Kiedy jest wybuch
w elektrowni atomowej, to UFO pomaga. Na przykład w Czarnobylu widział je pan
Michaił Waricki, tamtejszy dozymetrysta. UFO pomogło, zneutralizowało i
odfrunęło. Pięć lat później, po kolejnym pożarze, UFO powróciło i sfotografował
je pan Władimir Sawran. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że to prawda.
Niestety obce
cywilizacje pozostają obojętne na codzienne, adwokackie kataklizmy. Nie
pomagają, nie łagodzą, nie neutralizują.
W obliczu klęski jesteśmy samotni, zagubieni w czeluściach czarnego, bezdennego
kosmosu naszej rozpaczy. Ukojenia, źródeł odwagi i inspiracji musimy szukać
samodzielnie. Oto dwie wiązanki pieśni, które ułatwiają wykonywanie zawodu
adwokata, dziesięć utworów, dzięki którym jest łatwiej (pani Kamila dała
siedem, ale o mocy dziesięciu). Ich wybór, to wszystko co możemy dla was
zrobić.
(wiązanka mb)
1. „Zabrali mi
jaja” Zacier – idealna pieśń na wyjście (koniecznie w tym wykonaniu:
http://www.youtube.com/watch?v=H06IX2QH2I0). Wysłuchana po przebudzeniu
pozytywnie determinuje aktywności podejmowane w ciągu całego dnia, pozwala na
odnalezienie miejsca w szeregu i właściwe postrzeganie współuczestników
codziennego trudu. W drodze do pracy nucimy: idę sam właśnie tam, gdzie nie mają jaj, idę sam właśnie tam, gud baj.
2. „Today”
Smashing Pumpkins – czasem bywa łatwiej gdy przypomnimy sobie, że miłość jednak
jest, a pocałunki w sądowej windzie mogą przytrafić się każdemu (z wyjątkiem
objętych obowiązkowym treningiem, a w konsekwencji zakazem korzystania z tego
urządzenia). Pełny, pożądany efekt osiągamy po obejrzeniu wideoklipu.
3. „Nieprzysiadalność”
Świetliki – adwokat umiera gdy zaczyna mu się wydawać, że sukces zawodowy
wymaga dobrych relacji z personelem Babilonu. Ten utwór wprowadza w nastrój
wykluczający nawiązanie zgubnych znajomości. Jeśli po nim będziemy jednak
złaknieni poczucia współuczestnictwa, to włączamy refren pieśni Defekt Muzgó
Defektu Muzgó.
4. „Walk” Pantera
– pierwotnie lekarz zapisał ten utwór Lancowi Armstrongowi, ale okazało się, że
ten nie potrafił pedałować z walkmenem. Skorzystali więc z innych środków.
Niektórzy twierdzą też, że piosenkę stworzył Mike Tyson w życiu prenatalnym.
Odsłuchujemy kiedy trzeba odpowiedzieć na zło.
5. „220 V” El
Dupa, albo „Mogę wszystko” WWO, albo „Jesteś Bogiem” Paktofonika, itd. - kiedy
potrzebujemy inspiracji i pewności siebie, by coś powiedzieć w sądzie.
6. „Rain, When I
Die” Alice in Chains – utwór dowodzi, że
stukanie w komputer i łażenie po sądzie (za dobre w sumie pieniądze), nie jest
najgorszą rzeczą jaka może się wam w życiu przytrafić. Po tej piosence Joy
Division to dziadki z Muppetów.
7. „Jedna miłość”
Reno, Lilu – dobra energia, remedium na słotne popołudnia, gotowy tekst Lilu do
recytowania petentom: „nie dziw się,
że chcę ten pieniądz zgarnąć, nic oprócz rapu tutaj nie jest za darmo (...)”.
8. „Enter Of The
Ninja” Die Antwoord – stosować zamiast amfetaminy, czy innych pobudzaczy.
Również w czasie dobierania stroju roboczego (z uwagi na niewymuszony, radosny
eklektyzm). W każdej sytuacji, kiedy konieczne jest zrobienie czegoś względnie
dzikiego. Zaawansowani mogą spróbować innych utworów: Evil Boy, U Make Ninja
Wanna Fuck, itd. Bezpieczniej słuchać po pracy. Ich istnienie dowodzi, że UFO
naprawdę pomaga.
9. „Hoken”
Noon - najzimniejsza dyskoteka świata.
Wytchnienie. W zastępstwie można użyć utworu „Idziemy na skraj” Siekiery.
10. „Wielkie
Wuesbe” Niwea – przed snem zastępuje wszystkie narkotyki, alkohole i dopalacze.
Jeśli komuś mało, to może uzupełnić o „Portret z kabli” tej samej formacji.
***
(wiązanka p. Kamili)
Polecam lżejszą
muzykę. Momentami frywolną. Daje przeciwwagę.
Przyjmijmy, że
jest poniedziałek, i:
I. udajemy
się z rana na przesłuchanie do KP -
słuchamy: http://www.youtube.com/watch?v=rQ0eQ0caKP0 (pocieszą nas
nieśmiertelni towarzysze niejednego dzieciństwa, głęboko niebiescy, żyjący w
dziwacznej komunie. Niepokojący niedobór kobiet. Ale za to mają Papę, który
wie, co robić. Czasem gubią się, chodząc po lesie, ale mimo niebezpieczeństw i
ekstremalnych przygód znajdują drogę powrotną.);
II. jak igły w
stogu siana szukamy zatrzymanego żołnierza - słuchamy:
http://www.youtube.com/watch?v=hU1q6yKguqE (odnaleziona przeze mnie w internecie
po wizycie w siedzibie krakowskiej Żandarmerii Wojskowej. Leciała tam z radia,
a żołnierze słuchali z nostalgią. Można podumać.);
III. wracamy do bazy - renomowanej, wiodącej
kancelarii, która miażdży konkurencję. Używamy ciała do wertowania komentarza,
picia kawy, nerwowego tupania obutą stopą w podłogę, pisania pisma i rozmowy z
Szefem o pogodzie. (jednocześnie słuchamy:
http://www.youtube.com/watch?v=PNl9M5TxGC8 i jesteśmy bezpieczni, bo wiemy, że
on czuwa i wszystko będzie dobrze.);
IV. wpadamy w
ostatniej chwili do sądu. Potrzebujemy motywacji, natchnienia i łazienki.
Rezygnujemy z łazienki, bo nie ma czasu. (biegnąc po schodach - winda zakazana
- zwalniamy i włączamy w słuchawkach
http://www.youtube.com/watch?v=8unEo4tdVVQ i pamiętamy, gdzie tak naprawdę jesteśmy. Sąd
nie istnieje. Wszystko za chwilę może się zdarzyć.);
V. spotykamy się z
klientem oskarżonym o straszne przestępstwo. On pyta nas, co może zaśpiewać
jutro, gdy będzie ogłaszany wyrok w jego sprawie. Doradzamy, by zrezygnował z Jesteś
szalona. Proponujemy, by docenił ciszę. (jeśli już coś musi, to niech zaśpiewa
z szacunkiem: http://www.youtube.com/watch?v=rW0TgYZn_tk);
VI. kolejny
klient, przestępstwo narkotykowe. Nie wie co śpiewać, ale umie suszyć, skruszyć
zmielić i zważyć. Włączamy: http://www.youtube.com/watch?v=0zRCNJNzTUs i
powstrzymujemy się, by nie podrygiwać. W końcu to tylko bajka, a Pan Kleks nie
istnieje. Żegnamy Młodego Zielarza.
I tak mija dzień. Czasami trzeba jeszcze postać na
poczcie całodobowej. Ja bardzo to lubię, bo można spotkać innych aplikantów i
porozmawiać o cenach znaczków. Być może ktoś wolałby inaczej spędzić ten czas
(ratunku niech poszuka w ukraińskiej piosence, która nie potrzebuje tłumaczenia:
http://www.youtube.com/watch?v=prHAvMMM6iU).