynu karalnego (miał rację) i ustanowił nadzór odpowiedzialny rodziców (art. 6 pkt 3 upn, miał rację). 

Jestem jeszcze ciekawa kilku rzeczy: jak Rada Adwokacka zadziała po naszym (Szefa i moim) zawiadomieniu o naruszeniu tajemnicy obrończej; czy Sąd zrealizuje zapowiedź donosu dyscyplinarnego, w którym zawiadomi Radę Adwokacką o tym, że demoralizowałam – na podstawie brawurowych notatek służbowych z rozmowy objętej tajemnicą obrończą; co w końcu zrobi Prokuratura, zawiadomiona o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy?


***

Przy tej okazji nie mogę nie napisać o jeszcze jednym wydarzeniu. Ponad tydzień temu zatrzymano nieletniego, zarzut najgorszy prawie z możliwych. Okazało się, że zarzut jak kulą w płot, z pomówienia. I tutaj wielkie podziękowania dla Szanownych Pań Funkcjonariuszek z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie - za: uniknięcie schroniska, wyczucie sytuacji, kulturę, zrozumienie dla Młodego, dążenie do prawdy, humanitaryzm, rozmowę. Za wyrzeczenie się roli inkwizytora i wykreowanie sytuacji tak, że chłopak nie bał się mówić prawdy. Więcej takich Funkcjonariuszy, bo przywracają wiarę dawno zagubioną w to, że Policja pomaga.


wtorek, 8 lipca 2014

Piosenka dla trzech osób

Teraz jest noc i system rozgrzewa się, by wygenerować kolejną, alarmującą wiadomość. Teraz jest czas na proklamację pasma absolutnie najniższej poczytalności, zawiadomienie o rozpoczęciu okresu radykalnie hermetycznego. Nocna piosenka jest zatem dla trzech tylko osób. Pozostali, nieupoważnieni, niech nie ważą się jej słuchać, gdyż piosenka jest straszna. 
 
Ta trójka niech sobie nuci. Chociażby przed plutonem egzekucyjnym. 


 

sobota, 5 lipca 2014

Spiskowa praktyka dziejów



Autor ten podczas jednej z konferencji prasowych powiedział ponoć, że bardziej niż w teorię wierzy w spiskową praktykę dziejów. To miał być żart.
Pytali go wtedy o książkę, której fragmenty znajdują się poniżej. Śródtytuły pochodzą ode mnie.


 [art. 128 § 2 kk]
Simonini zastał tam Gavialego siedzącego przy stole z kompanami, którzy wydawali się podzielać jego królobójcze zamysły (…) prawie wszyscy znali się doskonale na materiałach wybuchowych lub się nimi pasjonowali. Kiedy towarzystwo zdrowo już sobie popiło, zaczynała się dyskusja o błędach słynnych zamachowców z przeszłości. Machina piekielna (…) obecnie byłaby całkiem bezużyteczna.
- Rzeczą najważniejszą – mówił Gaviali – jest skład materiału wybuchowego. Weźcie chloran potasu: próbowano mieszać go z siarką i z węglem, żeby uzyskać proch strzelniczy, no i z jakim wynikiem? Fabryczka (…) wyleciała w powietrze.
- O kwasie pikrynowym szkoda w ogóle gadać – powiedział ktoś inny. – Zauważono, że wybucha podgrzewany w kontakcie z chloranem potasu, i zaczęto produkować rozmaite rodzaje prochu, jeden bardziej wybuchowy od drugiego. Zginęło kilku eksperymentatorów (…) Lepsza byłaby nitroceluloza…
- Oczywiście.
- (…) mieszanka kwasu azotowego i oleju terpentynowego po pewnym czasie zapala się samorzutnie. (…)
- Ja potraktowałbym poważniej ksylidynę. Wiąże się kwas azotowy ze skrobią albo z włóknami drewna…
- (…) Dzisiaj mówi się raczej o nitrobenzenie i nitronaftalinie. (…)
- (…) Obecnie traktuje się bardziej serio bawełnę strzelniczą. Przy tej samej wadze jej siła wybuchu przewyższa sześciokrotnie siłę wybuchu czarnego prochu.
- Ale jej wydajność jest zmienna.
Rozprawiali tak całymi godzinami, w rezultacie podkreślając zawsze zalety dobrego, porządnego czarnego prochu. (…)
Postawiwszy kilka butelek wina, [Simonini] zdołał bez trudu podsycić nienawiść tej kompanii do Napoleona III (…) Sprawa zjednoczenia Włoch wymagała śmierci dyktatora. Simonini sądził jednak, że tym pijakom na zjednoczeniu Włoch tak bardzo nie zależy, że liczą się dla nich przede wszystkim wybuchy pięknych bomb. Zresztą takich właśnie zapaleńców potrzebował.*


[Dz.U.2010.29.154 j.t.]
- Dobry agent wywiadu jest zgubiony, jeśli musi interweniować w sprawie, do której już doszło. W naszym zawodzie musimy wyprzedzać zdarzenia. Wydajemy sporo pieniędzy na organizowanie zamieszek na bulwarach. To nietrudne, wystarczy kilka tuzinów byłych więźniów i paru policjantów w cywilu. Śpiewając Marsyliankę, plądrują trzy restauracje i dwa burdele, podpalają dwa kioski; potem zjawiają się nasi mundurowi i po udawanej bójce aresztują wszystkich.
- Jaki z tego pożytek?
- Pożytek jest taki, że zacni mieszczanie są stale zaniepokojeni i dochodzą do przekonania, że trzeba rządzić silną ręką. Gdyby przyszło nam tłumić rozruchy prawdziwe, zorganizowane przez Bóg wie kogo, tak łatwo byśmy sobie nie poradzili.**


Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe. Jeśli w ogóle jest.








* Umberto Eco, Cmentarz w Pradze. Warszawa, 2011; s.210.
** Tamże; s. 246 i 248.