W poniedziałki na falach Radiofonii można posłuchać najbardziej
przegiętej audycji, ze wszystkich jakie słyszałem. Ostatnio było o premierze
obrazkowego Lubiewa i w ogóle o wersji bez cenzury, więc przegięcie było
jeszcze większe niż zazwyczaj. To jest koło 19tej i ja wtedy śpieszę odebrać
dziecko z baletu, ale czuję się jakbym jechał samobieżnym lokalem SIBRO. To
jest dobre, ciekawe, facet prowadzący odważny jest i bezkompromisowy.
W życiu sądowym podobnie odważnych i ostentacyjnych
facetów nie ma. Sporadyczne plotki nikogo specjalnie nie interesują. Nie znam
też przykładów, by polskie, wielkie firmy prawnicze lansowały się jako
przyjazne mniejszościom. Temat nie istnieje. Nikt nie czyni ze swych
preferencji metody życiowo – zawodowej, co w sumie byłoby głupie, ale kolorowe,
interesujące.
Najsmutniejsze jest jednak to, że na marginesie
społecznym brak spektakularnych ujawnień.
Jak kto przeczyta Hotel de Dream, to przekona się, że ojcowie założyciele nowojorsko-sycylijskiej
rodziny śmiało wchodzili w dziewiętnastowieczny gejowski półświatek, nie obawiając
się środowiskowej infamii. Oni byli jednakowoż potężniejsi, co niestety czasem oznaczało
smutny koniec ich kochanków. Marzę o gejowskim szefie mafii, przed którym drżałoby miasto.