poniedziałek, 21 lutego 2011

Państwo wygrało

Przegrałem przed tym słynnym Europejskim Trybunałem Praw Człowieka sprawę dotyczącą długotrwałego aresztu. Popatrzcie sobie na ten wyrok. Okazuje się, że jak ktoś jest tymczasowo aresztowany i jednocześnie odbywa karę pozbawienia wolności to nie jest tymczasowo aresztowany. Podobnie jak ktoś jest tymczasowo aresztowany w związku z postępowaniem ekstradycyjnym (obecnie prowadzonym na podstawie przepisów o ENA), to też nie jest tymczasowo aresztowany. Stosując te proste zasady uzyskujecie znakomite wyniki jeśli chodzi o długotrwałość najsurowszego środka zapobiegawczego. Naprawdę warto, bo Trybunał z aresztu trwającego 6 lat i 6 miesięcy zrobił areszt trwający 2 lata i 8 miesięcy.

Ciekawe jest to, że Trybunał pobłażliwie traktuje długotrwałe areszty wobec osób, którym zarzuca się udział w grupie przestępczej. W Polsce postawienie takiego zarzutu w zasadzie przesądza o skuteczności wniosku o przedłużenie, czy stosowanie tego środka. Nawet jeśli podstawy zarzutu są kiepskie, to pozbawienie wolności na czas procesu jest regułą. Trybunał to akceptuje.

Samo postawienie zarzutów popełnienia poważnych przestępstw również robi spore wrażenie na Trybunale. Nieważne, że po 10 latach mamy dwa prawomocne uniewinnienia, a co do trzech zarzutów sprawa potoczy się od początku. Zarzuty były poważne i to zdaniem Trybunału uzasadniało sięgnięcie po środek najsurowszy.

Gorycz porażki powoduje, że nie rozumiem dlaczego chłopcy i dziewczęta z Trybunału zwracają naszym sądom uwagę na długotrwałość procesów, nadużywanie aresztów, itd. Przecież sami załatwiali prostą sprawę przez ponad 2 lata, a takie zwroty jak "przestępczość zorganizowana", czy "poważne zarzuty" powodują, że zaczynają się gubić. Nawet długości tymczasowego aresztowania nie potrafią uczciwie policzyć.

Teraz Państwo wygrało. Państwo może to sobie robić dalej.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Z pozycji kulawego

Przypomniała mi się ta historia z lwem. Najlepiej opowiedział ją Bohdan Zadura, więc poniżej znajdziecie cytat, ale poważni czytelnicy niech odpuszczą sobie lekturę tego krótkiego fragmentu utworu lirycznego. Po tym ostrzeżeniu (pamiętajcie, że ostrzegałem), wyjaśniam, że rzecz się dzieje w zoo:

lew wydostał się z klatki, pogonił za grupą
przerażonych gapiów, w ogonie których kuśtykał kulawy

i ci, co schronili się na drzewach
zaczęli krzyczeć: „Kulawego! Kulawego!”, zaś kulawy

przystanął i wykrzyknął: „Co kulawego!? Co kulawego!?
Niech wpierdala kogo zechce!”

(Bohdan Zadura „Poematy” Biuro Literackie, Port Legnica 2001, str. 129)

Przypomniało mi się to w związku z tekstem koleżki Radka Skowrona (tekst tutaj) o standaryzacji usług prawnych, inwazji wielkich sieci handlowych na nasz rynek (prawniczy), konkurencji kolegów z Bombaju i Bangalore. Tak sobie myślę, że wystarczy, że oni tu sprowadzą Jamajczyków i wiadomo, że każdy wybierze atrakcyjnie zbudowanego, dredziastego adwokata o chyżych nogach, a nie będzie się użerał z chimerycznym, zniechęconym, wiecznie nienasyconym finansowo autochtonem. Wiadomo też kogo pokocha sąd. Z drugiej strony ta standaryzacja to czysty przejaw automatyzmu i zbydlęcenia, a inwestycja Tesco w rynek usług prawniczych będzie dla niektórych jak inwazja wojsk radzieckich we wrześniu 1939. Nie spodziewam się jednakowoż zawodowych samobójstw z powodów ideowych. Niewątpliwie większe pieniądze i rzesze bezrobotnych aplikantów odmienią oblicze rynku, ale niech nikt nie myśli, że jest bezpieczny.

lew wydostał się z klatki, sadzi wielkimi szusami
i wygląda na to, że posłuchał rady kulawego
(tamże, str. 141)

sobota, 5 lutego 2011

Modelowa apelacja karna

tekst częściowo nieaktualny 


Dostałem krótką wiadomość tekstową od Czytelniczki: „siedzę właśnie na zajęciach powtórkowych na aplikacji i sędzia R. powiedział, że Twoje apelacje są modelowe”. To dobrze, czy źle? - pomyślałem. Czy nie lepiej, żeby były skuteczne? Albo ciekawe? A może chodzi o kontrast – jak ktoś, kto wygląda jak zbieracz złomu, a jego rower jak jego znalezisko, może napisać coś co ma sens (i to w dodatku na komputerze)? Wśród zbieraczy absolutny lider - myślą sądy i dzięki takim kryteriom zdobywam laur Autora Modelowych Apelacji. Oczywiście chodzi o apelację karną, bo innych od paru lat nie piszę.

Pomyślałem jednak, że to dobrze, bo skoro się o tym mówi aplikantom, to zapewne w jakimś celu: żeby tak pisali, a nie wyglądali, czy poruszali się jednośladami w kiepskim stanie technicznym. Jeśli tak, to ja wam powiem jak taką apelację zrobić. Moi wspólnicy i tak utyskują, że nie potrafię mej sztuki wykorzystać celem osiągnięcia stosownych wyników finansowych. Wy to zróbcie. Napisanie modelowej apelacji jest bardzo proste, przeczytajcie, weźcie milion dolarów wynagrodzenia, a jadąc prestiżowymi limuzynami (jak prawdziwi adwokaci) uważajcie na rowerzystów. Być może czegoś jeszcze będzie chcieli się dowiedzieć. Na razie posłuchajcie:

  1. Autor modelowej apelacji nie może być zbyt mądry. Musi być natomiast złakniony wiadomości o sprawie (i prawie). Nie może za dobrze znać kodeksów, bo ich nie będzie czytał na potrzeby pisania apelacji. Absolutnym błędem jest znajomość orzecznictwa. Zbyt częsta lektura komentarzy wyklucza napisanie czegokolwiek sensownego. Do wszystkiego trzeba sięgać mając na uwadze cel ataku – kwestionowane orzeczenie.
  2. Autor modelowej apelacji musi na chwilę przestać odprawiać adwokacką bufonadę. Wiem, że to trudne, ale bez tego ani rusz. Musicie mieć poczucie, że jesteście nikim, a ta apelacja (modelowa) wyniesie was na szczyty kariery. Jak będziecie mieli z tym kłopoty, to możecie sobie chwilę pojeździć na moim rowerze – stoi pod sądem, nie przypinam go. To pomoże.
  3. Musicie w sobie obudzić wolę walki. To niełatwe. W tych waszych garniturach ładnie się wygląda, ale trudno być wojownikiem. Nie wiem co wam doradzić. Musicie to załatwić we własnym zakresie.
  4. Cały czas trzeba czytać książki (byle nie fachowe). Najlepiej czytać dużo poezji, takiej współczesnej, wprawdzie jest tam wiele niecenzuralnych słów, ale przynajmniej nauczycie się puentować. No i nie będziecie takimi nudziarzami.
  5. Spróbujcie się bawić. Czasem się to skończy jakąś skargą do ORA, czy ostrzeżeniem dziekana, ale warto ryzykować. Jeśli nie będzie was to bawiło, to apelacji modelowej nie napiszecie.
  6. Jeśli to możliwe spróbujcie nie kwestionować wszystkiego co kwestionuje klient. Bardzo rzadko ktoś jest niewinny. Czasem trzeba poprzestać na apelacji tylko od kary, czasem nie pozostanie nic nad wniosek o uchylenie wyroku. Nie piszcie na siłę, że klient jest niewinny, bo nikt w to nie uwierzy. Najlepiej jest być drugim obrońcą. Ten pierwszy, lepszy i ważniejszy będzie realizował życzenia klienta, a wy sobie napiszecie tylko to co ma sens.
  7. Dopasujcie wniosek do zarzutów.
  8. Uważam, że można łączyć zarzut błędu w ustaleniach faktycznych z zarzutem naruszenia prawa materialnego, pod warunkiem, że ten drugi stawiany jest z procesowej ostrożności, na wypadek nieuwzględnienia tego pierwszego. Sytuacja, w której będzie to możliwe nie występuje jednak często.
  9. Nie przejmujcie się porażkami. Autor modelowych apelacji najczęściej przegrywa, ale liczy się przyjemność procesowego starcia, a nie wynik.
  10. Modelową apelację można napisać raz na sto przypadków. Te mniej modelowe też mogą być skuteczne.
Na koniec parę porad technicznych. Jak już osiągnięcie stan ducha opisany powyżej, wytłumaczycie klientowi, że sztuka ważniejsza jest od jego losu i nie będziecie walczyć o jego niewinność, bo to nie pasuje do kompozycji waszego dzieła, to wówczas:



  1. Sprawdzacie sprawy formalne: podpisy pod protokołami, skład sądu, pouczenia o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, pouczenia dla uprawnionych do odmowy składania zeznań, odczytanie protokołów z postępowania przygotowawczego przed sądem, ujawnienie materiałów (art. 410 kpk), termin do wydania wyroku, podpis pod wyrokiem.
  2. Patrzycie na 439 kpk i kontrolujecie wszystkie punkty.
  3. Sprawdzacie ocenę dowodów, a zatem, czy sąd wziął pod uwagę wszystkie relacje wszystkich przesłuchanych osób, czy wyjaśnił sprzeczności, czy wykorzystał wszystkie możliwości weryfikacji wersji prezentowanych w toku postępowania, czy to co napisał w uzasadnieniu ma jakiś sens (art. 7)
  4. patrzycie na opinie biegłych, a w szczególności sprawdzacie, czy ich opinie bazują na wszystkich materiałach zgromadzonych w sprawie, opinie psychiatrów powinny być sporządzone również na podstawie dokumentacji z leczenia (o ile takowe miało miejsce). Te opinie również muszą być w miarę sensowne.
  5. Sprawdzacie uzasadnienie – art. 424 kpk. Taki błąd sądu zdarza się coraz rzadziej, a jeśli już to raczej w sądzie okręgowym. Czasem się przytrafia brak omówienia kwalifikacji prawnej, czy też pominięcie pewnych dowodów. Przeczytajcie przepis i sprawdzajcie.
  6. Na koniec kwalifikacja prawna. Błąd niezbyt częsty. Będziecie musieli poczytać komentarz.


Acha, nie stawiajcie bez sensu zarzutu naruszenia 5 par. 2 kpk. Naruszenie tego przepisu przytrafia się sporadycznie. Możecie nawet sprawdzić orzecznictwo żeby się o tym przekonać.

To wszystko. Z lasu przy skałkach Twardowskiego mówił do was Autor Modelowych Apelacji Maciej Burda.



Materiał poglądowy do tego tekstu został zamieszczony tutaj

wtorek, 1 lutego 2011

Zapiski wychowawcy

Chłopak miał trochę ponad 20 lat i był miły. W szkole nie szło mu najlepiej, potem nie miał dobrej pracy, widoków, perspektyw. Pewnego wieczoru popełnił błąd.

Przeczytajcie zapiski jego wychowawcy z aresztu (gdzie trafił) i pamiętajcie o nich, gdyby kiedykolwiek los sprawił, że będziecie podejmowali decyzję o przedłużeniu tymczasowego aresztowania. Wychowawca pisał tak:

26.3.09 (miesiąc po zastosowaniu tymczasowego aresztowania) - „Zachowuje się prawidłowo (…) norm podkulturowych nie akceptuje”

20.4.09 - „Zachowanie osadzonego nie budzi zastrzeżeń dyscyplinarnych, spokojny nie szuka rozszerzenia znajomości więziennych, czuje respekt przed przełożonymi”

27.5.09 (po pierwszym przedłużeniu aresztu) – „Zaczął interesować się życiem więziennym i traktować pobyt nieco zabawowo”

16.6.09 – „Osadzony w dalszym ciągu chłonie negatywne przejawy życia więziennego, przywykł do pobytu w izolacji penitencjarnej, czuje się jak w internacie, próbując zabawowo spędzać czas”. Wychowawca zaznaczył, że przeniesiono go do celi dwuosobowej celem uzyskania pozytywnego efektu wychowawczego.

13.7.09 – „Osadzony zgłosił się na rozmowę z życzeniem odnotowania, że przystąpił do podkultury więziennej. Jego znajomość norm nie jest zbyt duża, ale imponuje mu sama kwalifikacja do tej grupy. Nie przyjmuje żadnych argumentów pod rozwagę”

22.7.09 – „Domaga się przekwaterowania do grupy spacerowej z uczestnikami podkultury”


Ostateczna kara to 20 miesięcy pozbawienia wolności. Z tego 8 wykonywano w ramach tymczasowego aresztowania. Nie będę się upierał, że przed osadzeniem w AŚ był prawym obywatelem.