środa, 28 listopada 2012

Foch




Powiedziała, że mnie zapamięta. Taka groźba. Ta dziewczyna była prokuratorem, chyba od niedawna, ale najwyraźniej w jej postrzeganiu świata złe relacje z kimś takim jak ona, były najsroższą karą dla adwokata.  

Poszło o to, że chwilę wcześniej sąd zapytał o stanowisko w przedmiocie przedłużenia aresztu. Ona powiedziała, że wnosi o przedłużenie, a ja zacząłem od tego, że ograniczenie jej wystąpienia do jednego zdania zapewne nie wynika z lenistwa, a z tego, że obiektywnie w sprawie nie ma argumentów za dalszym stosowaniem tego środka. Nie było to jakieś bardzo złośliwe ale się obraziła.

Teraz będzie gorzej traktowała moich klientów. Teraz będzie wnioskowała o tymczasowe aresztowania nawet w sprawach o wykroczenia, a w mowach końcowych zawsze wystąpi o karę śmierci. Już niczego u niej nie załatwię, a takie piękne były perspektywy. Proszę już do mnie nie przychodzić, ja już Państwu nie pomogę.

czwartek, 15 listopada 2012

Wykłady (c.d. pewnego przypadku)


Teraz w nocy udzielam wykładów. W bramach, na stacjach benzynowych, w supermarketach  całodobowych, na parkingach. Mówię o art. 92 kpk, art. 251 par.  3 kpk, potrzebie rzetelnego uzasadnienia postanowienia o tymczasowym aresztowaniu oraz konsekwencjach uchylenia takiego postanowienia i  przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Najodważniejsi   słuchacze pytają, czy wolność  bohaterów  nie jest wynikiem współpracy z  CBŚ, czy łapówki może jakiejś  dużej. Zasadniczo mało kto wierzy  w to, że wyszli bo takie są przepisy.

W przyszłości miasto nie będzie tak podejrzliwe  i zdumione jeśli będziecie korzystać z argumentacji tego orzeczenia (wszystkich uczestników posiedzenia uczyniłem anonimowymi, by przynajmniej im oszczędzić pytań, czy współpracują z CBŚ, czy CIA, czy może przekazałem  im  milion dolarów w słoiku). Tam jest omówione postanowienie SR i zażalenie więc nie wklejam wszystkiego. Proszę korzystać.

Odnośnie planów ratunku bohaterów, to jest jak w wierszach Bukowskiego, w szczególności w tym, który zaczyna się od pamiętnego zdania: „w zeszłą środę wszedłem pod prysznic i (…)”. W ogóle gdyby nie wiersze tego autora, to znacznie trudniej byłoby uprawiać zawód obrońcy. W każdym razie rzeczywistość nas przerosła. Z przyczyn nieprzewidywalnych i obiektywnych prawie nic nie da się zrobić, trzeba czekać na kolejne posiedzenie SR. To jest najdziwniejsze, ale nie da się o tym napisać. Może jak już wszyscy bohaterowie odejdą.









wtorek, 6 listopada 2012

Koktajl (ciąg dalszy studium przypadku)



Wydaje mi się, że zapadło ważne orzeczenie. Ono może wam pomóc. To jest kontynuacja tej historii

Najpierw skrót: mężczyźni, dużo narkotyków, policja, zatrzymanie, zarzuty przemytu, posiedzenie w przedmiocie zastosowania aresztu. Sąd Rejonowy stosuje areszt, ale popełnia błędy:

1. Nie ujawnia akt postępowania przygotowawczego
2. Nie informuje o zapoznaniu się z materiałami niejawnymi
3. Nie wskazuje podstawy dowodowej w uzasadnieniu postanowienia
4. Nie uzasadnia przesłanki ogólnej

Na kanwie tych uchybień piszemy zażalenie stawiając wyłącznie zarzuty formalne i wskazując, że koktajl tych naruszeń winien doprowadzić do uchylenia zaskarżonego postanowienia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Ponieważ zarzucono zbrodnię, to nie wikłamy się w żadne wywody o braku obawy matactwa, czy ucieczki, itd.

Teraz uwaga! Sąd Okręgowy w Krakowie Wydział IV Karny Odwoławczy popełnia kolejne w ostatnim czasie bardzo ciekawe i odważne orzeczenie. Stwierdza, że mamy rację! Nie boi się! Nie zważa na medialny charakter sprawy, na charakter i ciężar zarzutów, czy przeszłość jednego z podejrzanych. Zwycięża sprawiedliwość. Sąd uchyla zaskarżone postanowienie i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania, podejrzani wychodzą na wolność. Trudno uwierzyć, ale to się dzieje naprawdę, a co więcej w świetle postanowień, które otrzymałem od czytelnika działającego pod pseudonimem Tajny Współpracownik mamy do czynienia z konsekwentną kontynuacją linii orzeczniczej. Nowa jakość to uchylenie obarczonego wadami postanowienia, choć trzeba zaznaczyć, że uwarunkowania tej konkretnej sprawy wyjątkowo sprzyjały takiemu właśnie rozstrzygnięciu. Czas założyć na znanym portalu społecznościowym stronę wielbicieli tego Sądu.

Z tej historii płyną następujące wnioski:

  1.   Najważniejsza jest wiara
  2.   Nie mniej ważny jest warsztat
  3. Stawianie standardowych zarzutów w zażaleniach przy tego rodzaju zarzutach jest bez sensu

Teraz już nie jest nudno. Teraz się dopiero zacznie. Chociaż to sąd ich wypuścił czuję się jakoś odpowiedzialny za to, żeby nie mataczyli, nie uciekli. Jednocześnie pojawia się sto różnych pomysłów jak bronić się przed tym aresztem, wszak niedługo ponowne rozpoznanie sprawy. Ciąg dalszy nastąpi.

Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w dyskusję pod poprzednim tekstem, gdyż głosy te miały wpływ na treść zażaleń. To piękne, że Tajny Współpracownik dostarczył postanowienia ze swej kolekcji. Całość materiałów do tej sprawy wrzucę za kilka dni (postanowienia, zażalenia, postanowienie S.O.).

piątek, 2 listopada 2012

Zaproszenie



Bardzo jestem Państwu wdzięczny za głosowanie w konkursie amerykańskiej gazety, której jeszcze nigdy nie czytałem i nawet nie jestem pewien, czy wychodzi co tydzień, czy co miesiąc. To oczywiście poprawia moją samoocenę i jest przyczynkiem do przechwałek, przejawów fałszywej skromności itd. Myślę jednak, że konkurs ten to oszustwo i niech Państwo w nim więcej już udziału nie biorą. Wszak chodzi jedynie o promocję tej gazety, bo przecież żadnych kryteriów rywalizacji nie było jasnych, ani bezpośredniego starcia zawodników. To nie jest konkurs na prawnika najbardziej profesjonalnego, a na takiego, który zanotuje najwięcej kliknięć myszką. Ja jestem znany i mam fanów, toteż znalazłem się w gronie laureatów, ale jak ktoś jeszcze znany nie jest, to w ogóle na niego nikt nie głosuje, a znacznie może być bardziej profesjonalny i lepszy. Inny przykład pokrzywdzonego: profesor adwokat Kardas Piotr niby jest znany, ale w rankingu profesjonalności nie istnieje, bo nikt na niego myszką nie klika… Konkurs ten nie jest zatem zbyt poważny.

Okazało się nadto, że jak Państwo tak na mnie klikali, to jest za to nagroda. Ja nie mogę jej odebrać, bo przecież uważam ten konkurs za zło, służące promocji tego czasopisma o cudzoziemskim tytule. Mój wspólnik stwierdził jednak, że szkoda nagrody, bo byłaby dla pracownika jako premia. Ja myślę wprawdzie, że to będzie siatka typu reklamówka z napisem tej gazety, albo długopis dwukolorowy, ale zawsze coś.  U nas nikt nie chce się za mnie przebrać i iść na to wspaniałe wydarzenie. Pomyślałem zatem, że skoro to Państwo klikali myszką, to proszę sobie tę nagrodę odebrać. Będzie przy tej okazji gala i szamko darmowe, może się nawet uda do tej reklamówki coś do domu zabrać. Trzeba tylko zadzwonić i powiedzieć, że się jest mną i że się zmieniło zdanie i że się przyjdzie. Zapraszam.